Najlepsze położne ze śląskiego i opolskiego. Wyróżnienia w plebiscycie

"Czułam się jak w ramionach mamy". Sylwetki położnych z województw śląskiego i opolskiego wyróżnionych w naszym konkursie "Podziękuj swojej położnej" na podstawie Waszych relacji

Relacje pochodzą z listów nadesłanych na nasz konkurs "Podziękuj swojej położnej". W tym numerze prezentujemy sylwetki wyróżnionych położnych z województwa śląskiego. W numerze lutowym będziecie mogli przeczytać o położnych z dolnośląskiego i wielkopolskiego.

Anna Wójcik-Ścierska i Maria Klima, Izba Porodowa w Lędzinach

Dziękujemy im za... życie

Kiedy myślę o podziękowaniach dla wspaniałych położnych, które towarzyszyły mi i mężowi przy porodzie, cisną mi się łzy do oczu. Rodziłam w Izbie Porodowej w Lędzinach. Nie na darmo placówka ta zdobyła drugie miejsce w Akcji Rodzić po Ludzku w 2006 r.

Pierwsze skurcze rozpoczęły się w nocy, nad ranem przyjechaliśmy z mężem do Lędzin, gdzie zaopiekowały się nami dwie położne pani Ania Wójcik-Ścierska i pani Marysia Klima. Udzielały nam wielu wskazówek, często pytały o samopoczucie, proponowały prysznic i korzystanie z piłki i worka sako. Gdy zaczęły się skurcze parte, mąż trzymał mnie za rękę, a położne instruowały kiedy i jak oddychać. Kiedy myślałam, że już nie mam siły i nie urodzę, dopingowały mnie i dodawały otuchy. Gdy nasz syn przyszedł na świat, pani Ania położyła mi go na piersi, abyśmy mogli z mężem cieszyć się tą niezapomnianą chwilą. Po kilku minutach urodziłam łożysko. Było wyjątkowo duże. Być może to wpłynęło na to, co wydarzyło się chwilę później .dostałam atonii macicy (brak prawidłowego skurczu mięśnia macicy). W ciągu kilku minut straciłam 1,5 litra krwi i na chwilę przytomność. Przez głowę przelatywały mi myśli o moim maleństwie, modlitwa i prośba o to, abym dostała szansę na wychowanie Piotrusia; abym mogła cieszyć się widokiem dorastającego w przyszłości dziecka. Położne robiły wszystko, aby zatamować krwawienie: kroplówki, odpowiednie lekarstwa; mąż podawał mi wodę z glukozą Dzięki ich wielkiemu doświadczeniu - żyję i mogę cieszyć się macierzyństwem.

Pragniemy z całego serca podziękować naszym kochanym położnym za trud, poświęcenie, życzliwość, oddanie, dobrą opiekę, profesjonalizm, modlitwę (która też pojawiła się w trakcie porodu), cenne wskazówki i rady - także w okresie połogu; a w szczególności za ŻYCIE!

Ola i Gabryś

Czułam się jak w ramionach mamy

Trzy lata temu jako młoda kobieta niepewnie stawiałam pierwsze kroki na drodze do macierzyństwa. Panią Anię poznaliśmy w szkole rodzenia. To niesamowita kobieta - życzliwa, spokojna, cierpliwa, z ogromnym doświadczeniem. Nauczyła nas wszystkiego, pokazała jak kochać, jak być dobrym rodzicem, jak stworzyć wspaniałą rodzinę. I dzięki niej udało się. Do porodu szłam pewnym krokiem. Nie bałam się. Pani Ania dobrze mnie przygotowała - psychicznie i fizycznie. Zawdzięczam jej wewnętrzny spokój i to, że dzięki jej wsparciu byłam pewna, że wszystko będzie dobrze. To, że podczas porodu byłam dzielna i dałam z siebie wszystko, bo pamiętałam jej rady. To, że wiedziałam jak pomóc mojej córeczce przyjść na świat.

W pierwszą rocznicę narodzin naszej córeczki nie zrobiliśmy wielkiej imprezy. Pojechaliśmy na porodówkę, do pani Ani. To dla nas najważniejsze i najcudowniejsze miejsce na Świecie. Pytana o poród odpowiadam, że "Rodziłam w domu- w Izbie Porodowej".

Kiedy pierwszy raz objęłam moją córeczkę, powiedziałam mężowi, że za dwa lata tu wrócimy. I wróciliśmy. Pani Ania była z nami przy narodzinach naszej drugiej córeczki. Wspierała nas, była czuła i cierpliwa. Dzięki jej doświadczeniu urodziłam na trzecim skurczu. Idealnie pomogła mi dobrać pozycję odpowiednią dla mnie i dla mojej córeczki. Dzięki jej obecności czułam się bezpieczna. Kiedy podczas skurczu wtuliłam się w panią Anię - czułam się jak w ramionach mamy. Cieszę się, że razem z nią mogliśmy dwukrotnie przeżywać Cud Narodzin.

Paulina

Krystyna Bugiel, Szpital nr 1 w Wodzisławiu Śląskim

Trzymała mnie za rękę

Kiedy zobaczyłam pierwszy raz panią Bugiel, powiedziałam jej: "Nie chodziłam do szkoły rodzenia, a poza tym nie wiem, jak zachowam się w obliczu tak silnego bólu, więc jakbym była niemiła to proszę przywołać mnie do porządku". W odpowiedzi usłyszałam, że wszystko będzie w porządku, na pewno dam radę, a ona jest tu po to, aby mi pomagać a nie dodatkowo stresować. Podczas pierwszej fazy porodu wszystko mi spokojnie wytłumaczyła i jeszcze zrobiła herbatę. Ponieważ rodziłam sama, w drugiej i trzeciej fazie porodu trzymała mnie za rękę, masowała plecy, chodziła ze mną pod prysznic. Zaproponowała, żebym zatelefonowała do rodziców, a potem sama informowała ich o przebiegu akcji porodowej. Kiedy już miałam dosłownie zobaczyć córkę, wymasowała mi krocze, dzięki czemu uniknęłam nacięcia i nie popękałam. To ona podała mi córkę i powiedziała, że mogę być z siebie dumna. Kiedy poszłam jej po dwóch dniach podziękować, razem ze mną się popłakała i życzyła szczęścia i zdrowia dla mnie i córci. Dziękuję!

Karolina Sitek

Bożena Kowalik, Szpital Powiatowy w Pszczynie

Dziękuję, że zmieniasz świat na lepszy...

Dziękuję, że byłaś moim duchowym wsparciem, które dało mi siły zmierzyć się z strachem, bólem i trudem cudu narodzin.

Już w czasie pierwszej lekcji w szkole rodzenia twój ciepły, serdeczny uśmiech dodał mi otuchy. Dziękuję że byłaś blisko choć w cieniu - zaufałaś, że damy radę. Szymon był dla mnie dużym wsparciem dzięki temu, że wyzwoliłaś w nim siłę i przekonanie, że jest potrzebny i niezastąpiony! To Ty obserwowałaś moje ciało, nie ponaglałaś go. Atmosfera szacunku sprawiła, że z radością przyjmowałam kolejną falę bólu - on jak fala odchodził by wrócić i przynieść nadzieję, że ten ból ma sens - właśnie się rodzi nowe życie. Nigdy nie doświadczyłam tak metafizycznych chwil bliskości z moim mężem i córką - jest ciepła atłasowa skóra na zawsze pozostanie z mojej pamięci. Ciebie pamiętam jak przez mgłę jak dobrego anioła, który czuwa obok... Pragnę powiedzieć Ci z głębi duszy: na zawsze pozostaniesz w naszych sercach.

Ola, Szymon, Hania

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.