Strach przed porodem

Poród naturalny to czysta fizjologia. Mimo to budzi we współczesnych kobietach ogromny lęk. O tym, dlaczego tak jest.

Mam koleżankę, która jest w siódmym miesiącu ciąży. Wygląda kwitnąco. Czuje się świetnie. Ćwiczy jogę. Mówi, że nie boi się porodu. Jest spokojna, że sobie poradzi...

Agnieszka Kalinowska-Przybyłko: Nastawienie rodzącej do porodu jest bardzo ważne! Od niego w dużej mierze zależy przebieg porodu. Dzięki pozytywnemu nastawieniu poród może być krótszy i mniej bolesny. Gdy zaś poród nie idzie, my, położne, często mówimy: "A, to głowa".

O co chodzi z tą głową? Dlaczego poród naturalny ma w naszych czasach czarny PR?

AK-P: Kobiety boją się porodu i są do niego źle nastawione z wielu powodów. Zacznę od tego, że przeintelektualizowaliśmy poród. Kiedyś był on działaniem zupełnie instynktownym i nikt się nad nim specjalnie nie zastanawiał. Postęp nauki to zmienił. Po II wojnie światowej poród przeniesiono do szpitala. Kazano kobietom rodzić w pozycji horyzontalnej, co kłóci się z prawami natury. Poród z czynności fizjologicznej stał się zabiegiem medycznym. Mężczyźni-lekarze zajęli się sferą, której kompletnie nie rozumieją.

Czego właściwie nie rozumieją mężczyźni?

Tomasz Duda: Tego, że poród musi boleć i musi trwać. Taka jest fizjologia. Tymczasem w naszych czasach wszystko, co się wiąże z bólem, uznane zostało za złe. Mężczyźni-lekarze są nastawieni na rozwiązanie problemu, jakim jest poród. Ale to tak nie działa. Żeby przyszedł na świat człowiek, trzeba czasu i cierpliwości.

AK-P: Skutkiem przeniesienia porodów do szpitali i ich medykalizacji jest to, że matki kobiet, które teraz rodzą, mają najczęściej złe wspomnienia ze swoich porodów. I przekazują je następnym pokoleniom.

TD: Badania potwierdzają, że jedną z głównych determinant tokofobii, czyli strachu przed porodem, są wspomnienia z porodów innych osób. Sam pamiętam opowieści mojej mamy i jej koleżanek o tym, jak strasznie się rodziło. Gdybym był dziewczynką, pewnie miałbym uraz na całe życie! Tego problemu nie miały nasze babcie i prababcie. Od dzieciństwa oswajały się z tym, co jest naturalną częścią ludzkiego losu: chorobą, bólem, śmiercią, wreszcie narodzinami.

AK-P: Dlatego jeśli kobiety chcą się czegoś dowiedzieć o porodzie, powinny posłuchać nie swoich matek, ale swoich babć. To one rodziły w domu, w sposób zgodny z naturą.

Z czego jeszcze, prócz wspomnień, wynika strach przed porodem?

TD: Kobiety boją się też tego, że poród to proces, którego nie są w stanie kontrolować. Wiele przyszłych matek jest przerażonych na myśl o tym, że w czasie porodu będą dziko wrzeszczeć. W dodatku przy obcych. Całe życie mówi się dziewczynkom, że mają być grzeczne, subtelne i ciche, a tu takie przejście do natury!

AK-P: Kobiety mają często problem z "wyłączeniem kultury" na czas porodu. A to konieczne. Trzeba wsłuchać się w swój organizm. Rodzić tak, jak rodzą wszystkie ssaki na całym świecie. Okazuje się, że kobiety lepiej wykształcone mają z tym problem. Znacznie łatwiej rodzi się paniom z niższym wykształceniem.

Czyli edukacja szkodzi porodowi?

AK-P: Nie, to zbyt duże uproszczenie. Z jednej strony chcemy, żeby kobiety ciężarne były wyedukowane. Są dowody na to, że wiedza zmniejsza lęk u rodzącej. Z drugiej zaś - obserwujemy, że zbyt dużo przygotowań do porodu może go skomplikować. Mówimy wtedy o porodzie zadaniowym: kobieta wszystko przeczytała, przemyślała, zaplanowała. Gorzej, gdy nagle dzieje się coś nieprzewidzianego w scenariuszu. Wtedy pojawia się strach i dezorientacja. A potem poczucie porażki.

TD: Poród dobrze jest zaplanować, określić, czego się chce, a czego nie. Ale trzeba też dać sobie margines, że coś może pójść niezgodnie z planem. I to nie będzie niczyja wina. Taka jest fizjologia porodu. Obie skrajności są niebezpieczne: podejście, że muszę mieć cesarskie cięcie, i podejście, że poród to orgazmiczne przeżycie, które zmieni moją świadomość. Zachowajmy zdrowy umiar. W porodzie ważne są dwie osoby: matka i dziecko. Trzeba uwzględnić zarówno ambicje i potrzeby matki, jak i dobrostan dziecka.

Co ze stosunkiem kobiety do swojego ciała, do swojej seksualności? Jaki to ma wpływ na poród?

TD: Akceptacja swojej fizjologii jest ogromnie ważna. Tymczasem w naszej kulturze jest silne tabu wokół seksualności. Spójrzmy na sposób wychowania dziewczynek. Od wczesnego dzieciństwa słyszą, że mają między nogami takie coś, czego mają nikomu nie pokazywać, nie dotykać, pilnować. A tu nagle położna w szkole rodzenia każe sobie robić masaż krocza! Wiele kobiet nie bardzo wie, gdzie dokładnie ma się masować, bo nie orientuje się, jak jest zbudowana. Dodatkowy kłopot polega na tym, że nie ma w Polsce języka do mówienia o seksualności. Skutek jest taki, że dla wielu przyszłych mam fizjologia jest be.

AK-P: Uczmy dzieci od początku normalnego stosunku do swojego ciała. Jeśli kobiety będą się dobrze czuły we własnym ciele, mają dużą szansę na radosny poród.

Powiedziała Pani poród radosny? Co to takiego?

AK-P: Porody można podzielić na radosne, zadaniowe, lękowe, psychicznie obojętne oraz bierne. Poród radosny w dużej mierze związany jest z akceptacją swojej fizjologii oraz z tym, czy ciąża była planowana. Tam, gdzie dziecko jest oczekiwane, jego narodziny są zwykle dobrym doświadczeniem dla całej rodziny.

TD: Badania pokazują też, że bardzo ważne jest wsparcie partnera w pierwszym trymestrze ciąży. Jeśli przyszły tata cieszy się z dziecka i okazuje to partnerce, ciąża z dużym prawdopodobieństwem dobrze się potoczy i zakończy dobrym porodem, oczywiście jeśli nie wystąpią inne czynniki patologii ciąży.

AK-P: Poród lękowy to też kwestia nastawienia. Występuje, gdy kobieta doświadcza lęków niepopartych sytuacją położniczą. Może mieć mało dolegliwości ciążowych, ale i tak się boi. Taka ciężarna nie najlepiej znosi poród. Na skurcz reaguje silnym strachem, który powoduje napięcie mięśni. Macica jest niedotleniona i bardziej boli. Ból się wzmaga, kobieta czuje jeszcze większy lęk... Błędne koło.

O porodzie zadaniowym już wspominałam - to sytuacja, gdy kobieta podchodzi do porodu jak do projektu, który trzeba zrealizować. Jest teoretycznie przygotowana, ale źle znosi zmiany scenariusza.

Poród psychicznie obojętny to taki, w którym brakuje psychicznego zaangażowania rodzącej w postęp porodu. Tak rodzą kobiety, które nie interesowały się porodem, odsuwały od siebie tę myśl. Na porodówce nie koncentrują się na sobie czy dziecku, tylko na otoczeniu: personelu, jakości świadczonych usług itp.

Poród bierny ma miejsce wtedy, gdy kobieta nie uczestniczy czynnie w porodzie. Chce, żeby to zrobić za nią. Przez to akcja wydłuża się, rodząca silnie odczuwa ból i chce jak najszybciej zakończyć poród. Takie kobiety nie współpracują z personelem i na porodówce wołają: "Wyjmijcie ze mnie to dziecko!". Czasem dochodzi wtedy do porodów zabiegowych albo cesarskiego cięcia.

Rozumiem, że idealnie byłoby, gdyby wszystkie porody były radosne?

AK-P: Jasne. Ale poród to niezwykle delikatny mechanizm. Wiele zależy od spokoju ducha rodzącej, który wiąże się z wydzielaniem oksytocyny. Ten hormon wydziela się w trzech sytuacjach w naszym życiu: podczas seksu, porodu i karmienia piersią. Wszystko to są momenty, kiedy kobieta powinna czuć się bezpieczna. Dlatego tak ważne dla dobrego porodu są warunki: intymność, przyciemnione światło, odpowiedni ludzie.

Wiem od pacjentek, że sukces w porodzie daje poczucie nieprawdopodobnej satysfakcji. Podnosi samoocenę i poczucie samoskuteczności. Życzę tego wszystkim rodzącym kobietom i ich położnym.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.