Ciało w ciąży
Czy ciąża jest piękna, czy nieestetyczna? Czy brzuch można eksponować, czy lepiej go chować? Kultura daje nam w tej sprawie sprzeczne przekazy.
Czy kobieta w ciąży jest naczyniem?
Relacja matki i jeszcze nienarodzonego dziecka może być postrzegana bardzo różnie. Może ono być oswajanym podmiotem, może być niechcianym ciężarem, albo wielkim znakiem zapytania- nie wiemy, kto się urodzi, jesteśmy niepewne... Metafora naczynia kojarzy mi się z inkubatorem, z tym, że kobieta istnieje tylko po to, żeby nosić dziecko - takie podejście bardzo uprzedmiotawia kobietę, ona przestaje się liczyć w tej relacji. A przecież kobieta w ciąży jest nie tylko ciałem- obiektem, ale ciałem, które przeżywa.
Przeżywa na przykład związek z dzieckiem, które ma w brzuchu.
Związek "partnerski" pomiędzy kobietą a nienarodzonym jeszcze dzieckiem - to podejście typowe dla kultury zachodniej. W naszej kulturze kobieta, która zaszła w ciążę, od pierwszych chwil zaczyna nawiązywać emocjonalną relację z dzieckiem. Mówi do niego, czasami czyta książki. Jest to relacja oparta w dużej mierze na języku. Nie jest tak we wszystkich kulturach. Na przykład w kulturze japońskiej relacja matka- dziecko zaczyna się budować dopiero od momentu pojawienia się dziecka na świecie i opiera się na "porozumieniu bez słów". Ciąża jest to stan potencjalny. Obdarzanie płodu człowieczeństwem zostawia się na czas po porodzie.
A czy w naszej kulturze nie było bardzo podobnie kilka wieków temu?
Foucault, francuski filozof, widzi początek przemian związanych z postrzeganiem seksualności i mówieniem o niej w XVIII wieku. Wcześniej nie skupiano się na samej ciąży, raczej na porodzie, który oznaczał pojawienie się na świecie potomka bądź potomkini. Nie mówiono o przeżywaniu ciąży jako relacji. Wpływała na to z pewnością duża śmiertelność dzieci. Ciążę traktowano bardziej jako środek, niż cel, nie widziano w niej samej czegoś godnego namysłu. "Stan błogosławiony" z jednej strony wzbudzał szacunek, z drugiej zaś, kobiety w ciąży były wykluczane z życia społecznego, często budziły odrazę, wręcz wstręt, ze względu na fakt, że ciąża jest niezwykle fizjologiczna, cielesna- w opozycji do tego, co rozumowe, czyli do dziedziny, którą zdominowali mężczyźni. Sam poród również był otoczony tabu. Omawia to bardzo szczegółowo Simone de Beauvoir w "Drugiej płci". De Beauvoir wskazuje, że nie chcemy pogodzić się z istnieniem ciała i jego fizjologii. Jest to bardzo trafna uwaga, ciało od wieków było spychane na marginesy kultury jako mniej istotna "część" człowieka.
A jak jest teraz?
W końcu XIX wieku zwrócono w filozofii uwagę na samo ciało, przestano traktować je przedmiotowo. W XX i XXI wieku takie myślenie staje się coraz silniej obecne w kulturze. Współczesna filozofka Elizabeth Grosz mówi nawet, że nie tyle mamy ciała, co nimi jesteśmy. W związku z psychoanalizą i jej koncentracją na doświadczeniach dzieciństwa, zaczęto analizować to, co dzieje się w trakcie ciąży. Julia Kristeva zwróciła uwagę na bardzo specyficzną relację pomiędzy matką a dzieckiem. Dziecko rozwija się w niej i z niej, ale jednak tworzy odrębne istnienie. Przeplatają się w tej analizie ciąży takie filozoficzne pojęcia jak tożsamość i inność, matka pozostając sobą spotyka się z Innym (swoim dzieckiem) na bardzo wewnętrznym i intymnym poziomie, dlatego też Kristeva wskazała, że ta relacja może być dobrym przykładem relacji z Innym w sensie bardziej uniwersalnym. Jest to wątek charakterystyczny dla współczesnej filozofii, która mówi dużo o spotkaniu z innym człowiekiem, inną kulturą, inną płcią, innym gatunkiem biologicznym. Coraz więcej mówimy też o cielesności i ciąży, coraz chętniej przekraczamy tabu związane z naszą fizjologią. Jak twierdzi Foucault w "Historii seksualności" opowiadanie o sobie jest znakiem naszej kultury. Często jednak brakuje języka do mówienia o ciąży jako o przeżyciu cielesnym.
Jak go znaleźć?
Dzięki literaturze, bo w niej można odważyć się na mówienie o sprawach tabu, łamanie granic tego, co można opowiedzieć i tego, o czym wstydzimy się mówić uznając, że jest zbyt obrzydliwe. Dobrym przykładem takiego przekraczania granic jest książka "Wilgotne miejsca" Charlotte Roche, której bohaterka, co prawda nie jest w ciąży, ale z lubością opisuje wszelkie swoje fizjologiczne stany. Często uważa się też, że ciąża dotyczy tylko i wyłącznie pewnej grupy ludzi, którzy bądź zajmują się ciążą zawodowo, bądź są w ciąży. Mężczyźni, starsze kobiety, czy kobiety, które nie decydują się na dziecko nie są tą problematyką zainteresowane. Tymczasem choćby w tej relacji z Innym możemy znaleźć w ciąży wątek uniwersalny i głęboko filozoficzny.
No właśnie, czym jest ciało kobiety, która nie chce lub nie może zajść w ciążę?
Ciąża przez wieki była uważana za wyznacznik kobiecości. Było tak między innymi dlatego, że kobieta przeznaczona była małżeństwu z mężczyzną. Owocem miłości małżeńskiej były zaś dzieci. Kobieta bezpłodna bądź niechcąca dziecka była zatem niepełnowartościowa. Niestety obecnie w pewnych kręgach nadal tak się uważa. Na pewno ciąża zmienia pole doświadczeń, jak każde doświadczenie życiowe, jednak łączenie kobiecości bezpośrednio z ciążą wydaje mi się niebezpieczne, ponieważ odbieramy kobiecość tym kobietom, które nie mają dzieci. Czym innym jest kobieta jako samica gatunku ludzkiego, a czym innym kobiecość - forma stworzona przez kulturę. Jak mówiła de Beauvoir, "nie rodzimy się kobietami, stajemy się nimi."
Z jednej strony uważa się, że kobiecość musi być realizowana poprzez ciążę, ale z drugiej prawdziwa kobieta ma być atrakcyjna i stale dostępna seksualnie. Często słyszę kobiety, które narzekają, że będąc w ciąży przestały się czuć kobieco.
Tak, ta "prawdziwa kobieta" jest szczupła, nie ma rozstępów. Ale zauważam wiele prób innego spojrzenia na kobietę w ciąży. Zdjęcia nagich celebrytek w ciąży na okładkach gazet, aktorki w ciąży występujące w filmach. W ostatnim filmie Wima Wendersa, "Spotkanie w Palermo", widzimy piękną Milę Jovovich w ciąży, której bohater filmu- fotograf robi intymne zdjęcia odsłaniające jej brzuch. Z jednej strony, to jest pozytywne, że kobieta w ciąży może poczuć się atrakcyjna, pokonać stereotyp ciężkiej ciężarnej, która niewiele jest w stanie robić. Natomiast druga strona jest taka, że jesteśmy seksowne zawsze dla kogoś - czyli znów narzucamy kobiecie "gorset" z jakichś oczekiwań, które ma wobec niej jej partner, czy kultura. To może być uciążliwe. Istnieje presja: kobieta w ciąży nie ma prawa poczuć się "byle jaka", musi być atrakcyjna. A przecież wtedy ciało zmienia się, niejako uczymy się swojego ciała na nowo i mamy prawo do przeżywania tego stanu na swój własny sposób.
Monika Rogowska-Stangret
Feministka. Filozofka. Pisze doktorat w Szkole Nauk Społecznych PAN. Zajmuje się problematyką ciała. Jest fotografką nauczycielką i muzealniczką. Sprawia jej radość wykładanie historii filozofii na Uniwersytecie Trzeciego Wieku oraz prowadzenie warsztatów antydyskryminacyjnych. Jeżdzi na rowerze, chodzi do kina i gotuje. Nie narzeka
Relacja matki i jeszcze nienarodzonego dziecka może być postrzegana bardzo różnie. Może ono być oswajanym podmiotem, może być niechcianym ciężarem, albo wielkim znakiem zapytania- nie wiemy, kto się urodzi, jesteśmy niepewne... Metafora naczynia kojarzy mi się z inkubatorem, z tym, że kobieta istnieje tylko po to, żeby nosić dziecko - takie podejście bardzo uprzedmiotawia kobietę, ona przestaje się liczyć w tej relacji. A przecież kobieta w ciąży jest nie tylko ciałem- obiektem, ale ciałem, które przeżywa.
Przeżywa na przykład związek z dzieckiem, które ma w brzuchu.
Związek "partnerski" pomiędzy kobietą a nienarodzonym jeszcze dzieckiem - to podejście typowe dla kultury zachodniej. W naszej kulturze kobieta, która zaszła w ciążę, od pierwszych chwil zaczyna nawiązywać emocjonalną relację z dzieckiem. Mówi do niego, czasami czyta książki. Jest to relacja oparta w dużej mierze na języku. Nie jest tak we wszystkich kulturach. Na przykład w kulturze japońskiej relacja matka- dziecko zaczyna się budować dopiero od momentu pojawienia się dziecka na świecie i opiera się na "porozumieniu bez słów". Ciąża jest to stan potencjalny. Obdarzanie płodu człowieczeństwem zostawia się na czas po porodzie.
A czy w naszej kulturze nie było bardzo podobnie kilka wieków temu?
Foucault, francuski filozof, widzi początek przemian związanych z postrzeganiem seksualności i mówieniem o niej w XVIII wieku. Wcześniej nie skupiano się na samej ciąży, raczej na porodzie, który oznaczał pojawienie się na świecie potomka bądź potomkini. Nie mówiono o przeżywaniu ciąży jako relacji. Wpływała na to z pewnością duża śmiertelność dzieci. Ciążę traktowano bardziej jako środek, niż cel, nie widziano w niej samej czegoś godnego namysłu. "Stan błogosławiony" z jednej strony wzbudzał szacunek, z drugiej zaś, kobiety w ciąży były wykluczane z życia społecznego, często budziły odrazę, wręcz wstręt, ze względu na fakt, że ciąża jest niezwykle fizjologiczna, cielesna- w opozycji do tego, co rozumowe, czyli do dziedziny, którą zdominowali mężczyźni. Sam poród również był otoczony tabu. Omawia to bardzo szczegółowo Simone de Beauvoir w "Drugiej płci". De Beauvoir wskazuje, że nie chcemy pogodzić się z istnieniem ciała i jego fizjologii. Jest to bardzo trafna uwaga, ciało od wieków było spychane na marginesy kultury jako mniej istotna "część" człowieka.
A jak jest teraz?
W końcu XIX wieku zwrócono w filozofii uwagę na samo ciało, przestano traktować je przedmiotowo. W XX i XXI wieku takie myślenie staje się coraz silniej obecne w kulturze. Współczesna filozofka Elizabeth Grosz mówi nawet, że nie tyle mamy ciała, co nimi jesteśmy. W związku z psychoanalizą i jej koncentracją na doświadczeniach dzieciństwa, zaczęto analizować to, co dzieje się w trakcie ciąży. Julia Kristeva zwróciła uwagę na bardzo specyficzną relację pomiędzy matką a dzieckiem. Dziecko rozwija się w niej i z niej, ale jednak tworzy odrębne istnienie. Przeplatają się w tej analizie ciąży takie filozoficzne pojęcia jak tożsamość i inność, matka pozostając sobą spotyka się z Innym (swoim dzieckiem) na bardzo wewnętrznym i intymnym poziomie, dlatego też Kristeva wskazała, że ta relacja może być dobrym przykładem relacji z Innym w sensie bardziej uniwersalnym. Jest to wątek charakterystyczny dla współczesnej filozofii, która mówi dużo o spotkaniu z innym człowiekiem, inną kulturą, inną płcią, innym gatunkiem biologicznym. Coraz więcej mówimy też o cielesności i ciąży, coraz chętniej przekraczamy tabu związane z naszą fizjologią. Jak twierdzi Foucault w "Historii seksualności" opowiadanie o sobie jest znakiem naszej kultury. Często jednak brakuje języka do mówienia o ciąży jako o przeżyciu cielesnym.
Jak go znaleźć?
Dzięki literaturze, bo w niej można odważyć się na mówienie o sprawach tabu, łamanie granic tego, co można opowiedzieć i tego, o czym wstydzimy się mówić uznając, że jest zbyt obrzydliwe. Dobrym przykładem takiego przekraczania granic jest książka "Wilgotne miejsca" Charlotte Roche, której bohaterka, co prawda nie jest w ciąży, ale z lubością opisuje wszelkie swoje fizjologiczne stany. Często uważa się też, że ciąża dotyczy tylko i wyłącznie pewnej grupy ludzi, którzy bądź zajmują się ciążą zawodowo, bądź są w ciąży. Mężczyźni, starsze kobiety, czy kobiety, które nie decydują się na dziecko nie są tą problematyką zainteresowane. Tymczasem choćby w tej relacji z Innym możemy znaleźć w ciąży wątek uniwersalny i głęboko filozoficzny.
No właśnie, czym jest ciało kobiety, która nie chce lub nie może zajść w ciążę?
Ciąża przez wieki była uważana za wyznacznik kobiecości. Było tak między innymi dlatego, że kobieta przeznaczona była małżeństwu z mężczyzną. Owocem miłości małżeńskiej były zaś dzieci. Kobieta bezpłodna bądź niechcąca dziecka była zatem niepełnowartościowa. Niestety obecnie w pewnych kręgach nadal tak się uważa. Na pewno ciąża zmienia pole doświadczeń, jak każde doświadczenie życiowe, jednak łączenie kobiecości bezpośrednio z ciążą wydaje mi się niebezpieczne, ponieważ odbieramy kobiecość tym kobietom, które nie mają dzieci. Czym innym jest kobieta jako samica gatunku ludzkiego, a czym innym kobiecość - forma stworzona przez kulturę. Jak mówiła de Beauvoir, "nie rodzimy się kobietami, stajemy się nimi."
Z jednej strony uważa się, że kobiecość musi być realizowana poprzez ciążę, ale z drugiej prawdziwa kobieta ma być atrakcyjna i stale dostępna seksualnie. Często słyszę kobiety, które narzekają, że będąc w ciąży przestały się czuć kobieco.
Tak, ta "prawdziwa kobieta" jest szczupła, nie ma rozstępów. Ale zauważam wiele prób innego spojrzenia na kobietę w ciąży. Zdjęcia nagich celebrytek w ciąży na okładkach gazet, aktorki w ciąży występujące w filmach. W ostatnim filmie Wima Wendersa, "Spotkanie w Palermo", widzimy piękną Milę Jovovich w ciąży, której bohater filmu- fotograf robi intymne zdjęcia odsłaniające jej brzuch. Z jednej strony, to jest pozytywne, że kobieta w ciąży może poczuć się atrakcyjna, pokonać stereotyp ciężkiej ciężarnej, która niewiele jest w stanie robić. Natomiast druga strona jest taka, że jesteśmy seksowne zawsze dla kogoś - czyli znów narzucamy kobiecie "gorset" z jakichś oczekiwań, które ma wobec niej jej partner, czy kultura. To może być uciążliwe. Istnieje presja: kobieta w ciąży nie ma prawa poczuć się "byle jaka", musi być atrakcyjna. A przecież wtedy ciało zmienia się, niejako uczymy się swojego ciała na nowo i mamy prawo do przeżywania tego stanu na swój własny sposób.
Monika Rogowska-Stangret
Feministka. Filozofka. Pisze doktorat w Szkole Nauk Społecznych PAN. Zajmuje się problematyką ciała. Jest fotografką nauczycielką i muzealniczką. Sprawia jej radość wykładanie historii filozofii na Uniwersytecie Trzeciego Wieku oraz prowadzenie warsztatów antydyskryminacyjnych. Jeżdzi na rowerze, chodzi do kina i gotuje. Nie narzeka
POPULARNE
NAJNOWSZE
-
Zapomnimy o 500 plus? Będzie Bezwarunkowy Dochód Podstawowy? To aż 1200 zł dla dorosłego, 600 zł dla każdego dziecka
-
Joanna Koroniewska pozuje z mężem i córką. "Parcie na szkło wyssała z mlekiem matki"
-
Kiedy wracamy do szkoły 4-8? Adam Niedzielski: Będziemy obserwować wzrost zakażeń w kolejnych dniach
-
Skandaliczne potraktowanie włoskiej uczennicy podczas zdalnego nauczania. Nastolatka odpowiadała z zakrytymi oczami
-
Lara Gessler pokazała uroczy gest Neny. Wiadomo, po kim jej córka ma dryg do muzyki
- Ulga na dziecko. Rodzicu, zostało 15 dni na złożenie zeznania podatkowego
- Matura z religii powraca jak bumerang. "Włączenie religii do przedmiotów maturalnych wymaga analizy prawnej"
- Pierwsza komunia święta 2021 a koronawirus. Prof. Simon o przyjęciach: Można połączyć je z pogrzebami za dwa, do czterech tygodni
- Zasiłek opiekuńczy już nie do 25 kwietnia. Świadczenie wygasa wcześniej
- Otwarcie przedszkoli. "Decyzje są podejmowane, jakby były losowane w paczkach czipsów lub na loterii"