Dziewięć miesięcy na leżąco

?Ciąża jest zagrożona. Musi pani leżeć? - słyszysz od lekarza. I wali ci się świat.

Myślisz: "Jak to zagrożona? Czy to znaczy, że coś grozi dziecku? Mam leżeć? A praca? A starsze dziecko? A mąż? A dom?". Jesteś przerażona i rozżalona. Czujesz bunt i strach o dziecko. To naturalne. Pożegnania są trudne, a ty żegnasz się właśnie z marzeniami i planami. Nie będziesz chodzić na basen ani ćwiczyć z mężem w szkole rodzenia.

Twoja ciąża nie jest gorsza, jest inna. Na pewno trudniejsza. Może zmienić ciebie, twój sposób myślenia, twoją rodzinę. To taki przyspieszony kurs bycia matką. Co zatem możesz czuć i jak sobie z tym poradzić?

Boję się, co będzie jutro

Najgorsza jest niepewność. Kobiety udręczone wielotygodniowym leżeniem w łóżku myślą często: "Gdybym była pewna, że to się dobrze skończy, mogłabym tak leżeć nawet rok, ale co będzie, jeśli okaże się, że wszystko na nic?". Nie ma żadnej gwarancji, ale twój sposób myślenia, nastawienie i pogoda ducha mają wpływ na przebieg ciąży. Jeśli masz czarne myśli, porozmawiaj o tym z mężem, zaproś na zwierzenia przyjaciółkę. Spróbuj zainteresować się technikami relaksacyjnymi, medytacją. Osoby wierzące znajdą pocieszenie w modlitwie.

Czuję się winna

"Dlaczego ja? Przecież tak się starałam - ciąża zaplanowana, dieta, żadnych lekarstw, prześwietleń, zbędnych wysiłków, regularne wizyty u lekarza... Widocznie coś jest ze mną nie tak" - myślisz i czujesz się winna.

Spójrz na to z innej strony - taka ciąża to prawdziwe wyzwanie. Wyobraź sobie, że za kilka miesięcy przytulisz maleństwo. Żyje i jest zdrowe - to twój trud, codzienny wysiłek, rezygnacja z przyzwyczajeń i przyjemności, upór, "jeszcze dwa tygodnie, jeszcze tydzień". I wreszcie - jest! To dopiero coś!

Już dłużej nie wytrzymam

Trudno ci znieść monotonię, dręczy cię poczucie winy w stosunku do zaniedbywanego męża i starszego dziecka. Łatwiej zniesiesz tygodnie w łóżku, jeśli zaszłaś w ciążę po wielu staraniach, długim leczeniu i od początku liczyłaś się z możliwością komplikacji. Trudniej, jeśli traktowałaś sprawę naturalnie i beztrosko, wyobrażałaś sobie, że oczekiwanie na dziecko to sama przyjemność. Zamiast liczyć tygodnie do porodu, myśleć ciągle: "Ile jeszcze?", spróbuj się zainteresować otoczeniem. Zapraszaj gości, czytaj książki, zacznij się uczyć jakiegoś języka, pisz listy, dzwoń do przyjaciół.

Jestem zła

Na siebie, bo nie możesz się ruszyć; na dziecko, z powodu którego jesteś unieruchomiona; na męża, bo grzebie się z kanapką, kiedy jesteś głodna; na teściową, która niby pomaga, ale...

Nic dziwnego, że często się złościsz, że masz ochotę płakać. To nic. Płacz pomaga. Pomaga wygadanie się przed kimś bliskim, mądrym i życzliwym albo pisanie pamiętnika. A kiedy już się wyzłościsz, nie zapomnij powiedzieć bliskim, że doceniasz ich wysiłki. Im też nie jest łatwo.

Nikt mnie nie rozumie

Godzina za godziną, dzień za dniem leżysz wsłuchana w swoje ciało. Wszyscy pocieszają: "Będzie dobrze", "Jeszcze tylko dwa miesiące", "Nie przejmuj się tak, lekarz zabronił ci się denerwować". Kto cię zrozumie? Nie mąż, który stara się, jak może, ale w ciąży nigdy nie był. Nie znajome, które na dzień przed porodem malowały szafki i kopały grządki. Tylko ktoś, kto sam to przeżył - koleżanka, która przeleżała ciążę w łóżku, a teraz wpada do ciebie z tłuściutkim bobasem. Ona zrozumie cię jak nikt.

Niezbędny ekwipunek

Przy łóżku przyda się duża szafka albo półki na wszelkie niezbędne rzeczy. W wersji najtrudniejszej (mąż rano wychodzi

do pracy, a ty cały dzień jesteś sama albo tylko z kilkuletnim dzieckiem), żebyś miała co jeść i pić i mogła utrzymywać kontakt ze światem, powinny się tam znaleźć:

czajnik elektryczny i zapas wody do picia;

kilka czystych kubków, talerzyków i ze dwa komplety sztućców;

termos z obiadem;

przekąski (kanapki, sałatki, jogurty, twarożki, owoce);

soki albo kompot;

miska z wodą do mycia rąk, mydło i ręcznik, kosmetyki;

przepisane przez położnika lekarstwa;

telefon z przyklejonymi numerami do lekarza, położnej, sąsiadów i najbliższego szpitala;

kasety do np. nauki języka obcego.

Kilka dobrych rad

Uważaj na nogi...

Jeśli leżysz dłużej niż dwa, trzy miesiące, możesz mieć potem problem z chodzeniem. O ile nie ma przeciwwskazań, ruszaj palcami stóp, kręć stopami, napinaj i rozluźniaj mięśnie łydek. Ponieważ nie możesz wychodzić na spacery, zadbaj, by pokój, w którym leżysz, był jak najczęściej wietrzony. Jeśli jest ciepło i masz ogródek albo balkon, możesz na kilka godzin dziennie przenosić się tam na wygodne rozkładane łóżko.

...i łokcie

Mniej więcej od szóstego miesiąca zaleca się ciężarnym leżenie na lewym boku (taka pozycja zapewni dotlenienie i tobie, i dziecku). To znaczy, że czytając, myjąc się czy jedząc, musisz opierać się na lewym łokciu. Żeby go oszczędzać, można zbudować specjalną konstrukcję z poduszek podpierającą lewy bok. Jeśli łokieć boli, a skóra na nim jest zaczerwieniona, pomoże podkładanie dmuchanego kółeczka i smarowanie łagodzącą maścią.

Nie bój się prosić

Trudno dorosłemu człowiekowi ciągle o coś prosić. Musisz się tego nauczyć. To może nie być takie proste, zwłaszcza jeśli mąż wraca z pracy zmęczony, kładzie spać starsze dziecko i bierze się do sprzątania, prania i robienia obiadu na jutro. Mimo wszystko proś bez wyrzutów sumienia - nie leżysz w łóżku dla przyjemności. Trochę ćwiczeń, trochę wprawy i już po tygodniu bez zająknięcia powiesz: "Jestem głodna, zjadłabym z chęcią kanapkę z białym serem i pomidorem".

Rozmawiaj z mężem

Cała ta sytuacja to wielki sprawdzian dla waszego małżeństwa, dlatego rozmawiajcie, rozmawiajcie i jeszcze raz rozmawiajcie. O wszystkim, co czujecie, o swoich obawach i lękach, o tym,

jak zorganizować najbliższe dni. Ale także o marzeniach, planach, o dziecku. Zwłaszcza o dziecku - to przypomina, że ten trudny czas ma sens.

Więcej o:
Copyright © Agora SA