Niech żyje bumpie! Najgorszy trend mediów społecznościowych? E tam! [FELIETON]

Czytam o kolejnej modzie na portalach społecznościowych: aplikacje do robienia zdjęć swojego ciążowego brzucha, czyli tzw. "bumpie", hashtagi, fotki brzuchów znanych i nieznanych. Niesmaczne, niewłaściwe i niepotrzebne - grzmi felietonistka "The Telegraph". Tylko czy ma rację? Nie sądzę.

"Jacyż ci ludzie płytcy i próżni! Sami robią sobie zdjęcia i publikują je w sieci!" - to dość popularna opinia o selfie. Tym razem Sally Peck, felietonistka "The Telegraph", bezlitośnie rozprawia się z kobietami zamieszczającymi w internecie zdjęcia swoich ciążowych brzuchów, twierdząc, że jest to wyraz próżności, żebrania o komplementy i najgorszej formy ekshibicjonizmu. Bumpies , czyli selfie brzucha (od połączenia angielskich słów "bump" - "brzuch" i "selfie" - fotograficzny autoportret), trend popularny wśród użytkowniczek Facebooka, Instagrama czy Twittera, zachęca kobiety do rywalizowania ze sobą na to, która lepiej wygląda. Sama Peck chwali się tym, że podczas całej ciąży zrobiła sobie tylko jedno zdjęcie brzucha - i to na wyraźną prośbę mamy.

O ile artystyczne portrety ciążowe są, jej zdaniem, akceptowalną formą sztuki, o tyle zdjęcia robione telefonem komórkowym, zamieszczane na publicznych profilach portali społecznościowych są zwyczajnie żałosne. Brzuch ciążowy, argumentuje Peck, staje się fetyszem, a umieszczanie takich selfie w sieci jest nowa formą zapytania "czy wyglądam grubo" i wynika z oczekiwania, że wszyscy rzucą się do komplementowania. "Koncentrujemy się na niewłaściwej rzeczy" - podsumowuje felietonistka.

bumpiebumpie fot. Kim Kardashian/Instagram

fot. Kim Kardashian/Instagram

Mam wątpliwości, czy kobietami publikującymi takie zdjęcia rzeczywiście kieruje głównie próżność lub potrzeba dowartościowania się. Myślę, że w większości przypadków chodzi o coś zgoła innego: o radość z oczekiwania na dziecko i chęć podzielenia się tym szczęściem z innymi. W erze mediów społecznościowych dzielenie się z innymi wydarzeniami z prywatnego życia jest zjawiskiem na tyle powszechnym, że chyba przestało już kogokolwiek dziwić. Jasne, może irytować, bulwersować lub nudzić, ale nie jest niczym nowym i wszyscy ludzie, którzy mają dostęp do internetu, mieli sporo czasu, żeby się przyzwyczaić. Jeśli pokazujemy swoje kolacje, zdjęcia ślubne i fotografie rodzinne, dlaczego mielibyśmy odmawiać ciężarnym prawa do pokazywania swoich brzuchów?

bumpiebumpie fot. Sophie Starzenski/Facebook

fot. Sophie Starzenski/Facebook - projekt artystyczny zatytułowany "40 tygodni i lustro"

Selfie brzuchów wydają mi się zwyczajne. Robi je sporo kobiet, chętnie chwalą się nimi nawet celebrytki. Nie odnoszę też wrażenia, że to jakieś nowe zjawisko, ale może to dlatego, że pracuję w portalu dla rodziców, więc zdjęcia ciążowych brzuchów widuję niemal codziennie. Oczywiście z łatwością mogę sobie wyobrazić, że widząc kolejną fotkę brzucha znajomej na Facebooku ktoś może się skrzywić lub ziewnąć z nudów. Sama (hej, nie traktujcie tego osobiście!) nie oglądam zamieszczanych przez moich znajomych fotek piesków, złotych myśli na temat życia (umieszczonych obowiązkowo na tle zachodzącego nad morzem słońca), cytatów z papieskich homilii, zdjęć okaleczonych i chorych dzieci oraz informacji o kolejnym porodzie czy wyhodowanym warzywie w tej czy innej facebookowej grze.

Jednak, żeby od razu twierdzić, że takie posty są głupie, bo sama ich nie zamieszczam? Nie. Myślę, że moja facebookowa aktywność też nie wszystkim odpowiada (przypominam o blokadach!) i uważam to za zupełnie naturalne. Zupełnie tak, jak to, że ktoś może mieć potrzebę opublikowania selfie swojego ciążowego brzucha, mimo że sama tego nie robiłam. Nie wydaje mi się, żeby przez to ich przygotowywanie się do macierzyństwa było bardziej powierzchowne niż moje. A jeśli przy okazji ucieszą się, bo ktoś napisze im, że świetnie wyglądają? Tym lepiej!

bumpiebumpie fot. Jessica Simpson/Instagram

fot. Jessica Simpson/Instagram

Zauważyłam, że z widokiem brzucha ciążowego jest trochę tak jak z publicznym karmieniem piersią: dla jednych nie ma w tym nic złego, dla innych jest nie do przyjęcia. Pamiętam dyskusję na internetowym forum, w którym internautki bezlitośnie wyśmiały ciężarne kobiety zamieszczające zdjęcia swoich brzuchów w sieci. Z rzeczonego wątku dowiedziałam się, że ciążowe brzuchy są obrzydliwe, a kobiety, które mają potrzebę wrzucania takich fotek do sieci mają nie po kolei w głowach.

Znam kobiety, które publikowały takie zdjęcia na forach internetowych i szczerze mówiąc nie widziałam w tym niczego obrzydliwego czy głupiego. Robiły to na forach zrzeszających inne mamy oczekujące dziecka, a nie w miejscach, w których dysputy dotyczą polityki, religii, gastronomii czy choćby wnętrz mieszkań. Nie dostrzegałam więc w tym niczego niestosownego, a ton wspomnianej dyskusji trochę mnie zaskoczył (poziom hejtu nad wyraz wysoki), a trochę rozbawił (co osoby niebędące w ciąży robią na forach dla ciężarnych i po co oglądają te zdjęcia?).

bumpiebumpie fot. Mariah Carey?Twitter

fot. Mariah Carey/Twitter

W przypadku bumpies sytuacja jest o tyle inna, że zdjęcia są dostępne dla wszystkich, a ich walory estetyczne i artystyczne często pozostawiają wiele do życzenia, co wyraźnie widać na większości załączonych przykładów. Mogą się nie podobać i mogę zrozumieć, że ktoś uważa ten trend za głupi. Nie zgadzam się jednak z opinią, że jest szkodliwy. I nawet jeśli, jak utrzymuje Sally Peck, autorka bumpie liczy na komplementy, nie wydaje mi się, żeby krzywdziła tym inne ciężarne. Przekaz, który do mnie dociera, kiedy widzę takie zdjęcie jest następujący: "Jestem w ciąży i bardzo się z tego cieszę!".

Więcej o:
Copyright © Agora SA