Dr Południewski: Skończyły się czasy, kiedy lekarz był jedyną wyrocznią [WYWIAD]

- W tej chwili kobiety są bardziej zaangażowane w to, żeby przebieg ciąży był dla nich najłaskawszy, żeby przygotować się do porodu i do wychowania dziecka. I bardzo dobrze, że one to robią, że nie leżą i nie czekają aż ten akt narodzin nastąpi i będą mogły sobie pokrzyczeć na porodówce - mówi ginekolog-położnik, dr Grzegorz Południewski w rozmowie z Agnieszką Wirtwein-Przerwą.

Agnieszka Wirtwein-Przerwa, Edziecko.pl: Polki chodzą do ginekologa tylko, jak zachodzą w ciążę albo są chore?

Dr Grzegorz Południewski: Niestety często chodzą do ginekologa, tylko wtedy, gdy muszą chodzić. Pewien limit wizyt w ciąży trzeba wykonać, żeby dostać potem prezent od państwa w postaci becikowego. Ale to nie tylko to zmusza Polki do chodzenia do ginekologa. Jest rzeczywiście bardziej świadome podejście do ciąży niż to bywało kilkanaście lat temu. Wiele kobiet zdaje sobie sprawę, że taka opieka jest konieczna, że trzeba odbyć tych kilka wizyt, żeby ciąża zakończyła się szczęśliwie. Już rzadko zdarza się tak, że przychodzą kobiety, które mają wpisaną jedną wizytę na początku ciąży, a są przed porodem.

Mają większą wiedzę na temat swojego ciała niż kilkanaście lat temu?

- Z wiedzą jest różnie. Ze świadomością ciała też bywa różnie. Generalnie kobiety bardziej dbają o siebie w ciąży. Patrzą na wagę, patrzą, jak zmieniają się w ciąży. Patrzą też na przyszłość swojego potomstwa w tym sensie, że starają się uzupełniać witaminy, mikroelementy. To są takie sygnały, że tym matkom na tych ciążach naprawdę zależy. I bardzo dobrze, że one to robią, że nie leżą i nie czekają aż ten akt narodzin nastąpi i będą mogły sobie pokrzyczeć na porodówce.

Wraz z rosnącą świadomością kobiet lekarz powoli przestaje być drugim po bogu. Jak wynika z badań, 70 proc. kobiet po wizycie u lekarza zagląda do internetu.

- Mamy przede wszystkim konkurencję w postaci dra Google. To jest trochę niepokojące, a bywa że i niebezpieczne, że kobiety posiłkują się wszelkiego rodzaju forami, pod którymi nikt się nie podpisuje. Często wypisuje się tam bzdury. A kobiety bardziej zawierzają jakiejś przykładowej Kasi_n niż lekarzowi. Te zjawiska dotyczą nie tylko ginekologii, ale i szczepień czy różnych pozamedycznych metod leczenia, które zdobywają rzesze zwolenników bez żadnego merytorycznego uzasadnienia. Taka skłonność do korzystania z porad niewidzialnych osób w internecie graniczy z głupotą. Bo nikt za to nie odpowiada. Medycyna bez względu na to, jak chcemy się do niej ustosunkować jest czymś, co jest rzeczywiście namacalne: mamy naukowe dowody, mamy kogoś, kto poleca, żeby zrobić to czy tamto i czyni to z pełną odpowiedzialnością. Słuchanie poleceń anonimowych osób z internetu to duże ryzyko.

Ale chyba warto wymieniać opinie i nie słuchać wyłącznie jednego lekarza?

- Warto wymieniać opinie, ale to jest co innego niż zawierzać cały swój zdrowotny status anonimowej osobie. Wymienianie opinii w internecie jest rzeczywiście bardzo ważne, tutaj chodzi o to, żeby zdawać sobie sprawę, co w tej ciąży się dzieje, z czym mamy do czynienia i jakie zmiany będą następowały, to są typowe informacje, które wykraczają poza wizytę lekarską i nie są poradami medycznymi. To jest tak naprawdę wiedza o swojej biologii i biologii dziecka, które niedługo się narodzi. I to jest bardzo potrzebne. Część z kobiet nie ma informacji na ten temat, zdaje się na tzw. wolę bożą i przypadek i co ma będzie, to ma być. To nie jest dobre podejście i tutaj warto zadbać o siebie. Ale posiłkowanie się tą wiedzą jako źródłem decyzji medycznych już nie jest dobrym pomysłem. Najlepiej jeśli wszelkie wątpliwe rady z internetu skonsultować ze swoim lekarzem. On oceni, czy porada jest adekwatna do sytuacji w danej ciąży. To ważne, bo każda ciąża jest inna.

Bywają też lekarze, którzy zdają się wyłącznie na tzw. wolę bożą.

- To należy się z tą wolą pogodzić, jeśli mamy na to ochotę. Jeśli takiej ochoty nie mamy, to sorry, muszę powiedzieć uczciwie: zmieńmy lekarza. Bo skończyły się te czasy, kiedy lekarz był jedyną wyrocznią i decydował o wszystkim. Ginekolog jest tak naprawdę lekarzem pierwszego kontaktu, ponieważ nie wymaga się do niego skierowania, więc lekarza można po prostu zmienić.

O najtrudniejszych momentach w pracy ginekologa przeczytaj w książce "Bez znieczulenia" >>

Dla wielu kobiet wizyta u ginekologa to niestety przeżycie traumatyczne - wynika z raportu Grupy Edukatorów Seksualnych Ponton.

- I to jest smutne, ponieważ często z tego powodu kobieta odwleka wizytę u lekarza i przychodzi do niego, gdy jest zbyt późno. Kiedy objawy chorobowe, problem jest już tak nabrzmiały, że zostają już tylko solidne formy leczenia.

Powodów tego jest wiele: wstyd pacjentek przed ginekologiem, nieprzyjazne gabinety ginekologiczne i zachowanie samych lekarzy

- Tak i to jest przejaw braku profesjonalizmu. Nie chodzi o to, że inaczej traktujemy starszą pacjentkę, a inaczej dziewczynę, która pierwszy raz przyszła do ginekologa, bo powinniśmy i jedną i drugą traktować tak samo delikatnie i na zasadzie współczucia. Ale przede wszystkim chodzi o to, że inne pytanie, inne tempo rozmowy będzie, kiedy rozmawiamy z bardzo młodą osobą, która widać, że jest skrępowana, a zupełnie inaczej możemy rozmawiać z mężatką, mającą trójkę dzieci kobietą. Wiadomo, inne doświadczenia wyjściowe. Bardzo często te konflikty, o których Ponton wspomina, są związane z paternalistycznym podejściem lekarza do pacjentki, które też nie jest profesjonalne, czyli ja jestem mądry, a ty się głupiutka posłuchaj.

Plus takie elementy, jak jednorazowe spódniczki też są obowiązkowym elementem. Za groszową cenę.

Ale w tzw. rejonie to ciągle jest luksus. Doczekanie się do wizyty u lekarza już jest luksusem.

- Warto o te luksusy zadbać. Poza tym bardzo wiele można zdziałać po prostu uśmiechając się, będąc życzliwym. Od okienka, w którym ta dziewczyna czy kobieta się rejestruje, poprzez wejście do gabinetu, formę, rozmowę. Jesteśmy za mało życzliwi dla siebie.

Tak generalnie.

- Tak generalnie. A tutaj szczególnie jest to ważne, żeby być życzliwym wobec pacjenta, który przychodzi z kłopotem. Jeżeli to dotyczy sfery osobistej, a seks to jest sfera osobista, to tym bardziej będzie się on wstydził, to tym bardziej nasza życzliwość powinna umieć przełamać ten wstyd.

Póki co musimy często za tę życzliwość płacić. Aż połowa Polek chodzi prywatnie do ginekologa - wynika ze wspomnianego raportu.

- Ginekolodzy stanowią uprzywilejowaną grupę zawodową, dlatego że jedna ze statystyk mówi, że prawie 80 proc. kobiet w Polsce jest wiernych swojemu ginekologowi. Są często bardziej wierne niż małżonkowi. Warto więc o tym pamiętać, że ten zawód choćby z tej przyczyny nas obliguje do solidnego podejścia do kobiety. Ona oczekuje się od nas trochę więcej niż od współmałżonka czy przyjaciela. Ginekolog ma przełamać tabu dla niektórych, a z drugiej strony musi także udzielić fachowej porady. Musi to zrobić delikatnie, stosownie do sytuacji. No i w jakimś stopniu przede wszystkim zgodnie z zasadami europejskich standardów, bo w medycynie jest nieważne, czy ktoś jest blondynem czy brunetem, wysokim czy niskim. Wszyscy powinni być traktowani z szacunkiem.

Zaangażował się Pan non profit w opiekę nad aplikacją Moja ciąża z Edziecko.pl . Dlaczego?

- Dlatego, że wiedza o swoim organizmie akurat w okresie ciąży jest bardzo ważna. Jednym z powodów, dla których w Polsce podchodzi się do ciąży jak do jeża czy jak do przymusu biologicznego, jest to, że nie zdajemy sobie sprawy z własnej biologiczności, z tego co się w naszym organizmie dzieje, jak rozwija się płód. Dajemy sobie wmówić, że zygota to już jest prawie dorosły człowiek i tak trzeba go traktować, a z drugiej strony rozumiemy, że jest to proces, proces kształtowania się małego organizmu, od jednej komórki poprzez kilkanaście do człowieka, który kiedyś będzie chodził i zdawał maturę. Może to jest również skutek tego, że wiedza na temat biologii jest w Polsce słaba. Dlatego te matury tak kiepsko wyglądają (śmiech).

I nie zanosi się na poprawę, edukacji seksualnej brak.

- Nie zanosi. Dlatego dobrym bodźcem do poznania tej wiedzy jest właśnie okres ciąży. Tej ciekawości, jaka związana będzie z tym stanem. U każdej kobiety, która w nią zachodzi. Skorzystanie z takiej aplikacji pozwoli jej przede wszystkim zobaczyć, co się dzieje. Po drugie się uspokoić. Chodzi o to, że wiele rzeczy, które w trakcie ciąży mogą jej się przytrafić są objawami ciąży, a nie patologii, że nie musi z każdą błahostką lecieć do lekarza. Pokazanie, że ten objaw jest mniej istotny, a tamten bardziej, spowoduje, że kobiety w razie konieczności pójdą do lekarza i nie będą czekały aż coś się wyprostuje. Tutaj samo nic się nie wyprostuje.

Zrozumienie tej nowej sytuacji w organizmie kobiety jest ważne również dlatego, że dzięki temu panie będą też inaczej patrzyły na siebie. W sposób bezpośredni będą mogły zobaczyć, że to co one jedzą, piją, palą to wszystko trafi do ich dziecka i warto o ty dziecku pomyśleć.

Pamiętam, jak podczas prac nad tą aplikacją zwracał Pan uwagę na to, żeby koniecznie przypominać o badania prenatalnych, żeby zaznaczyć, że nie tylko kobiety po 35 roku życia powinny się badać.

- Tak, bo 50 proc. wad zespołu Downa rodzi się u kobiet młodszych, przed 35 rokiem życia. To powinny być badania w jakimś stopniu powszechne, niestety nie są. Te badania powinny być, szczególnie w Polsce, świadomą decyzją kobiety. Bo jeżeli ktoś się godzi na to, żeby w wyniku tych badań, nie doszło do aborcji, załóżmy uszkodzonego płodu, to niech to uczyni świadomie, a nie przez przypadek, że ktoś czegoś zaniechał, ktoś o czymś nie powiedział, jakiś lekarz czy pielęgniarka zapomnieli wspomnieć, że trzeba zrobić test Pappa.

To są rzeczy ważne, także dlatego że zmienił się znacząco w porównaniu z latami 80-tymi stosunek kobiet do własnej ciąży. W tej chwili ciąża jest projektem życiowym. Ktoś się decyduje na nią jeden, dwa razy w życiu. Teraz jest to realizacja pewnego planu, który ludzie mają prawo realizować. I to jest bardzo dobre, jeśli będą to czynić świadomie. Stąd też ta wiedza jest im potrzebna, żeby mieć możliwość oceny, czy przebieg tej ciąży jest prawidłowy.

Aplikacja "Moja ciąża" pomoże ciężarnym mamom. "To zmieni pogląd Polek na ciążę"

Zwracał Pan też uwagę na język, żeby był cywilizowany, europejski.

- I niezbyt zaangażowany uczuciowo. Żeby był w miarę obiektywny. Bo chodzi tu o podejście do rozwoju człowieka w sposób adekwatny do sytuacji biologicznej. Zależy mi na tym, żeby ludzie wiedzieli, jak ten maleńki organizm się rozwija, bo to jest dla nich ważne nie tylko ze względów biologicznych, ale również emocjonalnych. Ale żeby zdawali sobie sprawę z tego, że to biologia rządzi na tym etapie. I nasze uczucia, nawet najbardziej zaangażowane, niestety nie wszystko są w stanie wyrównać, zrobić. To jest też o tyle istotne, bo oznacza pogodzenie się z tą naszą biologicznością. Bo jest część pacjentek, które tego chcą zrobić. Dla nich to jest ohydne, że muszą rodzić drogami natury, dla nich jest to ohydne, że muszą karmić piersią, bo nie czują tej swojej biologii. Nie czują przez niedosyt wiedzy, przez nieszanowanie swojego ciała i biologii. Warto umieć rozpoznać, że są takie etapy ciąży, kiedy można pewne rzeczy rozpoznać, naprawić i są takie, kiedy możemy zdiagnozować prawidłową budowę tego dziecka i zdać sobie sprawę, że biologia robi swoje i robi to dobrze. Jeżeli robi źle, to już na tym etapie możemy szukać pomocy.

Aplikacja jest bezpłatna. Kiedy aplikacja będzie dostępna?

- Od 9 września.

Co można znaleźć w tej aplikacji?

- Oprócz porad i schematu podstawowych informacji dotyczących ciąży i rozwoju płodu, można znaleźć przede wszystkim informacje zgodne z kalendarzem Polskiego Towarzystwa Ginekologicznego dotyczącego badań i zakresu tych badań, jakie mamy wykonać. I warto o tym wiedzieć, że powinny być one wykonane dla własnego bezpieczeństwa ciężarnych.

Dajemy kobiecie kolejny oręż do walki o swoje zdrowie, będzie mówić swojemu lekarzowi: "a Południewski inaczej poradził".

- Nie Południewski radzi, tylko Polskie Towarzystwo Ginekologiczne i krajowy konsultant ds. ginekologii i położnictwa. To są schematy, które są zalecane i warto by było, żeby wszyscy z nich korzystali dla bezpieczeństwa ciąży.

Aplikacja na pewno pomoże i wiele rozjaśni, ale lekarza nie zastąpi.

- Przede wszystkim nie zastąpi nadzoru medycznego nad ciążą. Bo ten nadzór musi być obiektywnie prowadzony. I ten nadzór dopiero daje nam podstawę do tego, żeby czuć się bezpiecznie. Bo nasze informacje są ważne, ale nie zastąpią lekarza.

Jesteś w ciąży? Masz pytania? Zadaj je tutaj. Przeczytaj porady lekarzy.

Copyright © Agora SA