A mężusia do cesarki bierzemy? [LIST]

Bardzo chciałam rodzić naturalnie, ale życie zweryfikowało marzenia. Pierwsza cesarka nie była zła. Była ''jakaś'', za to druga... Coś pięknego!
embed

Trafiłam do szpitala w wyznaczonym terminie,

położne nie mówiły ''pani'' tylko ''kochana przebierz się'', ''złociutka usiądź, odpocznij''. Gdzie te wredne baby z opowiadań? Nic z tych rzeczy. A teraz najlepsze:

- A mężusia bierzemy?

- A możemy?

- Do sali przygotowań oczywiście!

I tu pozytywne zaskoczenie. Nikt z personelu nie wywyższał się, nie zabraniał kontaktu z ojcem dziecka. Za chwilę miał urodzić się nasz synek, a mąż ciągle był przy mnie. Czekając na swoją kolej do cięcia cesarskiego dostałam skurczy.

Postępowały bardzo szybko.

Lekarz i położne wiedzieli, że bardzo chciałam rodzić naturalnie, jednak przez zwężenie miednicy nie mogłam. Lekarz przyszedł i powiedział, że zaraz pójdę na salę, że ból się skończy. A ja poprosiłam go żeby jednak pozwolił nam jeszcze chwile pobyć razem.

Przygotować się, poczuć skurcze.

Miałam wtedy świadomość że rodzę JA, SAMA! Nie ktoś za mnie, tylko właśnie ja. Lekarz spojrzał na zapis ktg, zbadał mnie i pozwolił jeszcze chwilę zostać, z dzieckiem wszystko było dobrze. Przeżyliśmy razem z mężem jeszcze kilka skurczy, potem drzwi sali operacyjnej się zamknęły.

Wszystko trwało bardzo krótko.

Kilka minut rozmowy z przemiłą anestezjolog i lekarzem który ,''w ramach integracji nie zjadł też śniadania'' i... już synek leżał w moich objęciach.

Lekarz pogratulował mi, a po chwili poszedł do męża, aby przekazać mu dobre wieści. Cały pobyt na oddziale położniczym wspominam niesamowicie miło.

I pomyśleć że to zwykły państwowy szpital, a nie żadna prywatna klinika.

Położne bardzo mi pomagały przy wstawaniu, jak i przy opiece nad maluchem. Pozwoliły mi poczuć się kimś niesamowicie ważnym, kimś kto przyjechał z wielką misją, kimś dla kogo właśnie zmienia się świat. Ani przez chwile nie poczułam się jak ''każda'' i jak ''wszystkie''.

Wszystkim kobietom życzę takich miłych przeżyć i poszanowania ich ciała i umysłu.

List pochodzi z naszej akcji "Miałam piękny poród". Więcej czytaj tutaj >>>

Jeśli chcesz opisać swój poród, pokazać innym przyszłym mamom, że nie musi być "strasznie", czekamy na twój list pod adresem edziecko@agora.pl

Najciekawsze listy nagrodzimy książką.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.