Mój pierwszy poród

Za kilka miesięcy mój drugi poród, więc chciałabym się uporać psychicznie z pierwszym. A było tak. Odeszły wody, skurcze ruszyły od razu silne i częste, po 3 godzinach rozwarcie było pełne. Czułam lekkie napieranie, ale nie jakąś wielką potrzebę parcia. Byłam zmęczona, ale położna kazała mi już przeć. Tymczasem skurcze zaczęły słabnąć. Było już widać główkę, ale nic się nie działo. Wtedy dostałam oksytocynę (musiałam się położyć pod kroplówką). Dziecku zaczęło spadać tętno i lekarz zadecydował o vacuum. Maluch urodził się cały i zdrowy. Czy mogło być tak, że słabnące skurcze to była po prostu fizjologiczna "przerwa" w akcji porodowej, żebym odpoczęła przed parciem?

Myślę, że ma Pani dobrą intuicję - słabnące skurcze prawdopodobnie oznaczały, że zaczęła się faza przejściowa i sensowne byłoby spokojne czekanie na przebieg wypadków. Pani opis pozwala sądzić, że podczas Pani porodu nastąpiła typowa kaskada interwencji - najpierw zbyt wcześnie podjęła Pani kierowane parcie, potem zlekceważono fazę przejściową i właściwie bez powodu podano oksytocynę. Konieczność zastosowania vacuum to efekt tych zabiegów i przekonania lekarza, że ma być przede wszystkim szybko.

Poród, który Pani ma za sobą, nie ma nic wspólnego z fizjologią i na pewno nie przesądza o tym, jak może Pani rodzić, kiedy nikt Pani nie przeszkadza. Dlatego teraz przede wszystkim postarałabym się znaleźć miejsce, gdzie zostanie uszanowany naturalny dla Pani i dziecka rytm porodu.

Zobacz wideo
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.