Psycholog: To my jesteśmy ograniczeni i blokujemy wyobraźnię dziecka. Słoń może być różowy [WYWIAD]

"Wychodzę z założenia, że dziecko musi się nudzić, że jeżeli nie ma frustracji, to nie ma też okazji do ćwiczenia głowy" - wyjaśnia psycholog dziecięcy, Marta Goszczyńska. Jak mają się do tego zajęcia dodatkowe?

Czy dzieci są z natury twórcze i kreatywne?

Wydaje mi się, że tak. Oczywiście ten poziom kreatywności to kwestia indywidualna, ale dzieci wydają się rzeczywiście mieć łatwość w wymyślaniu i tworzeniu, i kombinowaniu, a my, dorośli, często tę kreatywność tłumimy, np. mówiąc, że "szczotka nie służy do stukania, tylko do czesania". I w taki prosty sposób, już od pierwszych momentów, ograniczamy dzieciom kreatywność. Druga sprawa to fakt, że zdarza się nam iść na łatwiznę, posługujemy się w zabawie schematami: dom ma mieć cztery ściany, a jak kolorujemy słonia, to ma być szary, a nie różowy.

Może to wynika z naszych własnych ograniczeń?

Tak, ale też z niewiedzy i lęku przed zabawą, przed tym, że jak zaczniemy za bardzo rozwijać wyobraźnię dziecka, to przestanie ono funkcjonować w rzeczywistym świecie.

Taki częsty przypadek: dziecko rysuje niebo np. na różowo, a my od razu je poprawiamy i mówimy, że przecież niebo jest niebieskie.

No właśnie, a przecież dziecko wychodzi na dwór, widzi niebo i wie, że ono nie jest różowe. Ale nam to nie wystarcza, my czujemy się tym zagrożeni.

A czy poziom kreatywności samego rodzica ma przełożenie na to, jak będzie wspierać twórczość u dzieci?

Na pewno, bo trudno jest wymagać kreatywności od osoby, która się nią w życiu nie posługuje albo nie została jej nauczona w dzieciństwie. Tylko, że my też możemy się tego nauczyć, to nie jest tak, że jeśli ktoś nie urodził się kreatywny, to nie może taki być. To nieprawda. Nawet jako dorośli, możemy zacząć fantazjować. Myślę jednak, że często nie mamy na to odwagi.

No właśnie, bo jak to tak? Taki poważny człowiek, a tak się wygłupia? Obciach.

Myślimy, że to wstydliwe i upokarzające. Chcemy być poważni. Wystarczy poobserwować rodziców na placach zabaw: starają się być dorośli za wszelka cenę. Nie bawią się, nie brudzą, nie kucają. Trudno nam zachowywać się jak dziecko i zachować jednocześnie dorosły umysł. Być może boimy się utraty naszej dorosłej tożsamości.

Czy w przypadku dziecka to ważne, żeby wspierać kreatywność? A jeśli tak, dlaczego?

To ważne chociażby dlatego, że bogata wyobraźnia daje dziecku w pewnym sensie więcej możliwości wyboru - zarówno w dorosłym życiu, w sensie zawodowym, jak i w sposobie interpretacji świata. Jest większa szansa, ze dziecko nie będzie operować schematami, a będzie więcej poszukiwać, będzie ciekawe świata, będzie chciało próbować różnych rzeczy. To pozwoli mu również lepiej radzić sobie z rzeczywistością, będzie mogło lepiej korzystać z tego, co ma, zamiast ubolewać i rozpaczać, że mu czegoś brakuje.

Jak więc możemy wspierać tę kreatywność?

Warto to robić już od najwcześniejszych lat. Pozwalajmy dziecku, żeby z tej przykładowej "szczotki" robiło tysiąc różnych rzeczy - wręcz zachęcajmy je do tego. W dobie zabawek, komputerów i telewizji jest trudniej o kreatywność, bo mamy pod ręką ułatwiacze. Warto kupować zabawki z myślą, że można je stosować do różnych rzeczy i warto dawać już najmłodszym dzieciom do zabawy przedmioty codziennego użytku.

A z gotowych zabawek, które są pomocne w rozwijaniu wyobraźni?

Na pewno wszystkie tematyczne zabawki do odgrywania scenek z życia: kubeczki, czajniczki, lalki, samochody, zestawy małego lekarza, itd. Wszystkie miniaturowe rzeczy. Poza tym wiadomo: klocki w każdej postaci.

Do klocków dołączane są instrukcje. Czy to ważne, żeby dziecko budowało według wzoru, czy może sobie poszaleć i tworzyć własne konstrukcje?

Ważne jest i jedno, i drugie. Najlepiej, gdyby było trochę odwzorowywania, bo umiejętność kopiowania też jest nam w życiu potrzebna, ale żeby dziecko mogło też sobie pofantazjować. I to samo w kolorowaniu, lepieniu, itp. - słoń może mieć dwie trąby, pozwólmy mu.

Jeśli jednak w książeczce jest wzór, według którego dziecko ma pokolorować swój obrazek, a ono nie chce używać tych samych kolorów, to co wtedy? Nalegać?

To zależy. Jeżeli widzimy, że nasze dziecko ma trudność w odwzorowywaniu, to warto tę umiejętność wspierać, bo to jest potrzebne, żeby np. przepisywać z tablicy, rozwiązywać zadania z matematyki, itd. Natomiast nie należy w tym przesadzać! Jeśli wiemy, że potrafi to robić, to pozwólmy mu czasem pofantazjować. Ważne jest też czytanie, opowiadanie historii i bajek. Jeśli dziecko nam opowiada jakąś historię, nie ograniczajmy go mówiąc: "To niemożliwe", tylko pójdźmy za ta opowieścią, dopytujmy o szczegóły. Nie bójmy się, że dziecko zatraci kontakt z rzeczywistością.

Co jeszcze możemy robić?

Bardzo fajne, o czym rodzice bardzo często zapominają, jest dawanie dzieciom różnych ubrań, przebrań, koralików, spinek, kapeluszy. Zachęcam do tworzenia "skrzyń skarbów", w których będziemy trzymać różne starocie, żeby dzieci otwierając je mogły uruchamiać swoje pokłady twórczości. Fajnie tam od czasu do czasu coś dorzucić - jakąś chustkę, jakieś piórko, coś nowego. To się sprawdza na każdym etapie - od najmłodszego dziecka, do nawet 10-11-latka.

Czy codzienne czynności, np. sprzątanie, przygotowywanie posiłków, też mogą być okazją do kreatywnego wyżywania się?

To świetne pole do twórczości! W kuchni można pokazać dzieciom, że warzywa można kroić w różne kształty, a kotlety mielone nie zawsze muszą być okrągłe. Można eksperymentować ze smakami. To odnosi się do innych zmysłów, ale to przecież też jest twórczość.

A czy zapisywanie dzieci na zajęcia dodatkowe to dobra droga do wspierania kreatywności dziecka?

Wychodzę z założenia, że dziecko musi się nudzić, że jeżeli nie ma frustracji, to nie ma też okazji do ćwiczenia swojej głowy. Jestem zwolennikiem jak najmniejszej liczby dodatkowych zajęć, żeby dzieci miały jak najwięcej okazji w domu, żeby sobie coś powymyślać. Ale nie popadajmy też w skrajność - jasne, że fajnie, jeśli dziecko ma jakieś zajęcia sportowe, rytmiczne, itd. Ale ważne, żeby nie przesadzać. Kreatywność rozwija się najlepiej, jeżeli pozwolimy dziecku trochę się ponudzić.

Marta Goszczyńska - psycholog psychoterapeuta, Pracownia Terapii i Rozwoju w Warszawie

Więcej o: