Szkolna przerwa. "Nie wyjdziecie z klasy, póki nie posprzątacie w szafkach"

Szkolna przerwa w założeniu jest po to, aby dzieci odpoczęły od obowiązków, nauki, aby złapały oddech. A w praktyce? "Na przerwie idźcie do sekretariatu po papier". "Wyczyśćcie tablicę". "Wytrzyjcie ławki".

Wychodzą ze szkoły i są zmęczeni. Myślą tylko o tym, aby nikt od nich już nic nie chciał. Ale wyjście ze szkoły nie oznacza laby i odpoczynku. Jeszcze są zajęcia dodatkowe, prace domowe do odrobienia.

W szkole spędzają po siedem, osiem godzin lekcyjnych. Jeśli chodzą na konsultacje z różnych przedmiotów, to zdarza się, że mają po dziewięć lekcji podczas jednego dnia. Podczas zajęć muszą być skupieni, uważni, zdyscyplinowani. Krótkie przerwy pomiędzy lekcjami w założeniu mają być odpoczynkiem od nauki. Często są przeciwieństwem odpoczynku. To podczas przerw jest największy hałas i - jak się okazuje - gros dodatkowych obowiązków.

- "Nie wyjdziecie na przerwę, póki nie skończycie zadania w ćwiczeniówce" - słyszą dzieci od nauczycieli pod koniec lekcji. I często nie wychodzą. Kończą ćwiczenia, których nie zdążyli zrobić na lekcji, a potem wchodzi kolejny nauczyciel. I jedyne, na co mają czas, to szybka wymiana podręczników.

Szkolne przerwy, pomimo tego, że takie krótkie, to i tak są obwarowane zakazami i obowiązkamiSzkolne przerwy, pomimo tego, że takie krótkie, to i tak są obwarowane zakazami i obowiązkami Fot. Dawid Chalimoniuk / Agencja Wyborcza.pl

"Przerw nie lubię, bo musimy sprzątać salę"

- Bardzo często nauczyciele proszą nas o to, aby podczas przerw coś robić. Mamy iść do sekretariatu po papier, sprzątać szafki, wycierać ławki, czyścić tablicę, wieszać coś na ścianach. I mówią, że jak tego nie zrobimy, to nie będziemy mieli przerwy - opowiada mi uczeń szkoły podstawowej z Warszawy.

- Kiedy wychodzę ze szkoły, myślę tylko o tym, aby już nikt ode mnie nic nie chciał. Żeby wszyscy dali mi spokój. Chociaż na chwilę. Przerw nie lubię, bo musimy sprzątać salę, a jak wychodzę na korytarz, to inne dzieci tak wrzeszczą i biegają, że już wolę zostać w sali i poczekać na kolejną lekcję - mówi uczennica 5. klasy szkoły podstawowej.

Jej koleżanka dodaje:

- Na dłuższych przerwach, tych 10-minutowych chowam się z dziewczynami w bibliotece. Mamy tam swój stolik, siadamy i rysujemy. Czasami pani z biblioteki z nami rozmawia. Fajnie jest.

Według rozporządzenia MEN w sprawie bezpieczeństwa i higieny w publicznych i niepublicznych szkołach i placówkach to dyrektorzy szkół określają zasady ustalania długości przerw międzylekcyjnych. Mimo że trzy lata temu zaiskrzył pomysł, aby najkrótsza przerwa trwała minimum 10 minut, finalnie nie został wdrożony w życie. Nie ma obowiązku zmiany długości przerw międzylekcyjnych z 5 minut na 10 minut. Chociaż, gdyby dyrektorzy szkół uznali, że tak będzie lepiej dla uczniów, mogliby tak zrobić.

Długa przerwa. Punkty ujemne za opuszczenie budynku

Różnie szkoły radzą sobie z organizacją przerw międzylekcyjnych. Podczas dnia uczniowie szkół podstawowych najczęściej mają kilka przerw pięciominutowych, jedną lub dwie dziesięciominutowe i jedną obiadową, dwudziestominutową. Różnie też szkoły zagospodarowują ten czas. W niektórych podczas dłuższych przerw dzieci mogą wychodzić na szkolne boisko, aby zaczerpnąć świeżego powietrza. Inne szkoły wprowadzają zakaz opuszczania budynku na przerwie. Najczęściej z powodów bezpieczeństwa, bo nie ma nauczycieli, którzy pilnowaliby dzieci, które przerwy spędzają poza szkolnym budynkiem.

- W szkole podstawowej mojej córki jeszcze do niedawna dzieci nie mogły wychodzić na zewnątrz podczas długiej przerwy. Wszystkie musiały zostać w szkole, a za wyjście poza budynek dostawały uwagi albo punkty ujemne z zachowania. Rodzice z klasy mojego dziecka - i wiem, że z innych klas również - prosili dyrektorkę, aby podczas długiej przerwy dzieci mogły wychodzić na świeże powietrze i aby nie było to karane. Przyniosło to skutek. Od tego roku dyrektorka tak zorganizowała pracę szkoły, że dzieci na dłuższych przerwach mogą wyjść na szkolny dziedziniec, pograć w piłkę, zjeść na ławce drugie śniadanie - opowiada mama córki, która uczy się w 5. klasie w warszawskiej podstawówce.

"Uczniowie muszą niezwłocznie i punktualnie udać się do sali lekcyjnej"

Szkolne przerwy, pomimo tego, że takie krótkie, i tak są obwarowane zakazami i obowiązkami. Czytając regulaminy różnych szkół podstawowych, można odnieść wrażenie, że przerwa pomiędzy lekcjami to bardziej katorga niż czas na wytchnienie. W szkolnych regulaminach o przerwie czytamy:

"Nie należy siadać na parapecie", "Przerwa rozpoczyna się i kończy dzwonkiem, po którym uczniowie muszą niezwłocznie i punktualnie udać się do sali lekcyjnej". "Uczniu, w czasie przerwy masz prawo skorzystać z toalety". "Uczniu, w czasie przerwy w żadnym wypadku nie możesz opuszczać terenu szkoły i przebywać na boisku szkolnym".

Szkolną przerwę można spędzać na korytarzy, albo w kąciku relaksacyjnym. Coraz więcej szkół przygotowuje takie miejsca dla swoich uczniów i uczennicSzkolną przerwę można spędzać na korytarzy, albo w kąciku relaksacyjnym. Coraz więcej szkół przygotowuje takie miejsca dla swoich uczniów i uczennic Fot. Jakub Orzechowski / Agencja Wyborcza.pl

Wygodne pufy i relaksacyjna muzyka

Wielu dyrektorów szkół i nauczycieli dostrzega, że szkolne przerwy, zamiast relaksować i dawać chwile wytchnienia, są czasem stresującym, obwarowanym dodatkowymi wytycznymi.

Wychodząc naprzeciw uczniom i uczennicom, w swoich szkołach organizują kąciki wyciszenia. Fundusze na zaprojektowanie i urządzenie sal szkoły często zdobywają ze środków unijnych. Takie miejsca powstają po to, aby dzieci mogły, chociaż na moment uciec od szkolnego hałasu i odpocząć w przyjaznej przestrzeni. Jedną z takich szkół jest np. Zespół Szkół Ogólnokształcących nr 5 im. Armii Krajowej w Gliwicach.

Na ich stronie można przeczytać:

"Pomysł ten narodził się w głowach naszych nauczycieli już jakiś czas temu, ale dopiero dzięki dotacji z programu Funduszu Inicjatyw Obywatelskich mamy szansę go zrealizować. Sala będzie przeznaczona przede wszystkim dla naszych uczniów z niepełnosprawnościami, ale będzie ona otwarta dla każdego, kto poczuje potrzebę, by odzyskać równowagę i wewnętrzny spokój".

W gliwickim zespole szkół salę nazwano spokodajnią, w a jej urządzaniu i wystroju pomagali uczniowie i uczennice liceum.

W liceum w Wieruszowie też funkcjonuje kącik wyciszeń. Dyrektorka Liceum Ogólnokształcącego im. Mikołaja Kopernika, Magdalena Stachulec opowiada nam, że to sprawdza się w praktyce:

- Sala jest cały czas dostępna, też przed lekcjami. Uczniowie mogą przyjść w wolnej chwili, posiedzieć przy muzyce relaksacyjnej. Nasi uczniowie lubią po kilku lekcjach zaszyć się na chwilę w salce, wyciszyć, zrelaksować. Aranżacja sali wpływa kojąco na samopoczucie, uczniowie mają do dyspozycji wygodne siedziska w kształcie piłek, mogą na nich poleżeć, przykryć się kocem. I chociaż na pięć minut znaleźć się w innym wymiarze, odreagować. Wiem, że nie jesteśmy sami z tym pomysłem. Szkoła podstawowa obok nas też organizuje zajęcia relaksacyjne na długich przerwach dla dzieci.

W liceum w Wieruszowie funkcjonuje kącik wyciszeń. Uczniowie odpoczywają na pufachW liceum w Wieruszowie funkcjonuje kącik wyciszeń. Uczniowie odpoczywają na pufach fot: Powiat Wieruszowski

Huk jak na lotnisku. Ale dzieci i nauczyciele nie mają ochronników słuchu

Teresa Olearczyk w publikacji dla nauczycieli "Między hałasem a ciszą. Wartość ciszy we współczesnej edukacji wczesnoszkolnej" przekonuje, że warto zadbać o przestrzeń ciszy dla dzieci w szkolnych budynkach. Tym bardziej że hałas nie tylko męczy, z czasem też irytuje i prowadzi do wybuchu złości.

Hałas w szkole przekracza 100 dB - wynika z badań prowadzonych przez kilka lat w warszawskich szkołach podstawowych przez Instytut Fizjologii i Patologii Słuchu. Zwykła rozmowa prowadzona poza pomieszczeniem, z szumem wokół rozmówców, to 50-60 dB. Komfort w samochodzie odczuwamy przy ok. 70 dB. Powyżej – głośność zaczyna przeszkadzać.

100 dB utrudnia rozumienie mowy, zaburza percepcję. Progiem bólu jest 120 dB i więcej. Wzrost o 1 dB powyżej pewnego progu oznacza dwukrotny wzrost głośności. Między 100 a 120 dB jest zatem 4-6 razy głośniej. Ludzie pracujący np. na płytach lotnisk mają ochronniki słuchu. Nauczyciele i uczniowie nie.

"Dzieci w różny sposób bronią się przed hałasem. Niektóre izolują się, inne reagują agresją. Nie radzą sobie z hałasem. Hałas ze szkół możemy wyeliminować tylko edukacją. Są oczywiście sposoby akustycznego wyciszenia korytarzy w szkołach, ale należy się po prostu ciszej zachowywać" - tłumaczy ekspert Instytutu Fizjologii i Patologii Słuchu (IFiPS) Maciej Ludwikowski. (za Nauką w Polsce "Między hałasem a hałasem lekcje się kołyszą").

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.