Rodzicom bardzo zależy na tym, aby dzieci miały piątki. "Ideał wzorowego ucznia jest przeżytkiem"

Joanna Biszewska
- Musimy nauczyć się odpuszczać. Zastanowić się, co dziecku jest potrzebne. Czy na pewno najlepsze drzewo genealogiczne w klasie, najlepsza szopka, najlepiej ulepiony dzban, zrobione wszystkie zadania z matematyki, włącznie z tymi z gwiazdkowym? Chyba nie o to chodzi - o tym, jak uczyć się z dziećmi, aby poradziły sobie w dorosłym życiu, mówią Edyta Plich i Magdalena Siekierzyńska z Towarzystwa Inteligentnej Młodzieży.

Joanna Biszewska: Dzieci są zaharowane. Czy to jest dobre słowo, czy przesadzamy?

Edyta Plich, polonistka, założycielka i dyrektorka Towarzystwa Inteligentnej Młodzieży, była dyrektorka warszawskiego liceum: W pełni uzasadnione. Obserwujemy, że dzieci muszą coraz więcej pracować, aby sprostać wymaganiom i przyszłości. Doszliśmy do absurdalnego stanu.

Czyli?

Dzieci w szkołach państwowych przebywają po 6-7 godzin lekcyjnych, w prywatnych jeszcze dłużej, bo mają sporo zajęć dodatkowych. Często są w szkole od 8.00 do 17.00. Po powrocie do domu nie mają wiele czasu wolnego. Korepetycje, zajęcia dodatkowe i bardzo dużo prac domowych. Muszą przyswoić ogromną ilością wiedzy.

Tak, z testów jesteśmy bardzo dobrzy. Rodzicom bardzo zależy na tym, aby dzieci miały dobre wyniki. Jednak polski system jest przeładowany wiedzą. Ciągle za mało stawia na działanie i doświadczanie tak ważne, żeby angażować się w naukę i dzięki temu radzić sobie w dynamicznie zmieniającym się świecie.

Magdalena Siekierzyńska: nauczycielka, polonistka: Rozmawiam z rodzicami, którzy mieszkali za granicą i przeprowadzili się do Polski. Ich dzieci wcześniej uczyły się w innych systemach, najczęściej w programie IB, w którym obok wiedzy, duży nacisk kładzie się na zdobywanie umiejętności, które przydają się w codziennym życiu. Zderzenie z polską szkołą jest dla tych ludzi szokiem. Ich dzieci nagle zarzucane są wiedzą pamięciową, tracą energię poznawczą. Nie eksperymentują, nie dyskutują, są przytłoczone.

'Łatwo powiedzieć 'chcę rozwijać pasje mojego dziecka', trudniej każdego dnia realizować takie założenie. Nie przepytywać syna po powrocie ze szkoły o to, co dostał, a co dostała koleżanka, jak wypadł na tle klasy. Zamiast tego, zapytać, co go zaciekawiło''Łatwo powiedzieć 'chcę rozwijać pasje mojego dziecka', trudniej każdego dnia realizować takie założenie. Nie przepytywać syna po powrocie ze szkoły o to, co dostał, a co dostała koleżanka, jak wypadł na tle klasy. Zamiast tego, zapytać, co go zaciekawiło' Fot. Grzegorz Skowronek / Agencja Wyborcza.pl

To, czego dzieci powinny się uczyć w szkołach?

Magda: Prognozuje się, że 65 proc. dzieci urodzonych po 2007 r. będzie pracować w zawodach, które jeszcze nie istnieją. To, co będzie im bardzo potrzebne w przyszłości to nie tylko zaawansowane umiejętności cyfrowe, ale zdolność rozwiązania złożonych problemów, krytyczne myślenie, współdziałanie w grupie, kreatywność. To dzięki temu będą w stanie sprostać zawrotnemu tempu zmian. Statystyki mówią, że tylko 10 proc. z nas wykonuje zawód, który będzie istniał w przyszłości. Wielu z nas będzie musiało zmienić swój zawód w ciągu najbliższych 10 lat.

Chyba jeszcze tych nadchodzących na rynku pracy zmian aż tak mocno nie czujemy. Nadal wydaje nam się, że jak damy dzieciom korepetycje z matematyki, angielskiego, niemieckiego, chemii, to dzięki temu załatwimy im przepustkę do dobrego życia.

Edyta: Ideał wzorowego ucznia jest przeżytkiem, jak pokazują badania, nie koreluje z osiągnięciem życiowego sukcesu. Zabieganie o dobre stopnie ze wszystkiego jest tak czasochłonne, że nie pozwala na odnalezienie i kształtowanie własnych zainteresowań. Jeśli odpuścimy presję ocen i przewartościujemy szkolne priorytety, zyskamy w dalszej perspektywie zaangażowanie w naukę i zniweluje ciągły stres związany ze szkołą.

Ale fakty są takie, że jeśli dziecko na koniec podstawówki nie będzie miało paska i samych piątek, szóstek, to nie dostanie się do wymarzonego liceum. Tutaj nie ma litości. Liczy się każdy punkt.

Edyta: Oceny, paski i punkty rzeczywiście ważne są w ósmej klasie, to one będą podstawą w rekrutacji do szkół ponadpodstawowych. Wtedy należy skupić na przedmiotach egzaminacyjnych i dobrej strategii, a nie ślepo pędzić po piątki ze wszystkiego. Jeśli jednak od zerówki będziemy cisnąć, zmuszać, oceniać, porównywać z innymi dziećmi, to zgubimy po drodze to, co jest najważniejsze w edukacji, czyli naturalną potrzebę uczenia się i ciekawość poznawczą.

Kiedy dziecko przynosi do domu stertę prac domowych i do tego musi przygotować się do sprawdzianu i kartkówki na następny dzień, to popołudnie i wieczór wygląda tak, że dzieci z pomocą rodzica odhaczają kolejne zadania, bez zastanawiania się, czy to jest pasjonujące, czy nie.

Edyta: I tu strategia jest najważniejsza. Oczywiście sporo zależy od nauczycieli. Jeśli zainteresują uczniów swoim przedmiotem, będą stawiać intrygujące pytania, dyskutować z nimi, znajdą czas, żeby ich wysłuchać, to nauka nie będzie udręką i koniecznością, nie tylko wysiłkiem, ale przede wszystkim przyjemnością.

Magda: Myślę, że jako rodzice musimy nauczyć się odpuszczać. Zastanowić się, co dziecku jest przydatne. Czy na pewno najlepsze drzewo genealogiczne w klasie, najlepsza szopka, najlepiej ulepiony dzban, zrobione wszystkie zadania z matematyki, włącznie z tymi z gwiazdkowym? Chyba nie to chodzi.

A o co?

Magda: O to, żeby nie powtarzać dzieciom, że uczą się dla ocen i do egzaminów. Zainwestujmy czas w te przedmioty, które dziecko najbardziej lubi. Jest to historia? Idźmy do muzeum, szukajmy ciekawych książek, kanałów, filmów, kółek. Nie zapisujemy dziecka na tysiąc dodatkowych zajęć, ale na te, które sprawiają mu przyjemność. Zostawmy dziecku taniec, jazdę na deskorolce i czas na spotkania towarzyskie. Po to, żeby przetrwało. Nie sposób żyć, tylko nauką do egzaminów, to byłby koszmar ilościowy i jakościowy.

Widzę to tak: Siadam z moimi dziećmi do stołu i wspólnie ustalamy, na co chcą przeznaczyć najbliższe miesiące nauki. Czy jest coś, co je szczególnie interesuje, co najbardziej chciałyby poznać?

Magda: Tak byłoby idealnie, aby z dzieckiem usiąść i zastanowić się wspólnie nad tym, na czym warto się skupić, co możemy uznać za nieistotne. Jeżeli tego nie zrobimy i wszystkie przedmioty potraktujemy priorytetowo oraz dodamy szkołę muzyczną, to dziecko się zaharuje.

Edyta: Niestety szkoła często marnuje czas i energię dzieci i nauczycieli. Jeżeli nauczyciel fizyki ma jedną godzinę w tygodniu na swój przedmiot, to ledwo wejdzie do klasy, przypomni, że w ogóle fizyka istnieje, a już się lekcja kończy. Nie ma czasu potrzebnego na zrozumienie, a co dopiero na przećwiczenie konkretnych zagadnień. Powtórzę jeszcze raz, że warto zastanowić się nad priorytetami. Łatwo powiedzieć "chcę rozwijać pasje mojego dziecka", trudniej każdego dnia realizować takie założenie. Nie przepytywać syna po powrocie ze szkoły o to, co dostał, a co dostała koleżanka, jak wypadł na tle klasy. Zamiast tego, zapytać, co go zaciekawiło.

Znam rodziców, którzy kilka razy dziennie sprawdzają dziennik elektroniczny swojego dziecka, żeby sprawdzić, jakie mają oceny.

Magda: Kiedy rozmawiam z rodzicami, którzy mieszkają w Niemczech, Anglii czy Holandii, to oni często nie wiedzą, co się dzieje w szkole ich dzieci. Odpowiedzialność za klasówki, wynik z testów spoczywa na szkole, na nauczycielach i na uczniach. Tam nauczyciele ze swoimi uczniami na początku semestru indywidualnie ustalają, nad czym będą pracować, jaki chcą osiągnąć poziom, jaki zrobić postęp. A potem dzieci same siebie oceniają, czy im się udało, czy jeszcze nad czymś muszą popracować. Odpowiedzialność spoczywa na uczniach.

A w polskiej szkole jest tak, że nauczyciele muszą nagimnastykować się, żeby zrealizować przeładowany materiał, nie ma wiele czasu na doświadczenia, ciekawostki, uczniowie stają się bierni. Rodzice często pogłębiają bierną postawę, przejmują odpowiedzialność za prace domowe, przygotowanie do klasówek.

'Ideał wzorowego ucznia jest przeżytkiem, jak pokazują badania, nie koreluje z osiągnięciem życiowego sukcesu. Zabieganie o dobre stopnie ze wszystkiego jest tak czasochłonne, że nie pozwala na odnalezienie i kształtowanie własnych zainteresowań''Ideał wzorowego ucznia jest przeżytkiem, jak pokazują badania, nie koreluje z osiągnięciem życiowego sukcesu. Zabieganie o dobre stopnie ze wszystkiego jest tak czasochłonne, że nie pozwala na odnalezienie i kształtowanie własnych zainteresowań' Fot. Przemysław Skrzydło / Agencja Wyborcza.pl

I bardzo się boimy, że jak nam, rodzicom, nie uda się podołać obowiązkom narzuconym przez szkołę, to nasze dziecko na tym ucierpi.

Magda: Od lat przygotowujemy dzieci do testów do klas językowych. Trudno się do nich dostać, jest bardzo dużo selekcja. Co ważne, nie zawsze najlepiej radzą sobie najbardziej uzdolnieni językowo. Ale ci, najlepiej zmotywowani, którzy pomimo trudności, mają przyjemność w uczeniu się języków, lubią to. Jeden z moich uczniów miał bardzo dużą dysleksję, przed egzaminem ćwiczył trzy razy więcej niż pozostali. Ale uwielbiał uczyć się języków i kiedy dostał się do klasy językowej, był przeszczęśliwy. Sukces zależy od motywacji. Ciekawość poznawczą rozwijają zagadnienia, które nas interesują.

Jak ją w dzieciach rozbudzać?

Edyta: Część rodziców, aby pomóc dziecku z przytłaczającą ilością materiału, daje z siebie wszystko. Siadają oni z dziećmi codziennie do odrabiania prac domowych. Wyjmują rzeczy z plecaków, temperują ołówki, rozkładają zeszyty, dyktują odpowiedzi, wykonują po nocach prace plastyczne na piątki i szóstki. Co tym osiągają? Może dobre oceny, ale przede wszystkim osłabienie motywacji i zaangażowania. Brak poczucia sprawczości i satysfakcji. I ciągłą presję.

Rodzice często mówią, że jeśli dziecku odpuszczą, to będzie katastrofa. Bo szkoła ocenia i rozlicza.

Edyta: Jeśli my też tak będziemy, to nigdy nie wyjdziemy z tego błędnego koła. A zaręczam, że się da. Wyobraźmy sobie, że nasi współpracownicy komentują głównie nasze niepowodzenia i nas ciągle rozliczają. W szkole dzieci dostają w przeważającej ilości negatywne informacje zwrotne. Przykładem jest ocenianie prac pisemnych. W wypracowaniach podkreślane są błędy, niewłaściwe frazy, a nie zaznaczane celne sformułowania, dobre argumenty, trafne przykłady.

Ale dwóje same się nie poprawią. Temat trzeba drążyć.

Edyta: Jeśli powiemy "musisz poprawić matematykę, musisz się tego nauczyć" to znowu przejmujemy stery i przymuszamy do działania. Zamiast tego zapytajmy, "co zamierzasz zrobić z zagrożeniem z matematyki? Czy masz jakiś plan działania? Czy potrzebujesz pomocy". Nie da się na dłuższą metę wkładać wiedzę łopatą do głowy. Pozwólmy im być samodzielnymi, popełniać błędy i się na nich uczyć. Im szybciej, tym lepiej. Doda to im pewności siebie i odwagi. Dmuchnijmy im w skrzydła i pozwólmy lecieć.

Edyta Plich: dyrektorka Towarzystwa Inteligentnej Młodzieży (TIM), prezes Fundacji Wspierania Młodzieży w Nauka Edico. Polonistka i dyplomowana specjalistka Zarządzania Zasobami Ludzkimi, wieloletnia nauczycielka i dyrektorka warszawskiego gimnazjum i liceum.

Magdalena Siekierzyńska: wicedyrektorka Towarzystwa Inteligentnej Młodzieży, współzałożycielka fundacji Wspierania Dzieci w Nauce EDICO, dyrektorka szkoły językowej POLISH FOR YOU, polonistka i trenerka efektywnego uczenia

*Badanie PISA 2018 (Programme for International Student Assessment) organizowane jest przez międzynarodowe konsorcjum nadzorowane przez Organizację Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) oraz przedstawicieli krajów członkowskich. Jest to największe badanie umiejętności uczniów na świecie, realizowane co trzy lata we wszystkich krajach członkowskich OECD, a także w kilkudziesięciu innych państwach. Polska uczestniczy w nim od samego początku, czyli od roku 2000. W porównaniu z wynikami poprzedniego badania PISA 2015 polscy uczniowie osiągnęli lepsze wyniki we wszystkich badanych obszarach: rozumienia czytanego tekstu, rozumowania matematycznego i rozumowania w naukach przyrodniczych. We wszystkich trzech obszarach objętych badaniem wyniki polskich uczniów są powyżej średniej dla krajów OECD i lokują ich w światowej czołówce.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.