Pedagog: Nie wierzmy, że kiedy uczniowie wrócą do szkół, to będzie lepiej

Czy uczniowie, którzy nadal są skazani na zdalne nauczanie, wytrzymają kolejne tygodnie w domach? Czy zawaleni pracami domowymi i sprawdzianami, znajdą sens w nauce zdalnej? Mikołaj Marcela, autor książek o edukacji: - Czy to nie dziwne, że zarówno teraz, jak i po powrocie do nauki stacjonarnej, dzieci będą uczyć się o pierwotniakach, bitwie pod Cedynią, trenach Kochanowskiego?

Trzynastoletnia Natalia pogodziła się z tym, że przed nią kolejne tygodnie, a może miesiące edukacji zdalnej. Nawet się cieszy, bo nie będzie musiała wcześnie wstawać, aby szykować się do szkoły. Przyzwyczaiła się do siedzenia w domu. Mówi, że lekcje zdalne są znośne, bo nauczyciele nie upierają się, aby każdy z uczniów miał włączoną kamerę. Ona czasami woli uczestniczyć w lekcjach bez kamery. Bo ma bałagan w pokoju, krępuje ją to, że wszyscy mogą to widzieć.

Jedenastoletni Jan najbardziej ubolewa nad tym, że po feriach wrócą prace domowe. Jest ich tak dużo, że czasami musi uczyć się do północy. Mówi, że lekcje online są dla niego nudne, woli już się uczyć sam, albo z mamą i tatą, bo z tych lekcji online i tak za wiele nie pamięta. Ma nadzieję, że po feriach nie będzie aż tylu sprawdzianów.

Dla dwunastoletniej Ani koszmarem był język angielski. Pani prosiła, aby uczniowie przepisywali w Wordzie kilka stron poleceń z ćwiczeniówki, bo nie mogła rozczytać pisma uczniów ze skanów. Mówi, że nie da już rady po kilka godzin dziennie przepisywać książek.

Częściej czują się źle, niż dobrze

Starsi uczniowie szkół podstawowych i licealiści na swój powrót do szkolnych ławek jeszcze poczekają. Przed nimi kolejne tygodnie, a może miesiące nauki zdalnej. Jeszcze przed feriami psychologowie i pedagodzy ostrzegali, że dzieci są już bardzo zmęczone, że z tygodnia na tydzień tracą motywację, a ich stan psychiczny jest kiepski. Odizolowani od rówieśników, "zawaleni” pracami domowymi, stale przygotowujący się do sprawdzianów, narzekają, że częściej czują się źle niż dobrze.

Przed feriami, kiedy nauczyciele wystawiali oceny, zdarzały się sytuacje, kiedy uczniowie musieli patrzeć prosto w obiektyw, podpierać twarz rękami, zawiązywać oczy szalikiem, stawiać lustro za plecami  - wszystko po to, aby nauczyciel miał pewność, że uczeń nie ściąga. W sieci i w mediach rozgorzała dyskusja, nie tylko o tym, że takie metody to tresura, a nie uczenie, ale też o celach edukacji zdalnej. Czy naprawdę w czasach pandemii najważniejsze są sprawdziany i to, na jaką ocenę uczniowie opanowali materiał?

Na profilach w serwisach społecznościowych prowadzonych przez ludzi, którym edukacja nie jest obojętna, czytamy, że model edukacji oparty na odpytywaniu i sprawdzaniu trzeba jak najszybciej odstawić na bok. Tym bardziej że według rozporządzenia z 22 lutego 2019 roku obowiązuje jedna ocena w ciągu roku. To czy uczniowie są częściej oceniani to wybór szkoły i nauczycieli.

To nie podstawa programowa jest dzisiaj najważniejsza

Dr Marta Majorczyk, pedagog, neuropsycholog, doradca rodzinny z poradni psychologiczno-pedagogicznej przy uniwersytecie SWPS uważa, że w najbliższych miesiącach to nie kontrolowanie, ocenianie i monitorowanie powinno być najważniejszym zadaniem szkoły, lecz wspieranie rozwoju uczniów i nauka budowania relacji.

 - Nauczyciele powinni być dostępny, nie tylko wtedy, kiedy uczniowie wykonują zadania na lekcji online. Bardzo ważne jest to, aby nauczyciele, wychowawcy rozmawiali ze swoimi uczniami na temat ich samopoczucia. Czasem, już samo to, że nauczyciele wysłuchają uczniów, może pomóc. To nie realizacja podstawy programowej powinna być najważniejsza podczas lekcji online, lecz to, jak czują się uczniowie i jakie mają potrzeby edukacyjne - uważa pedagog.

Nauczyciele prowadzą zdalne lekcje w katowickiej SP 11Nauczyciele prowadzą zdalne lekcje w katowickiej SP 11 Fot. Grzegorz Celejewski / Agencja Wyborcza.pl

Od marca dzieciom i nastolatkom towarzyszy poczucie niepewności, obserwujemy regres umiejętności społecznych, a rozregulowanie rytmu dnia, siedzenie w domu odbija się na zdrowiu fizycznym i psychicznym uczniów. Na zlecenie Ministerstwa Zdrowia Instytut Profilaktyki Zintegrowanej sporządził raport „Młodzież w czasie epidemii. Komu jest najtrudniej?”. Dowiadujemy się z niego, że uczniowie potrzebują wsparcia, a to, które otrzymują od dorosłych, nie jest dla nich wystarczające.

Wrócą do szkół i…będzie jak dawniej?

Nie wiemy, kiedy wszyscy uczniowie wrócą do szkół, ale wyobrażamy sobie, że kiedy już to nastąpi, dzieci odżyją, wróci do nich energia, pęd do nauki, do działania, do rozwijania pasji.

Mikołaj Marcela, autor poczytnych książek na temat edukacji, nauczyciel akademicki, ostrzega przed takim myśleniem. Według niego powrót do nauki stacjonarnej nie będzie wybawieniem i nie uleczy dzieci z poczucia znużenia, rezygnacji, zwątpienia.

- Martwi mnie to, że myślimy tylko o terminie powrotu, a nie o tym, do jakiego miejsca dzieci mają wrócić. Szkołę w jej dotychczasowym kształcie większość rodziców i nauczycieli brało za pewnik. No bo jak inaczej? Jednak zdalna edukacja pokazała, że można o szkole myśleć w inny sposób. Z jednej strony wszystko może być w niej jeszcze gorsze, by przywołać nauczycieli, nakazujących zasłaniać dzieciom oczy w trakcie odpowiedzi albo dających jedynkę za niewłączenie kamerki, z drugiej może być dużo lepiej niż do tej pory - zauważa Marcela, który obawia się, że miesiące zdalnej edukacji nie wskażą nowej drogi edukacji, nie spowodują, że szkoła nadąży za potrzebami uczniów.  

 - Mam wrażenie, że w ostatnich tygodniach cały system wrócił do swojego „normalnego trybu”, tyle że w wersji online. Dzieci znów wstają na zajęcia o 8.00, siedzą biernie długimi godzinami przed komputerem, a na dodatek nie mogą się spotkać ze swoimi przyjaciółmi ze szkoły. Nauczyciele przesyłają karty pracy, zarówno w szkole, jak i w przedszkolu. To, co mogło być dla nas wszystkich olbrzymią szansą na niezwykle potrzebny młodym ludziom skok w myśleniu o edukacji, coraz bardziej wygląda na zaprzepaszczone szanse - obawia się autor poradnika "Jak nie spieprzyć życia swojemu dziecku. Wszystko, co możesz zrobić, żeby edukacja miała sens".

Dzieci nadal będą uczyć się o pierwotniakach

Marcela w swojej najnowszej książce "Jak zapewnić swojemu dziecku najlepszy start. Edukacja i rozwój zgodne z naturalnymi potrzebami przedszkolaka” proponuje, abyśmy zbliżyli się do świata dzieci i nastolatków, pomogli im oswajać zmiany.

"Przed wybuchem pandemii zaciekle rozmawialiśmy o tym, czy zakazać używania smartfonów i tabletów w szkołach. A teraz funkcjonujemy w świecie, w którym smartfon, komputer czy laptop to niezbędne narzędzie do tego, aby się efektywnie uczyć. Rolą rodziców i nauczycieli jest wprowadzać dzieci od najmłodszych lat w świat cyfrowy i pomagać im go zrozumieć" - czytamy w książce Marceli.

Czy to nie dziwne, że zarówno teraz, jak i po powrocie do nauki stacjonarnej, dzieci będą się uczyć o pierwotniakach, bitwie pod Cedynią, o trenach Kochanowskiego i zabraknie czasu na lekcje wiedzy o społeczeństwie cyfrowym, naukę podstaw kodowania, wprowadzenie w świat mediów społecznościowych i pomoc w zrozumieniu sposobu działania algorytmów, które rządzą z jednej stron ich, a z drugiej strony naszym życiem?

- zastanawia się pisarz i nauczyciel akademicki.

Uczmy krytycznego myślenia, a nie podstawy programowej

Czy jest coś, co możemy zrobić, aby uczniowie, którzy w najbliższych tygodniach/miesiącach będą uczyć się zdalne, nie stracili zainteresowania nauką, mieli motywację do tego, aby wstać rano, umyć się, ubrać i przez kilka godzin podążać za nauczycielami online?

W raporcie „Edukacja przyszłości 2020” przygotowanym przez pracowników Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego czytamy o tym, że rola nauczyciela w szkole dzisiaj, a kilkanaście lat temu, to dwa różne światy.

„Nauczyciel nie jest jedynym posiadaczem wiedzy, bo przy otwartym dostępie do wiedzy często jest w podobnej sytuacji co uczeń lub student, którego uczy. Nauczyciel jest dzisiaj organizatorem procesu nauczania, kimś, kto z racji większego doświadczenia oraz posiadanych kompetencji uczy sposobów wykorzystywania zdobytej wiedzy i łączenia jej z poprzednio zdobytymi wiadomościami i nawykami. Jego/jej rola szczególnie rośnie w przypadku kształtowania kompetencji miękkich związanych z komunikacją i współdziałaniem w grupie” - czytamy w raporcie.

Dr Marta Majorczyk zgadza się, że żeby dalsza edukacja online miała sens i pożytek, potrzebne są zmiany sposobu nauczania.

 - Nauczyciel powinien bardzo dobrze zaplanować lekcję online. Trzeba umieć „złapać” swoich uczniów, to jest trudne wyzwanie  - mówi pedagog i podpowiada:

 - Kilka pierwszych minut lekcji decyduje o tym, czy uczniowie skupią się w tym, co nauczyciel ma do przekazania. To czas budowanie relacji z uczniami, wprowadzenia ich w dobry nastrój. Ta część lekcji powinna być zaskakująca, wzbudzająca ciekawość. Żeby utrzymać uwagę uczniów, cele lekcji warto przedstawić w sposób interesujący, pobudzający wyobraźnię. Podczas lekcji online uczniowie powinni nie tylko zdobywać wiedzę, ale też nowe umiejętności, dzielić się swoimi opiniami. Nawiązujmy do rzeczywistości, do życia, do tego co tu i teraz. Zamieńmy dotychczasowe lekcje online w czas omawiania problemów i ćwiczenia określonych kompetencji i umiejętności  - podpowiada pedagog. 

Wszystko przecież jest w sieci

W raporcie "Edukacja przyszłości 2020” czytamy też o tym, że „w dzisiejszym świecie wartością nie jest już sama wiedza, ale umiejętności związane z komunikacją, zarządzaniem, krytycznym myśleniem, kreatywnością”.

  - Od wielu miesięcy funkcjonujemy w realiach edukacji zdalnej, więc chyba już dostrzegliśmy potencjał, jaki ona daje? - zastanawia się Marcela i przekonuje, że nic nie stoi na przeszkodzie, by uczniowie podstawę programową poznali z nagrań online przygotowanych przez najlepszych nauczycieli w Polsce.

 - Mamy wybitnych specjalistów i znakomitych nauczycieli. Takie kursy z każdego przedmiotu dla każdej klasy przygotowane przez najlepszych specjalistów w Polsce to byłby przełom, tym bardziej że nadal chcemy zachować podstawę programową. Dzieci uczyłyby się kiedy chcą, zarówno w domu, jak i w czasie spaceru, mogłyby dostosować tempo nauki do własnych potrzeb, jeśli byłaby taka konieczność, odtworzyłyby nagranie kilkukrotnie - proponuje Marcela, który uważa, że teraz jest czas, abyśmy na poważnie rozpoczęli dyskusję nie tylko o tym, kiedy uczniowie wrócą do szkół, ale po co i do jakiej szkoły chcielibyśmy, aby wróciły. Bo jak na razie jakoś o tym cicho.

- Dla mnie problemem jest to, że siedzimy z założonymi rękami i czekamy na "powrót do normalności", a tej normalności już nie ma i powinniśmy ją wymyślać od nowa - dodaje.

O tym, że teraz jest czas na dyskusje o przyszłości edukacji, czytamy też w raporcie "Raport Edukacja. Między pandemią COVID-19 a edukacją przyszłości” przygotowanym przez zespół ekspertów think tanku Open Eyes Economy Summit pod przewodnictwem prof. Jerzego Hausnera. Raport naukowców to spojrzenie na polską oświatę w perspektywie kryzysu wywołanego pandemią COVID-19.

Autorzy ubolewają nad tym, że władze oświatowe nie zaproponowały dyskusji o tym, co wynika z doświadczeń ostatnich miesięcy dla systemu edukacji. A szkoda, bo istnieje coraz poważniejsze niebezpieczeństwo, że zamiast jego przewartościowania, powtórzone zostaną niedociągnięcia i błędy.

„Braki organizacyjne, kompetencyjne i finansowe zostaną przemilczane, a szanse stworzone przez pandemię – przeoczone” -  piszą autorzy raportu.

LekcjaLekcja Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.pl

W raporcie przeczytamy o wielu problemach, z którymi boryka się dzisiaj edukacja online w Polsce. O tym, że kształcenie zdalne wymaga nie tylko powszechnego i równego dostępu do narzędzi oraz odpowiedniego poziomu kompetencji cyfrowych, ale również odmiennej metodyki pracy z uczniami, a pandemia pozwoliła dostrzec wiele krytycznych słabości polskiej edukacji. Próby przeniesienia polskiej szkoły i uczelni online w trybie "jeden do jednego” pokazały, że tkwimy korzeniami w starym nawyku jednostronnej transmisji wiedzy.

***

Mikołaj Marcela uczniom, którzy nadal uczą się zdalnie poleca:

YouTube: "Fizyka od Podstaw”, "Pan Belfer” "Pi-stacja Matematyka”, kanały "Emce2”, "Astrofaza”, "SciFun, "Uwaga! Naukowy Bełkot”. YouTube ma też wiele do zaoferowania w dziedzinie języków obcych, języka polskiego i historii. To "Mówiąc Inaczej” "#Zeszyt do Polskiego”, "Historia bez cenzury”, "CoZaHistoria”. 

A także: podcasty z edukacyjnymi treściami na Spotify,  serwisy z kursami online, jak Khan Academy, Coursera,  platforma TED z inspirującymi wystąpieniami ludzi z całego świata i na każdy temat.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.