Nieustannie jesteśmy bombardowani różnymi informacjami, które nie zawsze są oparte na faktach, nie mają poparcia naukowego. Coraz trudnej nam przebrnąć przez dezinformacje i sprzeczne raporty. Co jako rodzice powinniśmy wiedzieć, zanim poślemy dzieci we wrześniu do szkoły? Co możemy zrobić, aby chronić nie tylko dzieci i siebie, ale i nauczycieli? Jak mają postępować rodziny, w których dzieci mają przewlekłe choroby lub sami rodzice są w grupie ryzyka? Koronawirus nie odpuszcza, na całym świecie obserwujemy jego reaktywację. Im bliżej września i rozpoczęcie roku szkolnego w szkolnych budynkach, tym bardziej wątpimy, czy powrót dzieci do szkół ma sens.
Poprosiliśmy pediatrę, dr Ewę Miśko-Wąsowską (od wielu lat wspiera merytorycznie portal Edziecko.pl) o to, aby pomogła nam uporządkować wiedzę, którą każdy z nas powinien mieć, zanim zabrzmi pierwszy dzwonek we wrześniu. W punktach przedstawiamy to, co wydaje nam się najważniejsze:
Pediatra, dr Ewa Miśko-Wąsowska: Statystycznie dzieci rzadziej chorują na COVID-19, to ok. 2. proc. potwierdzonych przypadków. Prawdopodobnie wirusem SARS-CoV2 zarażają się jednak częściej, niż przypuszczamy, bo często chorują bez- lub skąpoobjawowo. Nie do końca wiemy, dlaczego tak się dzieje. Być może predysponuje je do tego niedojrzałość płuc, dobry stan naczyń krwionośnych czy silniejsza i szybsza odpowiedź układu immunologicznego.
Ten przyrost powinien nas w ogóle zaniepokoić i dać nam wszystkim do myślenia. Po zniesieniu obostrzeń niektórzy ludzie zapomnieli o pandemii SARS-CoV2. Myślę, że większość z nas ma coraz większe wątpliwości związane z rozpoczęciem roku szkolnego. Niestety, nie ma jednej dobrej odpowiedzi. Uczęszczanie dziecka do szkoły wiąże się z wieloma aspektami: zdrowotnymi, psychologicznymi, życia w grupie, wypalenia rodzicielskiego przy równoległej pracy w domu, ilości czasu spędzanego przed ekranem komputera itp. Wiele osób zastanawia się, czy być może lepszym rozwiązaniem byłoby zapewnienie rodzicom wyboru: czy posyłają dziecko do szkoły, czy zostaje w domu? Na szczeblu urzędowym rozważa się tzw. nauczanie hybrydowe, które ograniczałoby liczbę dzieci w placówce. Klasy miałyby być podzielone: część dzieci uczy się w domu, część w szkole i po tygodniu następowałaby zmiana.
To są decyzje obarczone wieloma zmiennymi. Rozpatrujemy aspekt zdrowotny, emocjonalny, społeczny i behawioralny. Zapewne odpowiedź na to pytanie przyjdzie sama. Czy decyzje były słuszne, przekonamy się za kilka miesięcy.
Dotychczasowe badania i obserwacje faktycznie wykazywały, że dzieci nie zarażają tak jak dorośli, wynika to prawdopodobnie z łagodniej nasilonych objawów (np. mniejszy kaszel). Ostatnie badania dotyczące stężenia SARS-CoV-2 w nosogardle u dzieci wzbudziły dużo niepokoju. Musimy jednak pamiętać, że to nie oznacza jednoznacznie, że dzieci bardziej zarażają. Do takich informacji musimy podchodzić z pewną rezerwą, cały czas uczymy się o koronawirusie i konieczne są dalsze obserwacje.
Na to pytanie nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Tak jak wcześniej wspomniałam, to są decyzje obarczone wieloma zmiennymi. Rozpatrujemy aspekt zdrowotny, emocjonalny, społeczny i behawioralny. Oczywiście zdrowie jest bardzo ważne. Jeżeli dziecko albo ktoś z domowników cierpi na chorobę przewlekłą, decyzja może przeważać za nauczaniem domowym. Biorąc jednak pod uwagę korzyści związane z rozwojem, interakcje między rówieśnikami, relacje między domownikami (połączenie pracy zdalnej i wspólnej nauki w domu w wielu sytuacjach jest wyzwaniem) wydaje się, że korzyści [z pójścia do szkoły - red.] są naprawdę duże.
Sensowne jest zachowanie odległości między dziećmi w klasach. Przerwy są zwykle krótkie, więc bliski kontakt z innymi dziećmi też nie jest tak długi jak przy siedzeniu 45 minut w jednej ławce. Dobrze byłoby, aby różne klasy w szkole miały między sobą ograniczone kontakty. Co do noszenia maseczek przez dzieci w szkołach mamy mieszane uczucia. Kilka godzin w jednej maseczce nie chroni przed transmisją wirusa, a dzieci mają zwyczaj dotykania masek, maseczki robią się wilgotne w trakcie użytkowania. Ważne zatem jest pilnowanie częstego mycia rąk i stosowania środków do odkażania. Najważniejsze jest to, aby szybko izolować dzieci, które gorzej się czują, czy wykazują jakiekolwiek objawy infekcji.
Nauczyciele są bardzo ważni i musimy pamiętać, że mogą mieć różne obciążenia zdrowotne. Ich narażenie zawodowe jest bardzo duże. Najważniejsze co musimy robić, to izolować dziecko w sytuacji, gdy widzimy jakiekolwiek pierwsze objawy infekcji. Przypominajmy dzieciom o higienie, o tym, aby używały tylko swoich rzeczy. Zadbajmy, aby miały płyn do dezynfekcji rąk w plecakach. Do szkoły odprowadzajmy dzieci tylko wtedy, kiedy sami jesteśmy zdrowi. Pamiętajmy wówczas o noszeniu maseczki i dezynfekcji rąk. Mówi się, że do wychowania dziecka potrzebna jest cała wioska, w obecnej sytuacji, aby szkoły mogły się bezpiecznie otworzyć, potrzebne jest nasze wspólne działanie. Zatem pamiętajmy o podstawowej ochronie w trakcie pandemii, jak noszenie maseczek w przestrzeniach zamkniętych, zachowanie dystansu i częste mycie rąk.
Mam dwoje dzieci, nie mam dużych oporów przed posłaniem ich do szkoły i przedszkola. W dużej mierze wynika to z tego, że wiem, że ich placówki przestrzegają reżimu sanitarnego. Podejrzewam, że to ja w swojej pracy mogę być bardziej narażona na zakażenie.
Eksperci obawiają się, że zachorowanie na grypę może "torować" drogę dla koronawirusa, łatwiej się nim wówczas zarazić. Grypa zwykle przebiega z wysoką gorączką, zakażenie wymaga konsultacji. Zaszczepienie siebie i dzieci przeciw grypie może w pewnym stopniu ograniczyć ilość wizyt w gabinetach. Niedawno opublikowano wyniki ciekawego badania, w którym przeanalizowano ponad 92 tysiące pacjentów z Brazylii. Okazało się, że ci, którzy w ostatnim czasie otrzymali szczepionkę przeciwko grypie, mieli mniejsze ryzyko ciężkiego zachorowania na COVID-19, a także wśród nich była mniejsza śmiertelność. Na pewno przeciw grypie powinniśmy szczepić osoby z chorobami przewlekłymi, które, jak wiemy, są bardziej narażone na ciężki przebieg zakażenia SARS-CoV-2.
Dr Ewa Miśko-Wąsowska jest pediatrą, pracuje w warszawskiej przychodni CM Platany. Od lat wspiera merytorycznie serwis Edziecko.pl, autorka eksperckiego bloga. Specjalizację uzyskała w Klinice Gastroenterologii i Żywienia Dzieci WUM. Mówca, propagator informacji o zdrowiu, prowadzi zajęcia w szkołach rodzenia i warsztaty dla rodziców. Prywatnie mama 8-letniej Róży i 5-letniego Ksawerego.