Ludzie o klipie "Patointeligencja": Mają zamienić blanta na spacer z dziadkiem po parku?

"Ten klip to krzyk rozpaczy", "niech to będzie ostrzeżenie dla rodziców" - środowiska oświatowe ostro reagują na "Patointeligencję" Maty. Ale z internetowych dyskusji na temat bananowej młodzieży wyłania sie też inny obraz. "Zjawisko stare jak świat". "Wyjdą na swoje, są uprzywilejowani". "Byłam grzeczną dziewczynką, ale co wypiłam i wypaliłam w liceum, to moje".

"Patointeligencja" ma już prawie 5 mln wyświetleń w sieci, 10 tys. komentarzy. To wynik z pięciu dni. Utwór zapowiadający płytowy debiut Maty "100 dni do matury" jest opisem ciemnej strony życia bananowej młodzieży, uczniów prestiżowych liceów, a także oskarżeniem pod adresem rodziców, którzy często zapewniają dzieciom bezpieczeństwo ekonomiczne, ale już nie zawsze wsparcie emocjonalne.

 

"Słuchajcie swoich dzieci"

"My to patointeligencja, katolickie przedszkola, strzeżone osiedla (…). Dobrze wychowani, wciągana jest kreska w bawełnianych sweterkach" - rapuje Mata, syn prawnika, prof. Marcina Matczaka, absolwent prestiżowego, warszawskiego ogólniaka.

Dalej słuchamy:

"Mój ziomo na uro dostał te kluczyki od merca (...). Mój ziomo chciał wypłatę starego przećpać. Nie pykło, bo była tak wielka, że dużo prędzej by tu kopnął w kalendarz (ej). Mój ziom się powiesił w sylwestra, a ciągle pamiętam, jak kradliśmy te flaszki z Carref’a". 

Wokół klipu absolwenta warszawskiego, prestiżowego liceum od kilku dni w sieci trwa dyskusja. Środowiska szkolne, psychologiczne, ludzie związani z oświatą uwrażliwiają i ostrzegają, że "młodzi ludzie są bardzo samotni". Ten klip to krzyk rozpaczy" - mówiła na łamach Wyborczej psycholog Dorota Jabłońska. W jej wypowiedzi czytamy też: 

Szkoła wymaga. Rodzice naciskają, uważają, że szkoła musi być "dobra", stawiają bardzo duże wymagania. Pytają, jakie studia, czy Oxfrod, czy Amsterdam. Są te piękne rzeczy, są wyjazdy, masa zajęć dodatkowych. Nie ma relacji. Młodzi ludzie są bardzo samotni. Ten klip to krzyk rozpaczy, ale też myślę, że to głos wielu młodych ludzi, zwłaszcza z rodzin, które są w tzw. wyższej klasie średniej. Świetna, bardzo smutna diagnoza sytuacji młodzieży

– diagnozuje Jabłońska. 

Na Twitterze prof. Marcin Matczak, znany prawnik, wykładowca UW, prywatne ojciec młodego rapera również skomentował utwór syna. - Słuchajcie swoich Dzieci! Mają Wam wiele mądrych rzeczy do powiedzenia – napisał.

Na temat utworu wypowiedziała się również była minister edukacji, Katarzyna Hall. Na Twitterze ostrzegła rodziców, aby się zatrzymali. W jej wpisie czytamy:

"Niech to będzie ostrzeżenie dla rodziców, którym wydaje się, że dbają o przyszłość swoich dzieci. Presja, pod którą znajduje się dziś młodzież, jest nie do zniesienia. Są wymagania, nie ma relacji. Młodzi ludzie są bardzo samotni. Ten klip to krzyk rozpaczy”. 

"Nadmiar cukru szkodzi"

W poście na profilu Edukowisko Joanna Kalembka przypomina, że najbardziej zagrożonymi grupami, jeśli chodzi o ryzyko zaburzeń depresyjnych, lękowych i samobójstw, są dwie grupy dzieci. "Pierwsza grupa to dzieci, które pochodzą z domów, w których doświadczają zaniedbań/ przemocy. Druga grupa to dzieci, które uczą się w najlepszych (rozumianych jako osiągające najwyższe osiągnięcia) szkołach" - czytamy. Autorka postu odsyła czytników do badań na ten temat, a psycholog Agnieszka Kaluga w swoim wpisie internetowym przypomina, że "nadmiar cukru szkodzi".

Cukru miliona możliwości, spełnianych oczekiwań, za drogich prezentów, granic z gumy, zajęć dodatkowych, każdorazowego "tak" na zachcianki

- pisze psycholożka.

Moralna panika. Ale nie w sieci

Na forum gazeta.pl od kilku dni wątek "Patointeligencja - co ematki na to?" pęcznieje od kolejnych wpisów. Z dyskusji nie wyłania się jednak obraz strachu o młodych ludzi, nie ma w dyskusji moralnej paniki. Internauci nieco chłodniej oceniają poczynania bananowej młodzieży. W większości piszą, że "przecież zawsze tak było", że "temat stary jak świat", że "zawsze młodzież jarała i piła, bo takie jej prawo" itp. 

Wiele osób wspomina swoje liceum sprzed 10, 20, 30 lat. Co piszą? Najczęściej to, że robili to samo, o czym śpiewa młody raper.

Przejaskrawione opisanie jakiegoś zjawiska nie oznacza, że młodzież ma z nim problem i że chciałaby zamienić buntownicze palenie blantów i imprezowy seks na spacery z dziadkami po parku czy pisanie listów w ramach Amnesty International

- komentuje jeden z uczestników dyskusji.

"Zjawisko występowało i występuje (choć w różnej formie, niekoniecznie takiej, jaką opisuje artysta). Jedni dojrzewali, innym taki styl życia pozostał. Jednym i drugim większość tego typu zachowań uchodziła płazem, właśnie dlatego, że byli zamożni, dobrze ubrani, z dobrych szkół, posługiwali się literacką polszczyzną, mówili "dzień dobry" i przepuszczali staruszki w drzwiach.

"Zawsze byli uczniowie, czy potem studenci, którzy tak się "bawili". A trudno się wypowiadać o skali zjawiska, tylko dlatego, że ktoś napisał o tym piosenkę". 

Ja co prawda byłam grzeczną dziewczynką, ale co wypiłam i wypaliłam w liceum, to moje. A koleżanki - dziś super executives, właścicielki rodzinnych firm z +500 pracownikami - chodziły zakwasowane na dyskoteki. I zapewniam, wszystkie miałyśmy czerwone paski, wszystkie byłyśmy normalne, jeździłyśmy na narty w Alpy, na wymiany do USA i miałyśmy bardzo dobre relacje z rodzicami

 - wspominają licealne czasy ludzie biorących udział w dyskusji o "patointeligencji". 

O tym, że "zawsze się piło", np. "martini pite na przerwach z butelki po soku", że na imprezach "zawsze była marycha" wspominało wielu innych dyskutujących.

"W moich elitarnym liceum było to samo. Gdy byłam w pierwszej klasie, dwóch uczniów popełniło samobójstwo, więc trochę nam odpuścili z wymaganiami. Pić, piliśmy, część najlepszych uczniów leciała na amfie, depresje były powszechne".

Temat stary jak świat. W moim elitarnym LO były i dragi, i samobójstwo, i melanże. Przyznam - sama w tym brałam udział. Pasek był, ale życie nocne - alkohol pod ławką, nocne jazdy samochodami albo swoimi, albo od rodziców, kluby etc., No tyle, że mnie cięższe sprawy ominęły, tylko trawka. Ale innych nie. Byliśmy dziećmi lekarzy, prawników, dyrektorów.

Wśród komentarzy pojawiło się wiele wpisów, które pokazują, że mocny klip "Patointeligencja"  przypomina, że czasy liceum do łatwych nie należą. Bez względu na to, z której warstwy społecznej pochodzimy. Jedna z komentujących osób napisała: 

"Zwykle wychodzą na ludzi. Ta młodzież ma za dużo do stracenia, żeby ryzykować powyżej pewnego progu".

Jedna z osób zauważyła, że paradoksalnie nagranie bardzo dobrze wróży na przyszłość:

Jak widać wreszcie sama młodzież zaczyna dostrzegać, że ma z tym problem. Pani dyrektor powinna być dumna z tego, że to właśnie jej szkoła jest promotorem nowego, że to jej uczniowie mają szansę uświadomić młodszym kolegom i rodzicom, że trzeba ten problem rozwiązać, a nie zamiatać pod dywan.

Klip "Patointeligencja", który wraz z teledyskiem pojawił się 11 grudnia na YouTube, z miejsca trafił na pierwszą pozycję karty "Na czasie". Co o nim myślicie? 

Powinno cię również zainteresować: "Niech się weźmie do roboty". "Kopa i za drzwi". "Zabrać telefon". Czytelnicy o depresji wśród młodzieży

Więcej o:
Copyright © Agora SA