Na języku polskim powinno się omawiać jedynie książki polskich autorów? Nauczycielka: Nić powiązań byłaby niezauważalna

Czy nazwa przedmiotu "język polski" sugeruje, że z programu powinno się wykluczyć dzieła literatury światowej? Powinno się polecać uczniom książki jedynie polskich autorów? Sprawdzam, które lektury czytaliśmy najchętniej i co o ogarniczeniach sądzi nauczycielka języka polskiego.
Czy na języku polskim powinno się omawiać literaturę obcą? Wczoraj zaskoczyła mnie opinia kogoś mi bliskiego, że na języku polskim powinna być literatura polska jedynie. Ja uważam, że wręcz za mało jest literatury światowej

- pyta jedna z użytkowniczek naszego forum. Wpis wywołał dyskusję rodziców, także prześmiewcze komentarze, np. "A Szekspira na angielskim, Dostojewskiego na rosyjskim, Dumasa na francuskim, a Kafkę na niemieckim. A Iliada i Odyseja zarezerwowane tylko dla tych, którzy znają grekę". Większość komentujących uważa jednak, że ograniczenia nie powinny być wprowadzone.

Czytanie i omawianie wyłącznie polskiej literatury, to chyba trochę tak jakby uczyć tylko historii Polski.
Literatura nie zaczyna się i nie kończy na tym, co napisali polscy pisarze i poeci. Człowiek posiadający jakiekolwiek wykształcenie powinien mieć elementarne pojęcie o literaturze światowej. Gdzie ma zdobyć taką wiedzę?

Komentujący zaznaczają także, że rozwiązaniem mogłoby być stworzenie przedmiotu o nazwie "literatura" lub rozszerzenie obecnej nazwy (na "język polski i literatura"). Może ten podział byłby właściwy, ale czy uczniowie dzięki temu chętniej zapoznawaliby się wtedy z dziełami polskich twórców? Gdy pytałam o to, jakie zmiany w kanonie lektur powinno się wprowadzić, to właśnie książki Polaków były tymi, które proponowano usunąć. 

"Szkoła ma wychowywać patriotów". Jakiej historii uczą się dzieci w podstawówkach? Sprawdź w naszym filmie:

Zobacz wideo

Nasze ulubione lektury

Zgadnijcie, które książki z czasów szkolnych najlepiej wspominamy? Tylko dwie koleżanki wskazują na te autorstwa polskich autorów i to nie na Sienkiewicza czy Reymonta. Królowa znienawidzonych lektur nie zmienia się od pokoleń - to "Krzyżacy". A po które sięgaliśmy z przyjemnością?

- "Mały Książę", ponieważ była bardzo wzruszająca, miała piękne cytaty i ciekawy morał. "Zbrodnia i kara" - uwielbiam twórczość Fiodora Dostojewskiego. Lektura była interesująca, ukazuje indywidualizm autora. Każdy po przeczytaniu tej książki ma prawo mieć inne przemyślenia - stwierdziła Luiza.

Ulubioną lekturą Gosi są z kolei "Muminki". Zdradziła, że świat stworzony przez Tove Jansson wciągnął ją tak bardzo, że przeczytała wszystkie książki z cyklu. Kupowała je za swoje dziecięce oszczędności. Poszła też krok dalej: - Założyłam nawet klasowy fanklub Muminków. Piękne czasy... - wspomina moja rozmówczyni.

"Dzieci z Bullerbyn" to książka, która często wymieniana jest pośród ulubionych. Tak też jest i u Ani. - Gdy czytałam ją jako dziecko, fascynowało mnie, że bohaterowie są w moim wieku i wyobrażałam sobie, że spotykają mnie podobne przygody - wyznaje. - Marzyłam o tym, aby mieszkać w wiosce Bullerbyn i spędzać w taki ciekawy sposób czas.

A jakie są te wspomniane lektury polskich autorów? Pierwszą z nich dzieci czytają w pierwszych klasach szkoły podstawowej, a napisała ją Maria Krüger.

- "Karolcia", bo miała niebieski koralik, dzięki któremu mogła tak wiele - wspomina ulubioną lekturę moja koleżanka. - Do tej pory, już będąc dorosłą osobą, często sobie myślę, że gdybym tylko miała w garści taki koralik jak Karolcia i w chwilach kryzysu się nim ratowała, to byłoby super.

Kolejne to te autorstwa Adama Mickiewicza. Jedna z moich koleżanek na swojej liście ulubionych lektur (na podium, ale za "Zbrodnią i karą" Dostojewskiego) ma te napisane przez polskiego wieszcza. To "Dziady" i "Pan Tadeusz". Dlaczego? - Kocham Mickiewicza i cały romantyzm - przyznaje. "Pan Tadeusz" to dla niej książka, którą po prostu dobrze się czyta. Mimo że opowiada o trudnych przeżyciach, jest napisana lekko i rytmiczne. A "Dziady"? Moja rozmówczyni wskazuje, że - chociaż nie potrafi do końca powiedzieć, dlaczego - najbardziej lubi część trzecią. - Może dlatego, że wszystko nie jest do końca jasne, trzeba trochę pokombinować. Do tego przemiana Gustawa w Konrada - nie jest to coś, co spotykasz w każdej lekturze - zauważa.

O ulubione lektury spytałam także na naszym facebookowym profilu. Tam również częściej wymieniane były książki autorstwa zagranicznych autorów. To na przykład: "Mały Książę", "Buszujący w zbożu", "Chłopcy z Placu Broni". Jeśli chodzi o polskich twórców, wskazywano na "O psie, który jeździł koleją", "Akademię Pana Kleksa", "Moralność Pani Dulskiej" i "Kamienie na szaniec". Wymieniając ulubione książki, rzadko myślimy o "Quo Vadis" czy "Chłopach". Nie zabrakło lektur, które cieszą się powszechną sympatią - najczęściej wymieniano właśnie "Zbrodnię i karę" oraz "Dzieci z Bullerbyn".

Gdyby literatura obca miała zniknąć

Wskazują to komentujący na forum, zwracają na to uwagę moi rozmówcy - uczniowie powinni być zachęcani nie tylko do czytania książek polskich autorów, a na lekcjach języka polskiego powinno się sięgać do różnych przykładów. "Każdą literaturę omawia się na tle innej: europejskiej i światowej" - podkreśla jeden z użytkowników forum.

W podobnym tonie wypowiada się nauczycielka języka polskiego, którą poprosiłam o opinię.

- Nie wyobrażam sobie, żebym mogła wytłumaczyć uczniom myślenie romantyków bez czytania Byrona i Goethego; "Ferdydurke" Gombrowicza bez "Procesu" Kafki. Reinterpretacje tekstów greckich w postaci "Penelopiady" Margaret Atwood i "Homo fabera" Maxa Frischa pozwalają uczniom dostrzec nieustanną aktualność tematów poruszanych w klasykach - nie znam równie dobrych polskich zamienników tych powieści. Symbolizm "Dzikiej kaczki" Ibsena jest dla uczniów na tyle czytelny, że książka ta zostaje z nimi na długo, a "Kandyd" Woltera czy "Mistrz i Małgorzata" Bułhakowa stają się ich ulubionymi powieściami. Jednocześnie nie zauważam, by uczniowie woleli czytać zagranicznych niż polskich autorów.

Nauczanie języka polskiego nie może odbywać się jedynie na podstawie tekstów powstałych w naszym kraju, czy pisanych przez polskich autorów - wtedy nić powiązań byłaby niezauważalna, nie dostrzegano by kontekstów i zależności

- mówi mi Aneta Korycińska, znana w sieci jako Baba od polskiego.

Poziom czytelnictwa w Polsce od lat jest na niskim poziomie, szkoła to doskonały moment, aby rozkochać ludzi w literaturze. A ograniczenia zdecydowanie nie będą temu służyły.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.