Aniceta Łęga, psycholożka dziecięca: Pierwsze lata życia, do 7. roku, to czas najszybszego rozwoju człowieka, we wszystkich obszarach i we wszystkich funkcjach: życiowych, rozwojowych, umysłowych, fizycznych; czas wielkich zmian. A także dużych różnic między dziećmi, chociażby ze względu na miesiąc urodzenia. Parę miesięcy różnicy w tym wypadku naprawdę wiele zmienia. Siedmiolatek będzie miał te wymienione sfery życia w większej równowadze; sześciolatek ma mniej doświadczeń zarówno emocjonalnych jak i społecznych. I potrzebuje jeszcze dużo zabawy.
By dziecko dobrze odnalazło się w szkole, musi nauczyć się mówić o swoich potrzebach i trudnościach. Według moich obserwacji dzieci idące do szkoły mają często problemy z samodzielnością, gotowością do bycia samemu i radzeniu sobie z nową rzeczywistością. Chodzi mi nie tylko o samodzielność związaną z samoobsługą, higieną, ubieraniem się itp., ale też o tę związaną z samodzielnym myśleniem i działaniem, radzeniem sobie z prozaicznymi aspektami dnia codziennego. Na przykład: do kogo się zwrócić, gdy dzieje się coś niedobrego? Gdzie jest dorosły, gdzie mam go znaleźć? Czy umiem to zrobić sam?
Wspierać samodzielność dziecka w myśleniu i działaniu. Stawiać dziecko wobec wyzwań, zadań - prostych, ale takich, z którymi nie miało do czynienia do tej pory.
Takich jak kupowanie gazety czy samodzielne (ale kontrolowane przez nas z pewnej odległości) przejście przez mało ruchliwą ulicę. Kiedy dziecko prosi: "Mamo, zapytaj panią..." - powiedzmy: "Nie, spróbuj sam zapytać". Warto też ćwiczyć planowanie aktywności. Chcesz polepić z plasteliny - najpierw uprzątnij przestrzeń, która jest do tego potrzebna. Jeśli chcesz poukładać puzzle, zakończ lepienie.
Tak. Jestem przekonana, że dzieci potrafią same posprzątać.
Warto się zastanowić, dlaczego. Pracuję z dziećmi nadpobudliwymi, nadruchliwymi, dla których hasło "porządek" jest kompletną abstrakcją. A jednak można z nimi wypracować nawyk organizowania przestrzeni wokół siebie. Chociażby dzieląc czynności na etapy, czuwając, ale nie wyręczając. Bardzo cenię sobie niektóre aspekty podejścia montessoriańskiego - nawet malutkie dzieci w przedszkolach Montessori są uczone pewnych nawyków i obowiązków. Niestety rodzice strasznie się dziś boją powierzyć dziecku jakikolwiek obowiązek.
Oczywiście, nie możemy wymagać zbyt wiele, np. żeby dziecko czyściło klatkę. Ale może zmieniać zwierzęciu wodę czy dawać mu karmę. Wracamy z basenu – niech samo rozwiesi swoje mokre rzeczy. Każde samodzielnie wykonane zadanie jest ważne. Dziecko, idąc do szkoły, staje w obliczu znacznie większych wymagań.
Dzisiejsze dzieci są inteligentne, bystre, rozgarnięte, wygadane. Ale także przyzwyczajone do tego, że są "obsługiwane". Jeśli nie pozwalamy im na samodzielność, będzie im w szkole trudno. Widzę wiele dzieci biernych, jeśli chodzi o umiejętność zadbania o siebie, ogarnięcia się. Próbujmy trochę tej odpowiedzialności na nie delegować.
Można spróbować wyobrazić sobie, jakim dziecko – z wszystkimi swoimi przymiotami - będzie uczniem, co jest jego mocną stroną, nad czym można popracować. Dzięki temu będzie nam potem łatwiej je wspierać.
Dodam jeszcze, że trudności dziecka z odnalezieniem się w szkole wynikają czasami z przyczyn natury medycznej. Dziecko może mieć problem ze wzrokiem, słuchem, integracją zmysłów. Zanim zgłosimy się do psychologa, warto sprawdzić stan zdrowia dziecka, ponieważ często ma on znaczenie dla ważnych umiejętności skupienia, koncentracji, a dalej czytania i pisania.
Lepiej funkcjonują i lepiej się czują w szkole te sześciolatki, które idą do szkoły razem z grupką kolegów przedszkolnych. To sprzyja lepszej adaptacji dziecka w szkole. Nie chodzi tylko o to, że pod względem towarzyskim tym dzieciom jest łatwiej, ale też o to, że ich rodzice także trochę się znają i są spokojniejsi - mają z kim porozmawiać o szkole, nie czują się osamotnieni w swoich obawach. A wtedy i dzieci czują się pewniej.
Dzieciom bardzo pomaga kompletowanie szkolnego wyposażenia. Warto spokojnie, zawczasu wybrać razem potrzebne rzeczy, przygotować dziecku odpowiednią przestrzeń, biurko. A przy okazji opowiedzieć dziecku o tym, jak sami zaczynaliśmy naukę.
Żeby szkolna adaptacja dobrze przebiegała, warto też przyjrzeć się własnym emocjom związanym z pójściem dziecka do szkoły. Adaptacja, zmiana, niepokoje i obawy dotyczą nie tylko dzieci, ale i dorosłych. Dzieci to wyczuwają, dlatego warto popracować nad sobą. I nie martwić się zanadto tym, że nasze dziecko nie poradzi sobie w szkole. Dzieci szybko się zmieniają, szczególnie w czasie wakacji, gdy jest więcej czasu i przestrzeni na spontaniczność. Aktywność fizyczna też robi swoje - w końcu mózg rozwija się przez ruch.
***
Co można robić, by wspierać rozwój dziecka, które rozpoczęło naukę?
Zachowania emocjonalne
Kontakty z innymi
Przygotowanie do czytania
Przygotowanie do pisania
Aktywność matematyczna
***
Aniceta Łęga: psycholog, edukatorka MEN, nauczycielka mianowana, trenerka Edukacji Elementarnej Akademii Komeńskiego przy Fundacji Rozwoju Dzieci z wieloletnim doświadczeniem w pracy z dziećmi, rodzicami, w tym także klinicznym (Stołeczny Zespół Neuropsychiatrycznej Opieki Zdrowotnej, terapeutyczny Oddział dla Dzieci). Współautorka podręczników i programów edukacyjnych, realizatorka Szkoleń Polskiej Fundacji Dzieci i Młodzieży, Fundacji Rozwoju Dzieci im. Komeńskiego, Fundacji Familijny Poznań.
Rozmowa ukazała się w kwartalniku "Dziecko". Kolejne, wrześniowe wydanie magazynu już w kioskach.