Dokąd zmierza polska szkoła? Według raportu NIK sytuacja w szkolnictwie jest dramatyczna

Wypaleni zawodowo nauczyciele pracujący na kilku etatach, podstawy programowe pisane przez amatorów na kolanie, lekcje prowadzone na korytarzach, przemęczeni uczniowie uczący się w systemach zmianowych z matematyką na ostatnich lekcjach, a także szkoły średnie zupełnie nieprzygotowane na przyjęcie "podwójnego rocznika" - najnowszy raport NIK potwierdza to, o czym piszemy od trzech lat.

Kontrolerzy NIK sprawdzili, jak pracują polskie szkoły po reformie edukacji. Pracownicy NIK przebadali sytuację w 48 szkołach w 48 gminach. Równocześnie prowadzono badanie kwestionariuszowe wśród 6846 dyrektorów szkół i 1935 organów prowadzących szkoły.

Zobacz wideo

Jak wynika z raportu NIK, po wprowadzeniu zmian w systemie edukacji we wrześniu 2017 r. warunki w co trzeciej polskiej szkole pogorszyły się, a w co drugiej nie nastąpiła żadna poprawa.

Wprowadzone w niecałe dziewięć miesięcy zmiany w systemie oświaty zostały nierzetelnie przygotowane i wdrażane. Minister nie dokonał rzetelnych analiz finansowych i organizacyjnych skutków reformy

- czytamy w raporcie NIK. Najwyższy organ kontroli zwraca uwagę na kilka istotnych problemów, z którymi mierzą się polskie szkoły od trzech lat. Co jest największym z nich?

Dzieci uczą się w systemie zmianowym. Lekcje kończą o 18.50

Średnia liczba dzieci w podstawówce wzrosła z 216 w szkole 6-letniej (rok 2016/2017), do 287 w szkole 8-letniej (2018/2019). To wzrost aż o jedną trzecią.

Ze względu na problemy lokalowe części szkół podstawowych musiała wydłużyć swój czas pracy, wprowadzając system zmianowy. Przykładowo przesunięto rozpoczęcie lekcji na godzinę 7.10 i odnotowano przypadki kończenia obowiązkowych zajęć o... 18.15.

Więcej na ten temat w tekście: 'Dziecko w poniedziałek ma 10 lekcji'. Ustawowy czas pracy to 8 godzin. Jak wygląda podstawówka po reformie? [SPRAWDZAMY]

W 22 proc. szkół podstawowych zmniejszyła się dostępność pracowni przedmiotowych czy sal gimnastycznych. W efekcie lekcje wychowania fizycznego częściej odbywały się w innych miejscach, np. na korytarzu. Wygospodarowanie nowych sal lekcyjnych odbywało się kosztem ograniczenia dostępu do innych pomieszczeń, np. zmniejszania powierzchni świetlic.

Higiena pracy umysłowej? Matematyka, fizyka na ostatniej lekcji

Izba zauważa, że zwiększyły się trudności z ułożeniem planu lekcji zgodnego z higieną pracy umysłowej, czyli np. planowaniem lekcji, które wymagają większej koncentracji uwagi, jak matematyka, fizyka i chemia w pierwszej połowie dnia. Dyrektorzy tłumaczyli to problemami organizacyjnymi i lokalowymi oraz ograniczoną dyspozycyjnością nauczycieli zmuszonych pracować w kilku szkołach. Muszą oni tracić czas na dojazdy między szkołami i skoordynować swój plan lekcji w wielu placówkach, co powoduje, że zajęcia mogą realizować tylko w określonych dniach tygodnia i godzinach.

Co czwarta szkoła nie zapewnia uczniom odpowiednio wyposażanych pracowni do nauki przedmiotów ścisłych

Część szkół  - jak dowiadujemy się z raportu -  miała trudności z wyposażeniem sal w pomoce dydaktyczne potrzebne do nauki nowych w szkołach podstawowych przedmiotów, np. fizyki, chemii. Co czwartej skontrolowanej szkole nie udało się tego zrobić do czasu zakończenia kontroli, czyli do końca stycznia 2019 r. Dyrektorzy zazwyczaj tłumaczyli to brakiem środków finansowych.

Szkoły ponadpodstawowe nie są gotowe na przyjęcie "podwójnego rocznika". O miejsca w tym roku walczy ponad 705 tys. uczniów zamiast 370 tys.

Z powodu konieczności przyjęcia do szkół tzw. "podwójnego rocznika" przed ogromnym wyzwaniem postawiono powiaty i dyrektorów szkół ponadgimnazjalnych oraz ponadpodstawowych. Od września br. naukę w nich ma rozpocząć ponad 705 tys. uczniów, czyli dodatkowo prawie 370 tys. absolwentów VIII klas szkół podstawowych.

Z danych kuratorów oświaty ze stycznia 2019 r. wynikło, że stan przygotowań do przyjęcia podwójnego rocznika był różny w skali kraju. Liczba oferowanych miejsc w stosunku do liczby uczniów przystępujących do rekrutacji była mniejsza w ośmiu województwach (np. w województwie wielkopolskim o ponad pięć tysięcy) i większa w siedmiu województwach (np. w województwie podkarpackim o ok. 11,5 tysięcy).

NIK ustaliła, że nie wszystkie szkoły ponadpodstawowe i ponadgimnazjalne, które od 1 września 2019 r. będą się mierzyć z przyjęciem absolwentów - zarówno gimnazjów, jak i podstawówki - posiadają wyposażenie niezbędne do realizacji wszystkich przedmiotów. Nieprawidłowości stwierdzono w 19 proc. skontrolowanych szkół ponadgimnazjalnych.

O podwójny roczniku pisaliśmy w tekście: Roczniki 2003 i 2004 stracone? 3 lata programu muszą zrobić w 2 i nie wiedzą, czy będą mieć miejsce w liceum

Nowe podstawy programowe przygotowane przez amatorów

Wątpliwości NIK budzi także proces przygotowania nowych podstaw programowych. Już teraz część dyrektorów szkół wskazuje na potrzebę ich zmiany, bo nie są one dostosowane do możliwości uczniów.

Tylko 20 proc. ekspertów  opracowujących nowe podstawy programowe, było rekomendowanych przez instytucje związane z systemem oświaty. Pozostałych wybrał Minister w sposób autonomiczny. Ponadto podstawę programową wychowania do życia w rodzinie dla szkół ponadpodstawowych tworzyli pracownicy Ministerstwa, a nie - jak w pozostałym przypadku - zespoły ekspertów

 - przeczytamy w raporcie.

Aż 31 proc. dyrektorów wskazało potrzebę weryfikacji lub zmiany podstaw programowych. Tłumaczyli, że są zbyt obszerne, nie przystają do współczesności oraz realiów szkolnych i niepotrzebnie obciążają uczniów. Podkreślali też, że wiele treści jest zbędnych, a w konsekwencji nie ma czasu na utrwalanie rzeczy potrzebnych i ważnych.

Więcej na temat podstaw programowych czytaj w tekstach:

Ojciec zajrzał do podręcznika do historii dla podstawówek. "Kto to pisze? Autorzy powieści fantasy?"

Nowe podstawy bez antykoncepcji i Kopernika. O tym dzieci nie dowiedzą się w podstawówce

Nauczyciele są przemęczeniu, pracują na kilku etatach

NIK ustalił też, że aż o ponad 40 proc. (z 13,5 tys. w 2016 r., do 19 tys. w 2018 r.) wzrosła liczba nauczycieli, którzy pracują w więcej niż jednej szkole, przy czym w żadnej nie mają pełnego etatu.

Powinno cię zainteresować:

Nauczyciel nie ma czasu, by przygotować się do lekcji. "Zamiast tego pójdę do drugiej szkoły, żeby zarobić w miarę godziwe pieniądze" [LIST]

Nauczyciel opisuje swoją pracę. "Po pierwszych czterech godzinach jestem trupem"

'Nie macie pojęcia, na ile sposobów nauczyciele sponsorują szkołę'. Co kupują z własnych pieniędzy?

Obiecane podręczniki nie docierały na szkół na czas

W co piątej zbadanej placówce nie zrealizowano w przypadku części przedmiotów obowiązkowego minimalnego wymiaru godzin określonego w szkolnych planach nauczania czy rozporządzeniach. Nie wszędzie też na czas dostarczono nowe podręczniki. Przy inauguracji roku szkolnego 2017/2018 problem ten dotyczył jednej trzeciej skontrolowanych szkół. Na początku roku 2018/2019 nic się nie zmieniło - kłopot z podręcznikami miało 28 proc. zbadanych placówek.

Więcej na ten temat zamieszanie wokół podręczników czytaj w tekście: Dzieci idą do szkoły z samymi zeszytami - żalą się rodzice. Gdzie są darmowe podręczniki?

Finanse nie zgadzają się

Autorzy raportu podkreślają też, że podczas wprowadzania reformy edukacji zabrakło przemyślanych analiz finansowych.

"Minister nie dokonał rzetelnych analiz finansowych i organizacyjnych skutków reformy. Subwencja oświatowa, z której miały być sfinansowane zmiany, wzrosła o 6 proc, a wydatki samorządów na szkoły powiększyły się o 12 proc". 

O negatywnych skutkach reformy edukacji informowali przedstawiciele samorządów, skarżąc się m.in. na to, że ministerstwo na władze lokalne przerzuciło ciężar organizacyjny i finansowy wprowadzania zmian. Wczoraj (21.05) prezydencji największych 10 miast złożyli w resorcie finansów wezwania do zwrotu 100 mln zł wydanych za reformę oświat.

MEN: Wprowadzone zmiany zostały przygotowane rzetelnie

"Wprowadzona reforma edukacji jest odpowiedzią na oczekiwania większości Polaków" - poinformował resort edukacji, odnosząc się do wniosków przedstawionych przez NIK. "Stanowczo podkreślamy, że reforma oświaty została starannie przygotowana, a jej wdrażanie jest stale monitorowane. Zostały opracowane pełne analizy organizacyjne oraz finansowe skutków zmian".

Jak czytamy w dalszej części komunikatu, MEN zapewniło również środki na zadania związane z reformą. "Przygotowało odpowiednie akty prawne pozwalające na wdrożenie zmian, opracowało podstawy programowe i dopuściło podręczniki do użytku szkolnego. W kolejnych latach wdrażania reformy MEN nadal wspiera samorządy, dofinansowując wyposażenie szkół, remonty, doposażenie pracowni przedmiotowych, zakup podręczników do bibliotek szkolnych czy sprzętu multimedialnego."

Zdaniem MEN miejsc w liceach nie zabraknie

Resort odniósł się również do ostatnich doniesień na temat zbyt małej liczby miejsc w szkołach średnich dla podwójnego rocznika uczniów ostatnich klas gimnazjów i szkół podstawowych. W komunikacie zapewnia:

"Podkreślamy, że minister dokonał rzetelnych analiz dotyczących możliwości przyjęcia do szkół absolwentów szkół podstawowych i gimnazjów na rok szkolny 2019/2020. Analizy MEN były wiarygodne i miarodajne, a co najważniejsze zyskują potwierdzenie w rzeczywistości. Miejsc dla uczniów nie zabraknie nawet w największych miastach, w których w szkołach ponadpodstawowych i ponadgimnazjalnych uczy się wielu absolwentów szkół z gmin zlokalizowanych na terenie innych powiatów. Największe miasta na prawach powiatu potwierdzają, że miejsc w szkołach wystarczy dla wszystkich. Włodarze tych miast nie przewidują istotnych problemów związanych z rekrutacją. Wśród nich wymienić można m.in. Warszawę, Lublin, Szczecin, Wrocław, Gdynię, Łódź, Rzeszów".

Jak jednak donosi TVN Warszawa, w warszawskich szkołach średnich brakuje około 7 tysięcy miejsc. Cytowany przez stację prezydent miasta Rafał Trzaskowski przyznał, że winna jest w tym przypadku kumulacja roczników związana z reformą edukacji. - Stajemy na głowie, żeby sobie z tym problemem poradzić - zapewnił prezydent.

Tymczasem MEN zapewnia w komunikacie, że miejsc na pewno dla wszystkich wystarczy. Według obliczeń resortu ich liczba jest większa od liczby absolwentów o ponad 20 tysięcy. "Szkoły są przygotowane na przyjęcie zwiększonej liczby uczniów, dysponują odpowiednią liczbą sal dydaktycznych". - czytamy w komunikacie. "Kompleksowe analizy dostępności pomieszczeń i liczby miejsc w szkołach zostały przeprowadzone przed wdrożeniem reformy oraz w trakcie jej wdrażania na podstawie nowych, precyzyjnych danych ze zmodernizowanego systemu informacji oświatowej. Potwierdzają one, że nie będzie nauki na zmiany w szkołach ponadpodstawowych i ponadgimnazjalnych, albo wystąpi w marginalnym zakresie".

Źródło: Informacje w wynikach kontroli. Zmiany w systemie oświaty. Raport NIK

Czytaj również:

Jak doprowadzamy do tego, że dzieciom przestaje się chcieć? Psychiatra: Wypalenie dotyczy nie tylko dorosłych

Więcej o:
Copyright © Agora SA