Ludzie dzielą się wpisem strajkującej nauczycielki. "Nie biorę dzieci za zakładników, nie jestem terrorystką"

Nauczycielka z Częstochowy opublikowała wpis, w którym wyjaśniła, dlaczego bierze udział w ogólnopolskim strajku. Jej post spotkał się z bardzo pozytywnym przyjęciem. Wiele osób w komentarzach okazało kobiecie duże wsparcie.
Zobacz wideo

Od poniedziałku 8 kwietnia trwa w Polsce bezterminowy, ogólnokrajowy strajk nauczycieli, którzy domagają się podwyżek. Według danych samorządów i związków zawodowych strajkuje 70-80 procent szkół.

Nauczyciele co i rusz dzielą się swoimi refleksjami związanymi ze strajkiem za pośrednictwem mediów społecznościowych. Tak samo zrobiła pani Dorota, nauczycielka z Częstochowy. Kobieta na samym wstępie swojego długiego wpisu przyznaje, że długo zastanawiała się nad tym, czy go w ogóle opublikować.

Jak wiecie, należę do grupy nauczycieli, którzy strajkują i nie wstydzę się tego. Nie biorę dzieci za zakładników, nie jestem terrorystką, nie jestem leniuchem, darmozjadem i materialistką. Jestem nauczycielką i jestem z tego dumna

- czytamy we wpisie pani Doroty.

Nauczycielka przyznaje, że spotyka się z przykrymi zarzutami, że skoro nie jest zadowolona ze swoich zarobków, to zawsze może zmienić pracę na inną, lepiej płatną.

Praca z dziećmi jest moją pasją i powołaniem, ale wybaczcie mi, nie będę pracowała dla idei, chcę dostawać godne wynagrodzenie za swoją pracę (...). Nie, nie zmienię, bo kocham to, co robię, ale nie pozwolę, aby ktoś deptał moją godność i psuł opinię, na którą pracowałam prawie 30 lat

- odpowiada.

Nauczycielka podkreśla, że z tego wszystkiego jednak najbardziej boli ją odrzucenie środowiska, które uznawała za bliskie sobie, czyli rodziców uczniów, których uczyła lub dalej uczy. Przyznaje, że to właśnie im poświęciła i dalej poświęca więcej czasu niż swoim własnym dzieciom.

Otóż moi drodzy, ja rozumiem, że nasz strajk jest uciążliwy, ale taki być musi, by rząd dostrzegł nasze wołanie. Wołanie nie tylko o nasze pensje, ale jak najbardziej o zwiększenie środków na edukację dzieci po to, by mogły rozwijać swoje zainteresowania nie w prywatnych placówkach, a w szkołach.

- wyjaśnia autorka postu, tłumacząc, że wieloletnie zgłaszanie problemów, np. związanych z podstawami programowymi nie odnosiło do tej pory żadnego skutku. Stąd decyzja o strajku.

Z jednej strony rozpacz rodziców, którzy boją się o swoje dzieci zdające egzaminy, a z drugiej strony rozpacz nauczycieli, którzy chcą powrócić do swoich uczniów, ale na innych warunkach. Powstał pat... rząd nie popuści, nauczyciele także nie, bo ileż można wołać, a tymczasem moja Julcia pisze mi na czacie, że tęskni za mną i za szkołą

- pisze dalej nauczycielka, przyznając, że targają nią skrajne emocje: poczucie winy, strach, rozpacz, frustracja, jak również poczucie braku wsparcia.

Swój długi wpis pani Dorota kończy apelem:

Na koniec mam małą prośbę... Bardzo proszę nie udawać w sklepie czy na ulicy, że jestem niewidzialna... Jestem i byłam wychowawczynią waszych dzieci i należy mi się odrobina szacunku.

Wpis pani Doroty spotkał się z bardzo pozytywnym przyjęciem. Posypały się pod nim komentarze internautów, którzy wyrazili wsparcie dla nauczycielki i generalnie dla strajku.

Więcej o:
Copyright © Agora SA