Nauczycielka zaproponowała egzamin komisyjny z całego roku. "Dostaniesz pytania, na które nie odpowiesz" [LIST]

Długo odbudowywałam poczucie własnej wartości. Chciałabym zwrócić uwagę nauczycielom, aby spojrzeli z dystansem na to, jaką krzywdę wyrządzają uczniom - apeluje nasza czytelniczka.

Poniższy list jest odpowiedzią na artykuł, w którym opisaliśmy szkolną historię niespełna 10-letniego Natana.

Więcej: Natan popisał się wyobraźnią w pracy domowej. Zamiast pochwały - uwaga. "Polski nauczyciel w czystej postaci

Chodziłam do liceum o średnim poziomie, ale aspirującym do poziomu "wyższego". Gimnazjum ukończyłam z wyróżnieniem. Ocena celująca z języka polskiego. Przez całe liceum u swojej polonistki dostawałam oceny dostateczne, nawet kiedy analiza praktycznie w 100 proc. zgadzała się z tzw. kluczem odpowiedzi.

Przyszedł dzień próbnej matury z języka polskiego na poziomie rozszerzonym. Tak, zdawałam maturę na poziomie rozszerzonym, mimo że moja miłość do tego przedmiotu wypaliła się praktycznie całkowicie. Temat dotyczył porównania utworu Tischnera z jakimś niewspółczesnym. Otrzymałam wynik najlepszy w szkole.

Dodam tylko, że praca była zakodowana, niepodpisana i sprawdzana nie przez moją polonistkę. Nadszedł dzień podsumowań. Moja nauczycielka nie pogratulowała mi, tylko syknęła, że gdyby ona sprawdzała tę pracę, to na pewno nie uzyskałabym takiego wyniku.

Drugą moją miłością była biologia. Posiadałam wiedzę, która wykraczała poza program. Byłam bardzo aktywna na zajęciach. Niestety, często miałam wrażenie, że pani profesor zupełnie nie wie, o czym mówię, kiedy udzielałam odpowiedzi.

Miałam w klasie kolegę. Nie zgłaszał się, a jeśli został zapytany, dostawał ocenę dopuszczającą. Przyszedł czas wystawiania ocen. Kolega miał same dopuszczające i dostateczne. Propozycja: ocena dobra. Ja miałam same bardzo dobre i z jednego sprawdzianu ocenę 4-. Została mi zaproponowana ocena dobra. Podeszłam do pani profesor, aby dała mi szansę poprawić tę jedną ocenę. Według niej była ważna i zaniżała średnią, zaproponowałam odpowiedź ustną lub pisemną do wybór.

Usłyszałam, że nie ma takiej opcji i jeśli chcę cokolwiek poprawiać, to proponuje mi egzamin komisyjny z całego roku... Ale będę miała "takie pytania, że na pewno na nie nie odpowiem, a wtedy zostanie mi postawiona taka ocena, jaką dostanę z egzaminu komisyjnego". Wtedy zrezygnowałam, ale do dziś żałuję, że dałam się zastraszyć.

Obecnie jestem technikiem farmacji, inżynierem technologii chemicznej i magistrem chemii. Dopiero na studiach i w szkole policealnej poczułam, że jestem cokolwiek warta. Często słyszałam, że "jestem jedyną myślącą osobą na zajęciach". Długo niestety odbudowywałam poczucie własnej wartości. Chciałabym zwrócić uwagę nauczycielom, żeby spojrzeli z dystansem na to, co robią i jaką krzywdę mogą zrobić. Ja byłam silna, ale jak wiele osób nie poszłoby na studia i się poddało?

***

Macie podobne doświadczenia ze szkoły? To wasze dzieci padają ofiarami "podcinania skrzydeł przez polską edukację? A może uważacie, że uczniowie, tacy jak Natan, zasłużyli na uwagę, bo nie zastosowali się do konkretnych poleceń? Jesteśmy ciekawi waszej opinii - piszcie do nas na adres edziecko@agora.pl.

Powinno cię zainteresować: Nauczycielu, czasy kija i marchewki przeminęły wraz z socjalizmem [LIST]

Więcej o:
Copyright © Agora SA