Katecheta w roli wychowawcy? Byli uczniowie o nauczycielach religii: Karą były pokłony przed krzyżem

- Jak ktoś się źle zachowywał, karą były pokłony przed krzyżem. Pewien chłopak musiał zrobić ich w trakcie jednej lekcji aż sto - opowiada o byłym nauczycielu religii Agnieszka.

Ostatnio spore kontrowersje wzbudził pomysł, by wychowawcami klas mogli zostać także nauczyciele religii. Wiele osób uważa, że jest to bardzo złe rozwiązanie. Takiej osobie trudno by było zachować neutralność światopoglądową. To mogłoby oznaczać dyskryminację nie tylko osób niewierzących, ale także wyznawców innych religii.

Dobry wychowawca, czyli jaki?

Neutralność światopoglądowa to nie jedyna cecha, którą powinien posiadać dobry wychowawca.

- Tak osoba powinna przede wszystkim dobrze znać się na procesach grupowych. Tego typu wiedza jest pomocna w integracji uczniów. Dobry wychowawca powinien także orientować się w bieżących problemach swoich podopiecznych oraz wiedzieć, jak układają się relacje między nimi - mówi dr Marta Majorczyk, wykładowca akademicki w Collegium Da Vinci w Poznaniu, doradca rodziny z poradni psychologiczno-pedagogicznej przy Uniwersytecie SWPS.

Socjolog: Polska szkoła jest bezpieczna, ale jak już pojawia się problem, to reakcje otoczenia są spóźnione i niewłaściwe

Ekspert dodaje, że dobry wychowawca powinien być także swego rodzaju coachem swoich uczniów. - Ważne jest wsparcie i motywacja z jego strony. W trakcie lekcji wychowawczych powinien pomagać uczniom kształtować charakter - mówi dr Marta Majorczyk.

Do tego bardzo istotne są kompetencje komunikacyjne. - Taki nauczyciel musi być otwarty i w trudnych sytuacjach pomagać uczniom w rozwiązywaniu problemów. Dlatego istotne jest, aby posiadł także wiedzę z psychologii rozwojowej - komentuje ekspert.

Krok w niewłaściwą stronę?

Dobry wychowawca to po części coach, mediator i psycholog. Jednak, jak przyznaje ekspert, to model idealny. W szkolnej rzeczywistości trudno znaleźć osobę, która spełniałaby wszystkie te kryteria. Dlatego dr Majorczyk uważa, że nowy pomysł MEN to krok w złą stronę.

Zamiast poszerzać krąg nauczycieli, którzy mogą wychowawcami zostać, należy raczej go zawęzić do osób odpowiednio przygotowanych do tej roli. Mogłyby w tym pomóc specjalne szkolenia czy kursy.

Koniec starych zasad?

Katecheci obecnie nie mogą być wychowawcami klas. Ta reguła funkcjonuje od 1992 roku, kiedy to wprowadzono religię do szkół. Był to swego rodzaju ukłon w kierunku uczniów, którzy na religię nie uczęszczają. Jednak obecna minister edukacji chce to zmienić. Tłumaczy, że tego oczekują od rządzących przedstawiciele kościołów i związków wyznaniowych.

Pomysł MEN wywołał w ostatnim czasie wiele dyskusji. Zapytaliśmy o tę kwestię osoby, które przez całą swoją szkolną edukację uczęszczały na religię w szkole. Czy widzą swoich nauczycieli religii w roli wychowawców klas?

"Karą były pokłony przed krzyżem"

24-letnia Agnieszka uważa, że to, czy katecheta sprawdziłby się w roli wychowawcy, jest kwestią bardzo indywidualną. - Miałam kilku bardzo złych wychowawców, którzy byli neutralni światopoglądowo. Nie interesowali się problemami uczniów i nie angażowali się w swoje obowiązki - opowiada.

Swojego nauczyciela religii z podstawówki Agnieszka wspomina bardzo dobrze. Katecheta był merytoryczny i nie mówił w trakcie lekcji o polityce. Jednak nie widzi go w roli wychowawcy.

- Jak ktoś się źle zachowywał, karą były pokłony przed krzyżem. Pewien chłopak musiał zrobić ich w trakcie jednej lekcji aż sto. To jakaś staroświecka metoda. Rodzice się z tego śmiali, ale nie interweniowali, bo tylko ten niegrzeczny uczeń dostawał taką karę. Poza tym doceniali to, że nauczyciel nie mówił o polityce. Nie wyobrażam sobie jednak, by wychowawca stosował tego typu metody - podsumowuje.

"Widać było, że jest zniesmaczona"

25-letnia Ewa podziela zdanie, że to kwestia bardzo indywidualna. Mimo że miała w podstawówce katechetkę, która jej zdaniem nadawałaby się do roli wychowawcy, w liceum zetknęła się już z czymś zupełnie innym. Nie wierzy, że jej licealna nauczycielka religii mogłaby zachować neutralność światopoglądową.

- W trzeciej klasie była organizowana wycieczka do Częstochowy przed maturą. Nawet niewierzący uznali, że zapiszą się na nią dla rozrywki. Było mi szkoda pieniędzy i czasu, więc jako jedyna z klasy powiedziałam, że nie jadę - opowiada Ewa.

Po lekcji nauczycielka zapytała ją, czy chodzi o problemy finansowe. Ewa odpowiedziała wprost, że nie i to, że nie jedzie, wynika z faktu, że jest niewierząca. - Nauczycielka zaczęła wypytywać, od kiedy nie wierzę, czy ktoś mi zmarł w rodzinie, czy może jakieś inne zdarzenie na to wpłynęło. Odpowiedziałam jej spokojnie, że nic wyjątkowego się nie stało, przestałam wierzyć w gimnazjum - mówi Ewa.

Nauczycielka przyjęła to do wiadomości, ale widać było, że jest zniesmaczona. - W trakcie wystawiania ocen końcowych, zaczęła przy całej klasie zastanawiać się, jaką ocenę mi postawić, skoro jestem ateistką. Nie mogła sobie oszczędzić tej drobnej uszczypliwości - opowiada Ewa.

To zdarzenie pokazało, że katechetka zmieniała stosunek do osoby, jeśli okazywało się, że ma ona inne poglądy. Dlatego Ewie trudno wyobrazić ją sobie w roli neutralnego wychowawcy.

Katecheci i misja kanoniczna

Nie są to jednak odosobnione opinie byłych uczniów. Głos w sprawie pomysłu MEN zabrał niedawno także Rzecznik Praw Obywatelskich.

Adam Bodnar przypomniał, że nauczyciele religii muszą posiadać skierowanie od władzy kościelnej - tzw. misję kanoniczną. To z kolei może stwarzać problemy światopoglądowe, jeśli katecheta zostałby wychowawcą klasy.

Rzecznik podkreślił także, że misja kanonicza może zostać cofnięta. Dochodzi do tego na przykład w sytuacji, gdy katecheta narusza dyscyplinę kościelną lub dokonuje wystąpienia niezgodnego z doktryną religijną. Pojawia się więc pytanie, czy takie same reguły obowiązywałyby, gdyby nauczyciel religii został wychowawcą klasy? To na pewno nie ułatwiałoby mu zachowania neutralności w zróżnicowanych światopoglądowo klasach.

Zobacz także:

Jak po latach wspominamy lektury szkolne? Królowa znienawidzonych lektur nie zmienia się od pokoleń: 'To najgorsze, co mnie spotkało!'

Prestiżowa szkoła to nie zawsze dobry wybór. Po latach możemy go żałować. 'Na 30 osób z klasy aż 29 chodziło na korki'

Więcej o:
Copyright © Agora SA