Jeszcze kilkanaście lat temu korepetycje były zjawiskiem marginalnym. Jednak od jakiegoś czasu taka forma nauki staje się coraz powszechniejsza. Uczniowie dzięki "korkom" czują się pewniej przed egzaminami, a nauczyciele dorabiają w ten sposób do pensji. - W Polsce korepetycji udziela od 50 do 75 procent nauczycieli - mówi w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" Bogdan Wyżnikiewicz z Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową.
- W moim prestiżowym liceum, które ukończyłam w 2011 roku, większość uczniów uczęszczała na korepetycje. To zapewniało dobre wyniki z matur i wysokie miejsca w rankingach dla szkoły - opowiada 26-letnia Oliwia z Białegostoku. - Żaden ze znanych mi nauczycieli nie uczył jednak w ten sposób własnych uczniów. To była niepisana zasada, której przez cały okres mojej edukacji nikt nie ośmielił się złamać - dodaje.
Takie reguły nie są jednak czymś powszechnym. Okazuje się, że wielu nauczycieli nie widzi nic złego w douczaniu swoich uczniów za pieniądze.
Milena, 20-latka z okolic Poznania, naukę w liceum ukończyła ponad rok temu. W pamięci zapadł jej pewien nauczyciel, który dzielił uczniów na równych i równiejszych. - Ci drudzy oczywiście chodzili do niego na korepetycje, za które płacili 120 złotych za godzinę. Różnica w traktowaniu była widoczna gołym okiem. Uczniowie, którzy uczęszczali na te korepetycje, dostawali znacznie łatwiejsze pytania, kiedy nauczyciel ich odpytywał i świetnie szły im wszystkie sprawdziany. A te bywały naprawdę trudne, bo nauczyciel wykazywał ambicje akademickie i wymagał znajomości materiału spoza podręcznika - opowiada Milena.
- Nie wiem, czy na korepetycjach pokazywał im pytania, które miały pojawić się na teście, czy po prostu uczył ich materiału, z którego wiedzę zamierzał sprawdzić - mówi 20-latka. - Na pewno nie było to uczciwe wobec uczniów, którzy nie płacili mu tygodniowo 120 zł za dodatkowe lekcje. Zwłaszcza że sporo osób miało poprawki z tego przedmiotu, mimo że chodziliśmy do jednego z najlepszych liceów w województwie. Uczniom, którzy uczęszczali na korepetycje, oczywiście nigdy się to nie zdarzało... - dodaje nasza rozmówczyni.
Zobacz także: Prestiżowa szkoła to nie zawsze dobry wybór. Po latach możemy go żałować. 'Na 30 osób z klasy aż 29 chodziło na korki' >>
Nie jest to odosobniony przypadek. Kilka lat temu problem został nagłośniony przez "Gazetę Lubuską", do której odezwał się rodzic oburzony sytuacją w szkole swojego dziecka. Z treści listu wynikało, że pewien nauczyciel udziela płatnych korepetycji swoim uczniom. - W takich sprawach od razu pojawiają się wątpliwości, czy wszyscy uczniowie są oceniani i traktowani w ten sam sposób - pisał rodzic.
Dziennikarze gazety udzielili także głosu nauczycielowi, który udzielał korepetycji, a także dyrekcji szkoły. - To co robię, nie ma żadnego związku z realizowanym programem szkolnym. Dziwi mnie więc, że ktoś widzi w tym coś niewłaściwego. Ja nie mam sobie nic do zarzucenia - powiedział nauczyciel.
Z kolei dyrektor szkoły potraktował sprawę nieco inaczej. - Nauczyciel może prowadzić działalność gospodarczą, ale niepisaną zasadą jest, że nie udziela korepetycji swoim uczniom. To jednak kwestia etyki zawodowej i nikomu nie można tego zabronić - podsumował dyrektor.
Zobacz także: Wykształcenie czy mieszkanie? Co lepiej dostać od rodziców wchodząc w dorosłość? [OPINIE Z FORUM] >>
Czy douczanie własnych uczniów za pieniądze jest etyczne? Nad tą kwestią zastanawiali się użytkownicy naszego forum. - Czy to etyczne, że nauczyciel udziela korepetycji uczniom ze swojej klasy, umawiając się z nimi na lekcji szkolnej? - pytał autor wątku.
Co na to inni uczestnicy dyskusji?
Prawo oświatowe nie zabrania nauczycielom udzielania korepetycji własnym uczniom. Jednak mówi ono o łamaniu zasad etycznych, co może być uznane za uchybienie godności wykonywanego zawodu. W takiej sytuacji dyrektor szkoły składa wniosek o wszczęcie postępowania dyscyplinarnego. Art. 76 ust.1 Karty Nauczyciela wśród możliwych kar przewiduje m.in. naganę z ostrzeżeniem, zwolnienie z pracy, a nawet wydalenie z zawodu. O takich sankcjach wobec osób, które udzielają korepetycji własnym uczniom, na razie jednak nie słyszeliśmy.
A jak ten problem wygląda z perspektywy nauczycieli? Poprosiliśmy kilku z nich o wypowiedzi na ten temat.
- Wśród moich znajomych nauczycieli nikt tak nie robi. Słyszałam jednak o takich przypadkach. Uważam, że to bardzo nieetyczne, bo osoba, która otrzymuje od ucznia pieniądze, czuje się w jakiś sposób zobowiązana do traktowania go lepiej. Uważam, że powinno się to w końcu uregulować prawnie, bo bez kar nie unikniemy tego zjawiska - mówi pani Anna, nauczycielka z 20-letnim stażem pracy z Warszawy.
- Jednak gdy mówimy o tej kwestii, nie możemy zapominać, że nauczyciele, którzy tak robią, są w mniejszości. Dla większości z nas to niedopuszczalne, by douczać za pieniądze własnych uczniów. Ale warto o tym problemie mówić, bo korepetycje, czy nam się to podoba, czy nie są coraz powszechniejsze - dodaje nauczycielka.
Pani Teresa, nauczycielka z 30-letnim stażem pracy z Suwałk, uważa, że tego typu przypadki powinny być traktowane jako uchybienie godności zawodu. - Według mnie jest to działanie nieuczciwe. Ale z drugiej strony świadczy to także o tym, że nasz system edukacji jest bardzo niewydolny, skoro uczniowie nie nabywają w szkole wiedzy na odpowiednim poziomie - komentuje pani Teresa. - A może warto też pomyśleć o odpowiednim wynagradzaniu nauczycieli, np. za prowadzenie zajęć pozalekcyjnych dla uczniów? - dodaje nasza rozmówczyni.