Epidemia otyłości wśród dzieci: "Większość z tego nie wyrasta" [WYWIAD]

"Otyłe dziecko to często otyły dorosły z wieloma problemami zdrowotnymi" - mówi dr Grażyna Rowicka z Instytutu Matki i Dziecka w rozmowie z Karoliną Stępniewską. Dlaczego mali Polacy są coraz grubsi i jak można im pomóc?

Karolina Stępniewska: Na ulicach często można zobaczyć taki obrazek: otyli rodzice, a obok otyłe dziecko. Czy to jakaś prawidłowość?

Grażyna Rowicka: - Jeżeli w danej rodzinie mama, tata, czy dziadkowie są otyli, to jest to jeden z czynników zwiększonego ryzyka wystąpienia tego problemu także u dziecka. I nie chodzi tutaj jedynie o uwarunkowania genetyczne, ale także o nieprawidłowe nawyki żywieniowe całej rodziny, w tym mało aktywny tryb życia. Dorośli nie mają świadomości, że poprzez taką postawę przekazują i utrwalają w dziecku zachowania nie sprzyjającego jego zdrowiu. Takiemu dziecku i takiej rodzinie trudniej pomóc.

Dlaczego?

- Między innymi dlatego, że otyli rodzice często nie dostrzegają problemu, a to właśnie oni powinni zrozumieć, że mogą nieświadome szkodzić swojemu dziecku. To oni muszą wyrazić chęć zmian, które będą dotyczyły nie tylko ich dziecka, ale także ich samych. Nie zawsze bywa to łatwe.

Mówi się już o epidemii otyłości wśród dzieci. Dlaczego coraz więcej dzieci w Polsce jest grubych?

- Przyczyn jest wiele. Tylko 10 proc. otyłości występującej u dzieci i młodzieży to tzw. otyłość wtórna, spowodowana np. zaburzeniami endokrynologicznymi, uszkodzeniem układu nerwowego, genetycznie uwarunkowanymi zespołami wad wrodzonych lub będąca następstwem przewlekłego stosowaniem niektórych leków. Pozostałe 90 proc. to tzw. otyłość prosta, za wystąpienie której współodpowiedzialne są czynniki genetyczne oraz środowiskowe.

Dziedziczna może być skłonność do nieprawidłowego gromadzenia tkanki tłuszczowej i/lub do wolniejszego tempa przemiany materii. Wiadomo także, że tkanka tłuszczowa produkuje hormony, które oddziaływują na obszary mózgu odpowiedzialne za regulację apetytu. Wśród czynników środowiskowych wymienia się między innymi nieodpowiedni sposób odżywiania się, zbyt małą aktywność fizyczną oraz tzw. uwarunkowania psychologiczne, np. objadanie się dziecka w sytuacji, kiedy nie radzi sobie z różnymi problemami, takimi jak: konflikty rodzinne, trudności w nauce, kłopoty z rówieśnikami . Uważa się, że czynniki żywieniowe odpowiedzialne są nawet w ok. 40 proc. za rozwój otyłości prostej.

Nadal często postrzegamy otyłość jako problem wyłącznie estetyczny, a przecież dzieci otyłe mają często problem z akceptacją w grupie rówieśników.

- Rówieśnicy bywają bezwzględni w swojej krytyce i braku tolerancji dla otyłości. Jak wynika z badań, negatywy stosunek do otyłości stwierdza się już u dzieci w wieku przedszkolnym. Im starsze dziecko z namiarem masy ciała, tym większe u niego poczucie osamotnienia, gorsza samoocena oraz skłonność do obniżonego nastroju, co dodatkowo utrudnia proces leczenia.

Czy Pani mali pacjenci skarżą się na to?

- Tak, część dzieci trafiających do naszej poradni tych, które postrzegają już siebie przez pryzmat tego, jak widzą ich koledzy, sama wyraża chęć zmian. Motywacja dziecka jest bardzo ważna, ale nie zawsze wystarcza. Bez odpowiedniego wsparcia ze strony rodziców i otoczenia trudno jest im odnieść sukces.

Dorośli czasem myślą, że jeśli dziecko jest pulchne, to z tego wyrośnie. Tak się dzieje?

- Nie. Większość dzieci z tego nie wyrasta. Z badań przeprowadzonych wśród dzieci z nadwagą i otyłością w wieku 1-3 lat wynika, że odpowiednio ok. 19 proc. i 26 proc z nich będzie otyłymi dorosłymi. Natomiast nadwaga w wieku 10-15 lat skutkować może u 75 proc. tej młodzieży otyłością w wieku dorosłym, a w przypadku otyłych 10-15-latków u 83 proc. Sądzę, że te wyniki mówią same za siebie.

Kiedy w takim razie należałoby zacząć zastanawiać się nad profilaktyką otyłości?

- Zdrowy styl życia należy prowadzić w każdym wieku. Pamiętać o tym powinny szczególnie kobiety planujące posiadanie dzieci oraz będące w ciąży. Profilaktykę otyłości u dzieci należy rozpocząć już w okresie noworodkowym.

Ma Pani na myśli programowanie żywieniowe?

- Tak. Hipoteza Barkera zakłada, że już we wczesnym okresie życia płodowego można wpływać sposobem odżywiania się matki na metabolizm jej dziecka. Zarówno nadmiar, jak i niedobór składników odżywczych w diecie matki, może ,,przeprogramować" metabolizm płodu, a w konsekwencji zwiększyć ryzyko wystąpienia u dziecka w przyszłości nadmiaru masy ciała oraz takich chorób jak np. nadciśnienie tętnicze, miażdżyca, cukrzyca typu 2, osteoporoza ,,Krytycznymi" okresami dla rozwoju tkanki tłuszczowej jest 1-2 oraz 10-18 rok życia. Właśnie wtedy dochodzi do zwiększenia liczby i wielkości komórek tłuszczowych, na co istotny wpływ wywierają między innymi czynniki żywieniowe.

Mam jednak wrażenie, że wiele osób uważa wszczynanie alarmu z powodu otyłości dziecięcej za przesadę. Bo co z tego, że dziecko jest grube? Tyle tylko, że bardziej się męczy na lekcji WF-u i nie chce ćwiczyć.

- Rzeczywiście dzieci z otyłością i nadwagą bardzo często unikają WF-u. Z wielu powodów. Badania wskazują, że jedną z przyczyn unikania przez np. otyłe nastolatki ćwiczenia na lekcjach WF-u jest lęk przed ośmieszeniem oraz negatywy obraz własnego ciała. Dlatego istotne jest, żeby nauczyciel prowadzący zajęcia dostosowywał ćwiczenia nie tylko do wieku otyłego dziecka, ale także do jego możliwości i udzielał mu wsparcia. Podstawowa, ale nie zawsze pozytywna, jest też rola rodziców. Część z nich sama zwalnia dzieci z zajęć WF-u lub stara się takie zwolnienie uzyskać od lekarza.

Teraz w ogóle dzieci mniej się ruszają, wolą siedzieć przed komputerem.

- To prawda. Z badań wynika, że polskie dziecko spędza średnio około 5 godzin dziennie przed monitorem komputera albo ekranem telewizora. To bardzo dużo. Kiedyś dzieci większość wolnego czasu spędzały z rówieśnikami na grach i zabawach na świeżym powietrzu. Teraz jest niestety inaczej i przez większość tego czasu są w domu. Rodzice niejednokrotnie zupełnie tego nie kontrolują. Nawet już kilkuletnie dzieci trudno jest oderwać od ekranu telewizora lub komputera.

Z badań przeprowadzonych w USA wynika, że ok. 29 proc. przypadków otyłości u dzieci można by zapobiec skracając czas oglądania telewizji przez dzieci. Dla starszych dzieci oglądanie telewizji to okazja do pojadania wysokokalorycznych przekąsek. Z niekontrolowanym oglądaniem telewizji wiąże się jeszcze jeden problem. Badania wykazują, że dziecko do około 9-10 roku życia nie jest świadomym konsumentem, a oglądając reklamę jakiegoś słodkiego produktu wymusza potem na rodzicu jego kupno. Dlatego też w niektórych krajach, niestety nie u nas, istnieje zakaz reklam skierowanych bezpośrednio do dzieci poniżej 12 roku życia.

Dorośli też nie zawsze są świadomymi konsumentami.

- To prawda, nie czytamy etykiet, nie analizujemy składu produktów i ich wartości odżywczej. A jeżeli nawet czytamy etykiety, to niejednokrotnie brakuje nam wiedzy, by prawidłowo te informacje zinterpretować i dokonać odpowiedniego wyboru.

Jak w takim razie mamy nauczyć małe dzieci właściwego podejścia do jedzenia?

- Małe dzieci są całkowicie zależne od nas. Jeśli czegoś nie kupimy, nie podamy dziecku, to dziecko nie zrobi tego samo. W naszej poradni zwracamy uwagę na to, żeby rodzice zgodnie odmawiali dziecku nieodpowiednich dla niego produktów. To samo dotyczy oczywiście dziadków i innych opiekunów. Sprzeczne komunikaty dotyczące jedzenia, które otrzymuje dziecko od osób dorosłych sprawiają, że czuje się ono zagubione i sfrustrowane.

Naukowcy z SWPS we Wrocławiu, w ramach badania TEMPEST, odkryli, że 20 proc. polskich dzieci nie jada w ogóle śniadań, za to często jedzą batony. Zastanawiam się, w jakim stopniu ta epidemia otyłości bierze się z braku czasu i z tego, że niektóre rzeczy są ogólnodostępne i "przyjazne w użyciu". Jestem godna, to zjem na szybko batonik lub drożdżówkę. Nawet rodzice często tak postępują w stosunku do dzieci.

- Dorośli bardzo często odżywiają się nieracjonalnie. W ich diecie dominują produkty o dużej gęstości energetycznej, zjadane poza domem i niejednokrotnie w pośpiechu. Dzieci biorą z nich przykład. Nie zawsze zdajemy sobie sprawę z tego, że np. słodki batonik może stanowić pod względem zawartości kalorii odpowiednik połowy dania obiadowego! Jeżeli małe dziecko zje go przed np. obiadem, to może nie mieć ochoty na wartościowy posiłek lub wręcz odwrotnie - za chwilę będzie ponownie głodne.

Badania dowodzą, że nawyki żywieniowe mogą być przekazywane generacyjnie. Rodzice powinni uczestniczyć w procesie normalizacji masy ciała otyłego dziecka, ale sposób postępowania powinien być wcześniej szczegółowo omówiony z lekarzem. Część rodziców próbuje niestety sama odchudzać dziecko stosując różne diety, których większość nie jest przeznaczona dla dzieci i może to być dla nich szkodliwe.

Z tego wynika, że polskiej rodzinie przydałby się dietetyk.

- Tak, ale niestety dostęp do poradnictwa żywieniowego prowadzonego przez wykwalifikowanych dietetyków w naszym kraju jest mały. Dietetycy w Polsce nie mają możliwości zawierania kontraktów z NFZ na świadczenie tego typu usług. To dziwi, tym bardziej, że mówi się o epidemii, czy już nawet pandemii, otyłości oraz o niedożywieniu dzieci, a nie stwarza się odpowiednich możliwości, by to zmienić.

Ja mam to szczęście, że pracuję w zespole medyczno-żywieniowym, więc rodzina, która się do nas zgłasza z dzieckiem z nadmiarem masy ciała, może liczyć na wsparcie nie tylko nas lekarzy, ale także dietetyka, a w razie potrzeby psychologa.

Czy trudno jest osiągnąć sukces w leczeniu otyłości u dziecka?

- Nie jest to łatwe. Otyłość to choroba przewlekła, a skuteczność jej leczenia, jak już wcześniej mówiłam, zależna jest od wielu czynników. Bardzo istotne poza odpowiednią motywacją całej rodziny i kompleksową specjalistyczną opieką (lekarz, dietetyk, w raz potrzeby rehabilitant ruchu, psycholog) jest współdziałanie wszystkich osób zaangażowanych w proces normalizacji masy ciała dziecka.

A jak jest z niemowlętami? Czy w ich przypadku też można mówić o nadwadze?

- Rzeczywiście u części niemowląt, szczególnie w drugim półroczu życia, ale nie tylko, obserwujemy nadmiar masy ciała. Mamy, wprowadzając do diety dziecka posiłki uzupełniające, nie zawsze pamiętają o odpowiednim zmniejszeniu liczby posiłków mlecznych. Innym powodem nadmiaru masy ciała u dzieci w tym wieku są problemy z akceptacją przez nie nowych produktów. Dotyczy to szczególnie warzyw i świeżych owoców, które często są zastępowane nadmierną ilością soków.

Pamięta Pani jakąś szczególną sytuację związaną ze swoimi pacjentami?

- Tak, przychodził do naszej poradni 5-letni chłopiec z nadmiarem masy ciała, który po dwóch wizytach u nas sam pilnował rodziców i dziadków, by nie podawali mu tego, czego nie powinien jeść, bo ,,od tego rośnie mu brzuszek". Według relacji rodziców odmówił zjedzenia na urodzinach kolegi tortu, zamiast tego wybrał owoce. Nie zawsze możemy liczyć na aż tak silną wolę i taką współpracę nawet ze strony starszych dzieci.

A co z nauczycielami? Wspominała Pani, że szkoła też musi być zaangażowana w leczenie.

- Oczywiście, dziecko spędza w szkole dużo czasu. Powinno w niej czuć się dobrze, a jej personel powinien pomagać mu w leczeniu i go wspierać. Szczególnie ważna jest pomoc i zaangażowanie wychowawcy, nauczyciela wychowania fizycznego, a w miarę potrzeby także pedagoga szkolnego czy psychologa. Powinni przeciwdziałać wykluczeniu dziecka przez rówieśników, interweniować w każdej sytuacji przemocy fizycznej i psychicznej, zapobiegać ośmieszaniu. Jednocześnie nauczyciele powinni dostrzegać i doceniać mocne strony dziecka, prowadzić zajęcia integrujące całą klasę.

Jeśli dziecko spożywa posiłki w szkole, to istotna jest także współpraca z personelem stołówki. Zazwyczaj można omówić z nim, czego dziecko otyłe nie powinno otrzymywać. Jak wspominałam, ważne jest także indywidualne podejście do dziecka nauczyciela WF-u, polegające między innymi na opracowaniu dla niego indywidualnego programu ćwiczeń, uwzględniającego zarówno możliwości dziecka, jak i jego ograniczenia.

Czyli nie zapisujemy dziecka od razu na aikido, karate i do szkółki piłkarskiej?

- Jeśli dziecko chce i sobie z tym radzi, to jak najbardziej tak, ale są dzieci, nawet te bez problemu otyłości, które z różnych powodów są mniej sprawne fizycznie. U dzieci otyłych zależy nam przede wszystkim na wyrobieniu zdrowych prostych przyzwyczajeń, np. by zamiast windy wybierały schody, a telewizję czy komputer zamieniały na zabawę ruchową z kolegami itp.

Otyłe dziecko to często otyły dorosły z wieloma problemami zdrowotnymi, prowadzącymi niejednokrotnie do niepełnosprawności, obniżającymi jego jakość życia. Tym dzieciom trzeba więc pomagać, by miały lepsze życie.

dr n med. Grażyna Rowicka - pediatra, pracuje w Zakładzie Żywienia i Poradni Gastroenterologicznej Instytutu Matki i Dziecka w Warszawie

Więcej o:
Copyright © Agora SA