Ile płynów potrzebuje dziecko

Odpowiedź zależy od wieku, diety i indywidualnego zapotrzebowania.

Ciało dorosłego w 60% składa się z wody, w ciele dziecka jest jej stosunkowo jeszcze więcej. Życie wiąże się z nieustannym krążeniem płynów w organizmie. Wodę tracimy z moczem, z potem, z wydychanym powietrzem, więc jej braki musimy stale uzupełniać.

Według zaleceń żywieniowych dziecko powinno codziennie wypijać 100 ml wody na każdy z pierwszych dziesięciu kilogramów ciała, 50 ml na każdy z kolejnych dziesięciu i 20 ml na każdy kilogram powyżej 20 kg. A zatem ważący 13 kg dwulatek powinien codziennie dostać nieco ponad litr (1150 ml) wody, a pięciolatek, którego waga wynosi 25 kg nieco ponad 1,5 litra. (Jest to tzw. zapotrzebowanie podstawowe, niezbędne dla podtrzymania wszystkich procesów fizjologicznych. Wzrasta ono np. gdy dziecko bawi się, skacze, biega). Ale to nie znaczy, że malec musi tę wodę wypijać wyłącznie w postaci... wody. Liczy się także woda zawarta w zupie, herbacie, sokach, kompotach, owocach, warzywach, mleku, a także w potrawach półpłynnych (kaszka, mus jabłkowy, gęsty jogurt).

Teoria teorią, ale jak to wyliczyć w praktyce? Przecież nie da się zmierzyć, ile wody jest w porcji zupy, soku w połówce jabłka czy kilku winogronach, mleka w jogurcie czy serku homogenizowanym. I nie ma takiej potrzeby, bo są dzieci, które wolą potrawy półpłynne, a innym niemal wystarczą płyny, które przyjmują w postaci jedzenia. Jak zatem ocenić, czy nasze dziecko pije za mało, za dużo, czy w sam raz?

Za dużo?

Dwu, trzylatek, o ile nie zostanie przyzwyczajony do picia mocno dosładzanych napojów, na ogół sam doskonale potrafi regulować sobie ilość płynów. Nawet jeśli pije często (i równie często korzysta z toalety), nie ma powodu do niepokoju. Niemożliwe jest bowiem przepojenie. Co innego, jeśli zamiast obiadu woli szklankę mocno dosładzanego napoju, przy kolacji zadowala się herbatką owocową, a przez cały dzień niemal nie rozstaje się z kubkiem niekapkiem, w którym ma jak nie soczek, to mleczko.

Jak odzwyczaić dziecko od zastępowania jedzenia napojami? Metodą małych kroków. Zamiast zabraniać w ogóle pić miedzy posiłkami, do kubeczka wlać wodę mineralną - jeśli dziecko naprawdę będzie czuło pragnienie, wypije tylko tyle, żeby je ugasić. Mleko podawać jako posiłek, np. w formie półpłynnej kaszy czy z płatkami kukurydzianymi na śniadanie, jako jogurt do picia na podwieczorek (może być zmiksowany z owocami, będzie miał słodszy smak), w formie naleśników. Z listy zakupów skreślić wszelkie napoje i soki zawierające cukier i zastąpić je ukwaszonym mlekiem (naturalny jogurt, maślanka, kefir) i wodą mineralną.

Jeśli zmiany będziemy wprowadzać stopniowo, zdrowy kilkulatek powinien dość łatwo pogodzić się z ograniczaniem płynnych posiłków. Jednak gdy zauważymy, że maluch domaga się w zamian słodyczy, a gdy ich nie dostaje, robi się senny lub osowiały, warto wykonać badanie moczu na poziom glukozy i obecność ciał ketonowych, bo może to być symptom cukrzycy. Nadmierna potrzeba picia może być także skutkiem moczówki prostej lub nerkowej (dziecko wtedy dużo siusia). W obu przypadkach konieczne jest leczenie i specjalna dieta, ale są to naprawdę rzadkie przypadki.

Za mało?

A jeśli malec w ogóle nie prosi o nic do picia, nigdy nie wypija całej porcji mleka, wody czy herbatki owocowej, a soki mogą dla niego nie istnieć? Cieszyć się, czy martwić? Przede wszystkim przyjrzeć się, ile mu tego picia nalewamy. Może za dużo? Innej ilości płynu potrzebuje drobny maluch, innej jego mocno zbudowany przyjaciel.

Zresztą nawet jeśli dziecko rzeczywiście pije niewiele, to pewnie dostaje potrzebną mu ilość płynów w innej postaci. Winogrona, arbuzy, wiele rodzajów jabłek składa się przede wszystkim z soku. Podobnie jak porzeczki, melon, śliwki. Jeśli malec chętnie je surowe owoce i warzywa (pomidory, ogórki, marchew, buraczki, sałatę czy kapustę, także kiszoną) zupy mleczne i jarzynowe, to nie ma czym się martwić. Naprawdę wystarczy, jeśli w ciągu całego dnia wypije filiżankę niesłodzonej herbatki ziołowej czy owocowej, kubeczek wody mineralnej i zje rzadki jogurt.

Odwodnienia obawiać się możemy tylko w sytuacji, gdy malec był chory i odmawiał picia przy ostrej biegunce czy wymiotach. Wtedy koniecznie trzeba go dodatkowo nawodnić, najlepiej płynem z elektrolitami. Odwodnienie dość łatwo rozpoznać - kiedy chwycimy palcami fałd skóry, a następnie ją puścimy, skóra nie rozprostowuje się od razu, tylko zastyga w takiej postaci. Inne objawy tego, że organizm potrzebuje więcej wody to: wysuszona śluzówka, płacz bez łez, skąpe siusianie (mocz ma przy tym intensywny kolor i zapach). Odwodnienie u kilkulatka nie jest tak groźne jak u niemowlęcia, przy odpowiednim postępowaniu w domu można szybko z powrotem nawodnić organizm. Potem jednak trzeba pilnować, by w diecie dziecka było więcej półpłynnych posiłków i jednak przyzwyczajać je do picia czystej wody - najlepiej często i po trochu.

Pić, pić, pić!

Kiedy grzeją kaloryfery, bardziej chce się pić. A pragnienie najlepiej gasi woda. Zimą dziecko częściej domaga się picia, bo:

- w mieszkaniu jest za ciepło. Mamy skłonność do przegrzewania mieszkań. Nawet jeśli na dworze nie ma mrozu, nie skręcamy rozgrzanych kaloryferów. Najzdrowsza temperatura to 20-21 st. C.

- powietrze jest zbyt suche. W przegrzewanych, a przy tym rzadko wietrzonych mieszkaniach powietrze nie ma odpowiedniej wilgotności. Czując drapanie w gardle maluch pije więcej niż potrzebuje, bo to na chwilę przynosi mu ulgę. Lepszym sposobem jest regularne wietrzenie mieszkania, a gdy to nie pomaga - wieszanie na kaloryferach pojemników z wodą (niewskazane przy alergii na roztocze).

- dostaje zamiast wody dosładzaną herbatę z cytryną i słodkie napoje. Tymczasem nic tak dobrze nie ugasi pragnienia, jak zwykła woda. No i malec, który wypił sok, kompot czy słodką herbatę nie chce potem jeść obiadu...

Więcej o:
Copyright © Agora SA