Dobry szpital dziecięcy. Po prostu

Szpital przyjazny rodzicom - to się marzy każdemu z nas Jak się czują opiekunowie, którzy towarzyszą dziecku w szpitalu? Czy prawa małych pacjentów są szanowane? Czy znacie oddziały, na których można w ludzkich warunkach spędzić noc, czuwając przy chorym dziecku? Zapraszamy was do dyskusji.

Magazyn "Wysokie Obcasy", publikując reportaż Sylwii Szwed "Matki karimatki", zapoczątkował akcję "Szpital przyjazny rodzicom". Postanowiliśmy włączyć się do niej. Dla wielu kobiet pobyt na oddziale położniczym to pierwszy kontakt ze szpitalną rzeczywistością. Piękny moment narodzin dziecka dla wielu z nas łączy się z traumą pobytu w szpitalu, gdzie nie szanuje się godności człowieka. Są i tacy rodzice, którzy do szpitala musieli potem wielokrotnie wracać ze swoimi malutkimi dziećmi. Chcemy coś zrobić, by byli tam przyjmowani w jak najlepszych warunkach. Piszcie, co warto zmienić na oddziałach dziecięcych. Zapraszamy do zabrania głosu także te z was, które pracują w szpitalach dziecięcych. Chcemy zobaczyć rzeczywistość szpitalną waszymi oczami.

To miejsce zmienili pracujący tu ludzie

Joanna Szulc, redaktorka naczelna "Dziecka"

Otwieram oczy i widzę szybę, a za nią obce dzieci w piżamach. Kolejne pokoje mają przeszklone ściany, widać za nimi dzieci duże i małe, niektóre w metalowych łóżkach z kratami. Przenoszę wzrok niżej. Pościel zabrudzona czymś brązowym. Piżama też. W mojej rączce jakaś rurka połączona z wiszącą nade mną butelką. Nie mogę się ruszyć. Boli. Nie wiem, gdzie jestem. Mija wieczność, zanim przyjdzie pielęgniarka i nakrzyczy na mnie, że zabrudziłam łóżko. Dowiaduję się, że trafiłam do szpitala, długo "spałam", mama jest niedaleko, ale nie wolno jej tu wejść. Boję się i tak strasznie tęsknię, że nawet nie lecą łzy. Ten strach będzie mi towarzyszył przez cały pobyt tutaj. I przez następne lata, gdy będę chora i pomyślę, że mogę iść do szpitala.

25 lat później jestem w tym samym szpitalu, chyba w tym samym pokoju. Siedzę na twardym krześle, karmię piersią córkę, w jej rączce kroplówka. Mała spokojnie ssie, przytula się do mnie, a ja nad jej głową modlę się, żeby wyzdrowiała. Patrzę przez przeszklone ściany szpitalnych pokoi. W ostatnim z nich trwa dezynfekcja, tło wypełnia ultrafioletowe światło. W niebieskiej poświacie widzę sylwetki rodziców, którzy jak zwierzęta w klatkach chodzą od ściany do ściany, kołysząc w ramionach płaczące dzieci. Jak to dobrze, że dzieci nie są same. Rodzice podają lekarstwa, opowiadają bajki, myją, przebierają, przytulają. Może przez wspomnienia mojej szpitalnej traumy nie buntuję się, że muszę spać na podłodze, wciśnięta na karimacie pod łóżko córki. Cieszę się, bo przy mnie czuje się bezpieczna. A może dlatego łatwiej mi znieść fatalne warunki, że mamy tu dobrą opiekę. Pielęgniarki i lekarze są uprzejmi, troskliwi, uważni. Czuję, że są po mojej stronie. Jest biednie i ciasno; trudno otworzyć okna, w łazience drzwi się nie zamykają. Ale ktoś stale dba o czystość. Ktoś stale przekonuje rodziców, by jednak wywietrzyć w pokoju.

Jeszcze kilka razy wracam do tego szpitala. Zawsze nagle, w największym strachu, raz przez OiOM. Ale już nie odzywa się trauma. Moja córka też nie boi się tego miejsca. Pamięta, jak tu była. Pamięta, co wtedy czytałyśmy i jak się bawiłyśmy.

Pewnie, że chciałabym, by szpital dostał pieniądze na urządzenie zaplecza dla rodziców, na składane leżaki i koce, na remont łazienek. Ale myślę, że najważniejsza zmiana już nastąpiła - zmiana w mentalności personelu szpitalnego, w podejściu do dzieci i rodziców.

Mam też świadomość, że miałyśmy duże szczęście. Nie wszędzie tak jest. To, na jakich ludzi się w życiu trafi, zależy od zbiegu okoliczności, łutu szczęścia. Tylko czy w sprawach tak ważnych, jak zdrowie (także psychiczne) dzieci i spokój rodziców, można bazować na szczęściu? Kiedy słucham o szpitalnych doświadczeniach rodziców, buntuję się i myślę, że tak przecież nie powinno być! Ktoś tego powinien dopilnować! Ktoś powinien dokładnie opisać, jak należy traktować chorych - w tym wypadku chorym jest dziecko wraz z rodzicem, bo bez niego umiera ze strachu. Dlatego "Dziecko" włącza się w akcję "Szpital przyjazny rodzicom", dlatego chcemy was prosić o głos w dyskusji, o wnioski, pomysły, podpowiedzi. Świat na lepsze zmieniają ludzie.

Czy wiesz, że w szpitalu masz jakieś prawa?

Podczas udzielania świadczeń zdrowotnych może być obecna przy pacjencie osoba bliska - np. rodzice, babcia. Personel może się na to nie zgodzić tylko w sytuacji, gdy istnieje prawdopodobieństwo wystąpienia zagrożenia epidemicznego lub ze względu na bezpieczeństwo zdrowotne pacjenta (np. w trakcie wykonywania operacji). Za każdym razem informacja o odmowie zgody na obecność rodzica przy badaniu lub zabiegu musi być odnotowana w dokumentacji medycznej.

Rodzice mają prawo do uzyskania pełnych informacji na temat stanu zdrowia dziecka (...). O stanie zdrowia dziecka, rozpoznaniu, proponowanych badaniach i metodach leczniczych, wynikach leczenia oraz rokowaniu należy rozmawiać z lekarzem, który ma obowiązek przekazać te informacje w przystępny sposób.

Pacjent ma prawo do dodatkowej opieki (...). Osoby bliskie ponoszą koszty realizacji tego prawa, czyli koszty pobytu na oddziale. Opłaty muszą być ustalone przez dyrektora danego szpitala i osoba bliska powinna być o nich poinformowana w momencie przyjęcia do szpitala. Z takich opłat zwykle zwolnione są matki karmiące piersią.

Zmieńmy to, to możliwe

"Wysokie Obcasy" z Fundacją MaMa i pod patronatem Rzecznika Praw Dziecka w listopadzie 2014 ruszyły z akcją "Szpital Przyjazny Rodzicom":

Chcemy zawalczyć o lepsze warunki dla rodziców przebywających na oddziałach ze swoimi dziećmi i egzekwować zmiany dotyczące zaplecza medycznego od NFZ. Chcemy zwrócić uwagę na prawa, jakie mają rodzice na oddziałach pediatrycznych, by wspólnie z nimi i środowiskiem medycznym stworzyć standardy dobrego postępowania. Chcemy, by rodzice wiedzieli, jakiej pomocy mogą oczekiwać od pielęgniarek i lekarzy. By rodzice mogli skupić się wyłącznie na swoim dziecku, by nie dręczyły go dodatkowe problemy. Chcemy także, by była przestrzegana Europejska Karta Praw Dziecka w Szpitalu, która tworzy pożądany model zachowania. Zdarzyło Ci się spać na karimacie pod łóżkiem swojego dziecka w szpitalu? Masz doświadczenia z oddziału dziecięcego?

Na listy i relacje czekamy pod adresem e-mailowym dziecko@agora.pl

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.