Spacer po zdrowie

Zabawa na śniegu z pewnością wyjdzie dziecku na zdrowie. Jeśli tylko odpowiednio się do niej przygotujemy...

Ruch na świeżym powietrzu to najlepszy sposób na wzmocnienie odporności dziecka. Zwłaszcza zimą. Zdaniem pediatrów, codzienne spacery w chłodne dni trenują układ odpornościowy, poprawiają krążenie, dotleniają tkanki ciała. Dzięki nim maluch nabiera sił, apetytu i mniej choruje.

Ale to nie wszystko. Dla ruchliwego, wszędobylskiego kilkulatka spacer to także okazja, by dać upust rozsadzającej go energii. Na dworze może się wyszaleć do woli. Nie przepuści żadnej zamarzniętej kałuży, biega, wpada w zaspy, z zapałem wdrapuje się na górkę, ciągnie sanki, strząsa śnieg z krzaków.

I zdobywa zupełnie nowe doświadczenia. Przekonuje się, że śniegiem można bawić się równie dobrze jak piaskiem. Na własnej skórze doświadcza jak śliski, a czasem kruchy jest lód. Odkrywa radość jaką daje szybka jazda z górki i zrobienie orła na puszystym białym śniegu. No i może przeżyć bliskie spotkanie z wiewiórką, która w poszukiwaniu orzeszków podchodzi pod same nogi i z kaczkami, głośnym kwakaniem domagającymi się okruszków.

Nie zastanawiajmy się więc, czy możemy dziecku pozwolić na dwugodzinną wyprawę na sanki czy zabawę na śniegu. Pamiętajmy, jednak by do zimowego spaceru trzeba się odpowiednio przygotować.

Druga zmiana

Wybierając się z dzieckiem na szaleństwo na śniegu, oprócz sanek warto zabrać ze sobą plecak. A do środka włożyć drugą czapkę, parę rękawiczek oraz zapasowe skarpetki. Jeśli do kozaków wpadnie trochę śniegu, nie trzeba będzie kończyć zabawy, wystarczy zmiana skarpetek. Mogą przydać się też małe ogrzewacze do rąk (można je kupić w dobrych sklepach sportowych i turystycznych), ale zanim damy je dziecku, sprawdźmy koniecznie, czy nie rozgrzały się do zbyt wysokiej temperatury.

Prowiant do plecaka

Dobrze jeśli w bocznej kieszeni plecaka znajdzie się coś do picia, np. woda mineralna (najlepiej zawinięta w szalik - żeby na mrozie za bardzo się nie wychłodziła) i mała przekąska (chrupkie pieczywo, wafle ryżowe, herbatniki), która szybko dostarczy łatwych do przerobienia na energię węglowodanów. Świetnie sprawdza się też na zimowych spacerach termos rozgrzewającą i sycącą gorącą czekoladą.

Krem na skórę

Nie zapominajmy też o zabraniu kremu ochronnego z mineralnym filtrem przeciwsłonecznym, bo zimowe słońce, choć słabo grzeje, emituje szkodliwe promienie UVB I UVA. Odpowiednio dobrany krem chroni skórę i zapewni jej odpowiedni poziom nawilżenia.

Trzeba nim posmarować nie tylko buzię, ale także dłonie (w ferworze zabawy maluch pewnie nie raz zdejmie rękawiczki). Najlepiej zrobić to ok. 20 minut przed wyjściem na dwór (zanim opuścimy domy krem powinien się dokładnie wchłonąć). Skóra powinna być pokryta dość grubą warstwą kremu.

Jeśli dziecko protestuje przeciwko smarowaniu, zaproponujmy mu, żeby przed lustrem samo nałożyło krem na buzię. Mało który maluch oprze się takiej propozycji. Potem jeśli trzeba, możemy dokładnej rozsmarować krem mówiąc: "Super to zrobiłeś, mróz nie będzie cię szczypał w buzię, ale tutaj chyba trzeba troszkę dołożyć kremu. Jeszcze nosek jest "goły", pomażmy go trochę. O teraz jest tak jak trzeba".

Tuż przed wyjściem

Szykując się do wyjścia, uchylmy okno, żeby odrobina chłodniejszego powietrza napłynęła do mieszkania. To przygotuje dziecko na zetknięcie się z niższą temperaturą. Ubierany w takich warunkach maluch nie spoci się, nie ma więc obawy, że wyjdzie na dwór zgrzany, a to jest właśnie najczęstszą przyczyną przeziębień.

Jeśli maluch dopiero od niedawna korzysta z nocnika, na spacer można mu wyjątkowo założyć pieluszkę (szukanie toalety w parku może być kłopotliwe).

Najlepiej ubierać dziecko na cebulkę, żeby w razie potrzeby zdjąć lub bez kłopotu nałożyć dodatkową warstwę ubrania. Dla energicznego malca, który na spacerze cały czas jest w ruchu najlepsza będzie termoaktywna odzież narciarska. Pozwala ona skórze oddychać, a jednocześnie chroni przed utratą ciepła. Jej zaletą jest też to, że jest lekka i nie krępuje ruchów dziecka. No i przez dwie, trzy godziny spaceru z pewnością nie przemoknie.

Strój wyjściowy

Niektórzy rodzice najchętniej zakładają dziecku jednoczęściowe kombinezony, inni wolą dwuczęściowe. W pierwszym wypadku niezwykle ważne jest dobranie odpowiedniego rozmiaru, jeśli bowiem kombinezon będzie zbyt duży, dziecku trudno będzie się w nim poruszać. W drugim wypadku dobrze, by spodnie miały wysoki stan i szerokie elastyczne szelki, a kurtka dodatkowy pas przeciwśnieżny. W ocieplanych spodniach bardzo przydają się też fartuchy przeciwśnieżne (dziecięce kozaki są dość niskie i łatwo wpada do nich śnieg), a w kurtce wywietrzniki pod pachami (jak znalazł, gdy małemu spacerowiczowi zrobi się gorąco).

Na głowę najlepiej założyć kominiarkę lub czapkę z nausznikami.

Pamiętajmy jednak, by nie ubierać malucha zbyt ciepło. Jeśli mamy wątpliwości co do temperatury, lepiej zapakować dodatkową bluzę do plecaka niż potem ściągać ją z mocno zgrzanego dziecka, które ma za sobą nie tylko dziesiąty zjazd sankami, ale też dziesiąte podejście pod górkę.

Na zimowy spacer najodpowiedniejsze są ciepłe i nieprzemakające kozaki. Jeśli twojemu maluchowi zawsze marzną nogi na spacerze, włóż mu do butów dodatkowe wkładki z wełny lub termoizolacyjnego materiału.

Zimno, zimno...

Jeżeli mimo naszych starań maluch wróci ze spaceru spocony lub zziębnięty, możemy zrobić mu kąpiel (woda powinna być ciepła, ale nie gorąca. Po wyjęciu dziecka z wanny dobrze jest natrzeć ręcznikiem całe ciało i ubrać w przewiewne, niekrępujące ruchów ubranie. Podany potem kubek ciepłego mleka z miodem także świetnie rozgrzeje i wzmocni zmarzlucha.

Jeśli wyprawa była męcząca, maluch może po powrocie do domu być senny. Możemy mu przed snem wetrzeć w stopy i górną część pleców rozgrzewającą maść dla dzieci.

Częściej jednak podekscytowany wyprawą na sanki długo będzie się bronił przed wcześniejszym odpoczynkiem. Nie warto go do niego zmuszać, ale dobrze jest zadbać o jego zdrowie.

Jeśli małemu spacerowiczowi przemarzły tylko stopy i dłonie, dobrze zrobi mu delikatny masaż. Dłonie wystarczy włożyć do ciepłej wody lub rozetrzeć je w swoich (to jednak warto zrobić już podczas spaceru, gdy tylko zauważymy, że stały się sine lub czerwone). Stopy najlepiej posmarować odrobiną maści rozgrzewającej i założyć na nie ciepłe skarpety (kapcie mają to do siebie, że często "się gubią").

Uff, jak gorąco!

Spoconego malca także należy rozebrać i delikatnie osuszyć jego skórę ręcznikiem i przebrać w czyste ubranie. Pot jest naturalnym regulatorem, wydziela się, gdy temperatura ciała staje się zbyt wysoka. Jego zadanie to jak najszybsze jej schłodzenie. Jeśli takiego spoconego malucha włożymy do ciepłej wody to cała praca organizmu na nic. Jeśli skóra jest bardzo wilgotna, lub pot zdążył zaschnąć, można przetrzeć skórę wilgotną myjką. Z pełną kąpielą w letniej wodzie lepiej poczekać aż temperatura się ustabilizuje. tj. maluch przestanie się pocić.

A następnego dnia znów mimo mrozu wybrać się na sanki. Zima przecież trwa u nas tak krótko.

To się przyda

- krem ochronny z filtrem

- pomadka do ust dla dzieci

- kolorowa czapka z nausznikami

- ciepłe, nieprzemakalne rękawiczki z jednym palcem z zaczepem

- oddychająca, termoaktywna bielizny (koszulka i getry)

- ciepłe, wełniane skarpetki

- niezbyt grube nieprzemakalne spodnie koniecznie z fartuchami przeciwśnieżnymi plastikową łopatkę - kopanie w śniegu jest równie fajne, jak w piasku

- ciepła, ale lekka i niekrępująca ruchów kurtka

- ciepłe, oddychające, nieprzemakalne buty (ecco)

- polarowy golf z ochroną brody (decathlon)

- małe ogrzewacze do rąk

- ew. ogrzewacze do butów.

- mały, metalowy termos

- sanki

- hulajnoga na płozach

- plastikowa łopatka - kopanie w śniegu jest równie fajne, jak w piasku

- torebka z orzeszkami - na spotkanie z wiewiórką nie wypada przyjść z pustymi rękami

- pokrojony w kostkę chleb - kaczki i inne ptaki na pewno będą wam wdzięczne

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.