Gronkowiec w gardle

Niedawno okazało się, że dziecko mojej kuzynki ma w gardle gronkowca złocistego. Bardzo się tym przejęłam, bo nasze dzieci często się ze sobą bawią i teraz boję się, że moje może się tymi bakteriami zarazić. Czy powinnam zabronić im na razie wspólnej zabawy?

Gronkowiec złocisty - to dla wielu rodziców brzmi groźnie. Tymczasem ma go wielu z nas i nawet o tym nie wie. Nosicielstwo nie jest równoznaczne z zakażeniem. Gronkowiec złocisty bardzo rzadko wywołuje zapalenie gardła, nawet jeśli się go tam stwierdza na podstawie wymazu. (Jego specjalnością są ropnie skóry, ale to zupełnie inna historia). Naprawdę nie ma powodu, by ograniczać kontakty między dziećmi.

U mojego pięciomiesięcznego synka w wymazie z gardła wykryto pałeczkę ropy błękitnej i gronkowca złocistego. Badanie zrobiono, bo dziecko mało przybierało na wadze, miało podwyższoną temperaturę (37-37,4°C), lekki katar, kaszel, zaczerwienione gardło i łzawiące, podpuchnięte oczka. Pani doktor kazała zrobić antybiogram i zapisała Klacid, który synek bierze od sześciu dni. Niestety, chyba źle reaguje na ten antybiotyk: stał się niespokojny, popłakuje, nie może zasnąć, trze oczka. Co robić? I co z resztą rodziny (mamy jeszcze starszą córeczkę)? Czy wszyscy powinniśmy się przebadać na te bakterie?

Hm... Klacid jest tu akurat najgorszym rozwiązaniem, gdyż słabo działa na gronkowce, a na pałeczkę ropy błękitnej wcale. Ale w ogóle wymaz z gardła nie powinien być podstawą podejmowania decyzji terapeutycznych. Większość infekcji w tym wieku ma tło wirusowe, a nie bakteryjne i antybiotyki są potrzebne naprawdę rzadko. A to, co wyhodowano u synka z gardła, nie ma większego znaczenia ani dla niego samego, ani dla reszty rodziny.

Więcej o:
Copyright © Agora SA