Edukacja demokratyczna. Szkoła bez ocen, przymusu i rygoru - to możliwe!

W szkole demokratycznej nie ma ocen, nie stosuje się kar i nagród. Motywacja do zdobywania wiedzy ma wypływać z wnętrza w sposób naturalny. Nikt również nie narzuca tego ?co się może dziecku przydać w przyszłości?, bo rodzice i nauczyciele zakładają, że tak naprawdę nikt tego nie wie. Więc wiedza przedstawiana w szkole jest bardzo szeroka.

Kiedy uczymy się czegoś, bez względu na nasz wiek, najłatwiej zapamiętujemy i jesteśmy najbardziej skłonni do zrozumienia tematu wtedy, gdy naprawdę on nas ciekawi i gdy tego chcemy. Wiedza podawana pod przymusem jest szybciej zapominana lub w ogóle nie zarejestrowana przez mózg na dłużej. Program szkolny tego nie uwzględnia - w sztywno wyznaczonych ramach, w konkretnie określonym czasie uczeń - dziecko, gimnazjalista, licealista i w końcu student - ma przyswoić wiedzę tak, jak ustalono gdzieś poza nim. A później z rezultatów nauczania jest rozliczany systemem ocen, sprawdzianów i egzaminów. Podobnie rozliczani są nauczyciele.

Co to jest edukacja demokratyczna?

Jednak istnieje możliwość zupełnie innej edukacji. Nazywa się ona, być może mylnie, edukacją demokratyczną. Nie jest to jednak, jakby wskazywała nazwa, nauka tego, czego chce większość dzieci w klasie, ale jest to nauka i uczenie się tego, na co w danej chwili ochotę ma dziecko. Tego, dokąd poprowadzi je ciekawość, co wpływa na jego samorealizację i poczucie szczęścia. W takim podejściu do nauczania zakłada się pełnoprawny głos ucznia, traktując go jako jednostkę świadomą i równą dorosłym. To uczeń określa czego i kiedy chce się uczyć, a wraz z rodzicami i nauczycielami ustalane są szkolne prawa i obowiązki. Jak podkreślają niektórzy nauczyciele, edukacja demokratyczna to nie program nauczania, nie sposób pokazywania wiedzy, ale styl życia całej rodziny. Zakłada się w nim, że każdy moment jest nauką, więc w sumie dziecko jest w szkole przez cały czas, nawet jeśli w niej jest w ogóle.

Komuś wychowanemu w szkolnej ławce, wśród sprawdzianów i wykuwania na pamięć definicji, trudno zrozumieć, że rzucanie piłką do kosza, choćby zajmowało uczniowi dwa tygodnie bez przerwy, będzie akceptowane przez nauczyciela tak samo, jak ślęczenie nad podręcznikiem do fizyki już kolejny tydzień. A podobno i tak się zdarza. Uzasadnienie tego, nie tylko patrząc na chwilowe zachcianki dziecka, jest takie, że to nasz mózg wysyła sygnał, czego w danej chwili potrzebujemy. A rzucanie piłką do celu, czyli koordynacja ręka-oko, ma ogromny wpływ na zdolności mózgu do uczenia się i zapamiętywania. Być może dzięki temu ćwiczeniu, zamiast uczyć się tabliczki mnożenia mozolnie przez kilka tygodni, dziecko przyswoi ją w zaledwie kilka godzin. Pedagog dr Paul E. Dennison przygotował specjalny program ruchowy, mający na celu lepsze wykorzystanie potencjału intelektualnego mózgu, ale wielu psychologów rozwojowych i pedagogów zgodnie twierdzi, że każdy rodzaj ruchu ma ogromny wpływ na zdolności poznawcze dzieci.

Słoneczna Szkoła w Białymstoku - edukacja demokratycznaSłoneczna Szkoła w Białymstoku - edukacja demokratyczna Fot. Marcin Onufryjuk / Agencja Wyborcza.pl

 

Słoneczna Szkoła w Białymstoku, fot. Marcin Onufryjuk AG

W wielu krajach edukacja demokratyczna jest zadomowiona i egzystuje wśród innych metod nauczania od przeszło stu lat. Oczywiście niszowo. W Polsce także pojawiają się tego typu szkoły. Na razie w dużych miastach. Żeby uczyć się w takiej szkole trzeba jednak niejako wypisać się z systemu, czyli podjąć decyzję o unschoolingu (bycia poza szkołą). Dla dziecka (i rodzica) oznacza to mniej więcej tyle, że będzie ono miało obowiązek zdać zewnętrzny egzamin z podstawy programowej przewidziany dla jego wieku. Następnie uczęszcza ono na zasadzie dobrowolności do szkoły demokratycznej, wyłączonej z systemu oświaty, gdzie zgodnie ze swoimi zainteresowaniami i ciekawością świata, pod okiem nauczycieli zdobywa wiedzę. Jak przekonują nauczyciele i dyrektorzy szkół demokratycznych oraz jak pokazują egzaminy, dzieci osiągają podobne wyniki do swoich rówieśników ze szkół objętych programem nauczania. A żeby zdecydować się na edukację demokratyczną dla swojego dziecka, także rodzic musi wykazać pewne cechy charakteru, mieć pewne wymagania lub ich brak. Pomocny w tym okazuje się zaproponowany przez jedną z warszawskich szkół test dla rodziców. http://szkolaharmonia.pl/test-dla-rodzicaJeżeli rodzic gotowy jest zaakceptować fakt, że być może dziecko nauczy się mniej niż w tradycyjnej szkole, ale za to będzie szczęśliwe, jeżeli rodzic umie pogodzić się z faktem, że któregoś roku dziecko nie przyswoi programu biologii, ale za to będzie o trzy klasy wyżej z matematyki, to znaczy, że edukacja demokratyczna jest jedną z możliwości edukacyjnych dla jego dziecka.

Czy szkoła demokratyczna to pełna wolność i brak zasad?

Wszystko teoretycznie wygląda pięknie - ciekawość świata, wolność, bezstresowe nauczanie. Ale oczywiście budzi w rodzicach wiele wątpliwości. A co jeśli dziecko nie będzie chciało się uczyć w ogóle? A co, jeśli nie nauczy się czytać nigdy? A czy jeżeli dziecko zawsze może robić to, na co ma ochotę, to czy w szkole nie pojawi się przemoc? Pedagodzy i psychologowie funkcjonujących szkół wolnościowych zgodnie twierdzą, że każde dziecko chce się uczyć, że to naturalna potrzeba każdego z nas. Demokratyczne podejście do rozwoju drugiego człowieka nie zakłada jego absolutnej wolności w ogóle. Wymaga się przestrzegania pewnych zasad, praw i obowiązków (na przykład w niektórych szkołach demokratycznych nie można korzystać z "ekranów" to znaczy komputerów, tabletów i telefonów komórkowych podczas przebywania w szkole, chyba że wymaga tego lekcja - sprawdzenie informacji o czymś, co właśnie jest zagłębiane; podobnie jest z poszanowaniem innej osoby, jej prywatności i odrębności), w niektórych szkołach planuje się czas długo- i krótkoterminowo, w innych trzeba umieć uzasadnić swoje potrzeby, podać motywacje. Ciekawość, wolność i wybór nie są równoważne z bezkarnością i samowolą. W szkole nie ma ocen, nie stosuje się kar i nagród. Motywacja do zdobywania wiedzy ma wypływać z dziecka w sposób naturalny. Nikt również nie narzuca tego "co się może dziecku przydać w przyszłości", bo rodzice i nauczyciele zakładają, że tak naprawdę nikt tego nie wie. Więc wiedza przedstawiana w szkole jest bardzo szeroka. Jeżeli zajdzie taka potrzeba, nauczyciel się doucza i przedstawia uczniowi dodatkowe lektury.

Czego niewątpliwie dziecko uczy się, gdy decyduje się wraz z rodzicami, na taki sposób edukacji? Na pewno podejmowania decyzji i ponoszenia ich konsekwencji, krytycznego patrzenia na rzeczywistość, gospodarowania własnym czasem i radzenia sobie z wolnością, asertywności. To umiejętności, które w dzisiejszych czasach zaliczane są do umiejętności miękkich - i choć są zauważalne, nie podlegają ocenie w tradycyjnej szkole, a w życiu owszem. Dzieci uczą się także praktycznych umiejętności - takich jak np. zmiana dętki w rowerze, lutowanie czy taniec. Wszystko zależy bowiem od wewnętrznej motywacji, poziomu satysfakcji z wykonywanego działania i naturalnych talentów, a także od potrzeby chwili. Nierzadko także rodzice pokazują innym uczniom swoje pasje, umiejętności i talenty, żeby zaciekawić, przedstawić inny punkt widzenia, nauczyć lub przedyskutować pewne sprawy. I nie każdy nauczyciel może być nauczycielem demokratycznym - wymagane są specjalne umiejętności interpersonalne, otwartość, ale także umiejętność popełniania błędów i wyjątkowa sprawność komunikacyjna.

Do liceum, a później na studia, a potem do pracy. A potem dokąd?

Co dalej? Czy dzieci, które przeszły przez demokratyczną szkołę, zdają egzaminy wstępne na uczelnie? Po raz kolejny trzeba podeprzeć się wynikami badań z zagranicy. Okazuje się, że wśród absolwentów szkół demokratycznych, bardzo podobny do tradycyjnych uczniów jest odsetek tych, którzy potem skończyli uczelnie wyższe. Co prawda w większości uczniowie demokratyczni wybierają karierę artystyczną i wolne zawody, lecz wśród absolwentów zdarzają się także umysły ścisłe. André Stern ( http://www.andrestern.com/welcome.html ) - w tej chwili dorosły mężczyzna, który ani jednej chwili nie spędził w żadnej szkole, a prowadzony był przez swoich rodziców i nauczycieli właśnie według zasad edukacji demokratycznej, dzieli się swoimi doświadczeniami podczas spotkań i wykładów. Płynnie posługuje się trzema językami, komponuje, gra na kilku instrumentach i sam je buduje, choć nauczył się czytać dopiero w wieku 10 lat, to w tej chwili jest pisarzem, dziennikarzem, wykładowcą i artystą. A przede wszystkim jest szczęśliwym człowiekiem, mężem i tatą.

Więcej i bardziej wnikliwie o potrzebie edukacji wolnościowej, o jej duchu i pierwotnych założeniach można dowiedzieć się z filmu "Zakazana edukacja" ( https://www.youtube.com/watch?v=JLyo8yjKeGY ). Emilio Urruty , nauczyciel eksperymentalnej szkoły z Argentyny marzy: "Chcę, żeby szkoła była miejscem rozwoju osobistego, a nie miejscem, gdzie przygotowuje się dzieci do pójścia do liceum, a później na studia, a potem do pracy. A potem dokąd?".

A czy polskiej szkole także potrzeba takich zmian? Co Państwo o tym sądzą?

Więcej o:
Copyright © Agora SA