Śmieciowe jedzenie w tarapatach: zakaz sprzedaży w szkołach, żadnych reklam kierowanych do dzieci

Posłowie uchwalili, że w szkołach i przedszkolach nie będzie można sprzedawać ani podawać śmieciowego jedzenia. Reklam tego typu produktów nie będzie też można umieszczać w pobliżu placówek edukacyjnych. Do walki z niezdrowym jedzeniem przystąpili również nadawcy telewizyjni: od stycznia będzie obowiązywał zakaz reklamowania niezdrowej żywności w blokach reklamowych towarzyszących programom dla dzieci do 12 roku życia.

Kiedy znany kucharz Jamie Oliver wypowiedział wojnę niezdrowej żywności w brytyjskich szkołach, rodzice byli podzieleni. media obiegły informacje o tym, że niektórzy przemycają do szkół ulubione przysmaki dzieci, podrzucając im np. pizzę i chipsy... przez szkolny płot. Czy u nasz będzie podobnie?

Sejm uchwalił nowelizację ustawy o bezpieczeństwie żywności i żywienia. W myśl nowych zapisów w szkołach i przedszkolach nie będzie już można sprzedawać niezdrowego jedzenia, nie będzie też można podawać wysoko przetworzonej żywności w szkolnych i przedszkolnych stołówkach. Już niedługo, o ile uczeń nie przemyci zakazanych produktów z domu, nie zaspokoi głodu batonikiem, czipsami czy ciastkiem. Nie kupi też w szkole słodkich gazowanych napojów.

Telewizja też mówi: koniec z tym!

Do walki o prawidłowe nawyki żywnościowe i zdrowie dzieci dołączyły też media. Siedmiu największych nadawców telewizyjnych podpisało porozumienie, w myśl którego obowiązywać będzie zakaz nadawania reklam śmieciowego jedzenia w blokach reklamowych towarzyszących audycjom dla dzieci do 12 roku życia. Monitoring prowadzony przez KRRiT wykazał, że w 2012 roku reklamy produktów niezdrowej żywności stanowiły 10 procent wszystkich reklam emitowanych przy audycjach dla dzieci, w zeszłym roku - 7 procent.

Jak donosi Informacyjna Agencja Radiowa, porozumienie zawarte przez nadawców telewizyjnych jest dobrowolne. Cieszy to Jana Dworaka, przewodniczącego Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji:- Bardzo to doceniamy, że nadawcy w swojej działalności uwzględniają ważny element społeczny, jakim jest ochrona dzieci i młodzieży przed niezdrową żywnością - powiedział.

A rodzice (niekoniecznie) wdzięczni

Eksperci ds. żywienia od dawna biją na alarm: dzieci mają zbyt łatwy dostęp do produktów spożywczych o wysokiej zawartości niezdrowych kwasów tłuszczowych (tłuszcze trans i nasycone kwasy tłuszczowe), soli i cukru. Śmieciowe jedzenie powoduje choroby dietozależne, m.in. cukrzycę, odpowiedzialne jest też za coraz poważniejszy problem otyłości wśród polskich dzieci: według danych UNICEFU dotyczy on już 17 proc. nastolatków w wieku 11-15 lat. Zdrowe nawyki żywieniowe kształtują się w dzieciństwie, jeśli dziecko nauczy się zaspokajać głód batonikami, najprawdopodobniej będzie tak postępować przez całe życie.

Tyle autorytety, ale nie wszyscy rodzice cieszą się z sejmowej uchwały. Niektórzy mówią wprost: to zbytnia ingerencja w wolność jednostki. Głosy rodziców na naszych forach internetowych też są podzielone:

jagabaga92 Nie podoba mi się tworzenie ustaw nt. śmieciowego jedzenia. Wraca system, w którym państwo decyduje o tym, co jest dobre i słuszne dla obywatela. Jeśli człowiek sam nie potrafi stwierdzić, że śmieciowe jedzenie jest szkodliwe dla niego i dla jego rodziny, to źle się dzieje w takim społeczeństwie.

budzik11 w odpowiedzi na post jagabaga92 Ależ oczywiście, że źle się dzieje. Gdyby wszyscy rodzice byli mądrzy i umieli prawidłowo odżywiać siebie i swoje dzieci, nie byłoby epidemii dzieci z nadwagą i otyłością, dorosłych z chorobami "cywilizacyjnymi" itd. Są widać na tyle głupi, że trzeba im zakazać i nakazać, co wolno, a czego nie wolno jeść. I dobrze. Ale moim zdaniem taka ustawa to martwe prawo i zawsze ktoś to będzie obchodził.

jagoda2 Chyba wszyscy się cieszą. Pomijam fakt, że u nas w szkole sklepiku nie ma wcale i od zarania jest zapis w regulaminie szkoły - respektowany - że nie wolno przynosić do szkoły czipsów, słodyczy i napojów gazowanych, nawet wody gazowanej.

verdana Na pewno nie powinno (w sklepikach - przyp. red.) być rożnego typu "drażetek", "gorących lodów", chipsów i tym podobnego świństwa. Tu pełna zgoda. Ale wyrzucanie drożdżówek, suchych herbatników itd. wydaje się głupią nadgorliwością. Zakazać jest tak łatwo, tanio i populistycznie. Natomiast zdrowo byłoby wprowadzić do szkół mikrofalówki, aby dzieciaki mogły sobie podgrzać to, co przyniosą z domu i lodówki do klas. Wtedy rzeczywiście byłaby szansa na zdrowe jedzenie w szkole. Bo kanapka, trzymana w tornistrze przez sześć godzin dla mnie nie spełnia kryteriów "zdrowego odżywiania".

zofijkamyjka Nic tak mnie nie wkurzało jak pogadanki szkolne nt. zdrowej żywności i...sklepik pełen badziewia na teranie tej placówki wychowawczej.

Nie trzeba czekać na ustawę

Barbara Lewicka-Kłoszewska, wiceprezes Fundacji BOŚ walczącej m.in. z niezdrowym asortymentem sklepików szkolnych, jest zadowolona z uchwały Sejmu: - Jestem bardzo za - mówi. - Oczywiście szkoły wcale nie musiały czekać na taką decyzję Sejmu, ale ustawa nakłoni ich do wprowadzenia zmian i to dobrze.

Błędem, jak zauważa, jest powszechne przekonanie, że dyrektorzy szkół nie mają wpływu na asortyment sklepików. Mogą tak konstruować umowy z ich ajentami, by nie mogli sprzedawać tam żywności wysoko przetworzonej, zawierającej duże ilości niezdrowych kwasów tłuszczowych, soli i cukru. - Dyrektorzy nie muszą czekać aż ustawa wejdzie w życie, żeby rozwiązywać umowy z ajentami - twierdzi Lewicka-Kłoszewska. - To dyrektorzy decydują, co się znajdzie na półkach sklepików.

- Nie podoba mi się nazwa "sklepik szkolny". To jest po prostu sklep spożywczy z negatywnym doborem towaru - dodaje. - Kiedy oglądałam zdjęcia sklepików nadsyłane do nas w ramach programu "Sklepiki szkolne - zdrowa reaktywacja", odczuwałam rozpacz. Jeden gorszy od drugiego: na półkach batoniki, lizaki, chrupki, czipsy, napoje gazowane, białe bułki.

Zdaniem wiceprezes Fundacji uchwała Sejmu przyniesie jeszcze jedną korzyść: - Przekaz dla społeczeństwa jest taki, że to nie temat zastępczy, że to musi być bardzo ważne, skoro sejm się tym zajął - tłumaczy. - Proces się zaczął i nie da się już tego odwrócić. A szkoła musi świecić przykładem!

Co zamiast drożdżówki?

Waga zdrowych nawyków żywieniowych jest nie do przecenienia, warto więc proponować dzieciom zdrowsze alternatywy dla ulubionych przysmaków. Poniżej kilka pomysłów, więcej znajdziecie w naszej bazie przepisów .

Drożdżówki z owocami lub powidłami

Składniki

2 jajka (lub 3 żółtka)

3-4 szklanki mąki

4 dag rozkruszonych drożdży

5 łyżek cukru

3/4 szklanki mleka

1/2 kostki stopionego ciepłego masła

szczypta soli

2 szklanki czarnych jagód lub czarnych porzeczek wymieszanych z cukrem (do smaku) i łyżką lub dwiema bułki tartej

(świeże owoce można zastąpić powidłami)

Przepis

Wszystkie składniki (oprócz owoców) dokładnie wymieszaj w misce i wyrób ciasto ręką lub za pomocą kuchennego robota (powinno odstawać od palców - w razie potrzeby dosyp nieco mąki). Ciasto przykryj ściereczką i pozostaw w ciepłym miejscu do wyrośnięcia. Nagrzej piekarnik do 170 st. C. Wysmaruj olejem blachę lub wyłóż ją papierem do pieczenia.

Gdy ciasto podwoi swoją objętość, wyłóż je na blat. Jeśli jest za rzadkie, dosyp nieco mąki, rozwałkuj na grubość 3-5 mm i podziel na kwadraty o boku ok. 8 cm. Na środku każdego kwadratu połóż łyżeczkę nadzienia z owoców, zagnij do środka wszystkie cztery rogi i mocno zlep.

Drożdżówki ułóż na blasze i pozostaw na kilkanaście minut do wyrośnięcia. Piecz około 20 min. Przed włożeniem do piekarnika możesz posmarować drożdżówki białkiem, żeby się ładnie zrumieniły i posypać grubym cukrem.

Bułki maślane

Składniki

50 dag razowej mąki pszennej

50 dag mąki pszennej

2 łyżeczki sody

łyżeczka soli

10 dag posiekanego masła

400 ml maślanki

mąka do posypania formy lub papier do pieczenia

Przepis

Nagrzej piekarnik do 220 st. C. Przygotuj formę. Mąkę wymieszaj z sodą i solą, następnie rozetrzyj z masłem. Wlewając stopniowo maślankę, zagnieć ciasto. Wyłóż ciasto na blachę. Oprószonym mąką nożem zrób dwa dość głębokie nacięcia na krzyż, aby zaznaczyć podział na ćwiartki. Piecz 50 minut. W połowie pieczenia zmniejsz temperaturę do 190 st. C.

Batoniki muesli orkiszowe

Składniki

200 g płatków orkiszowych lub owsianych

100 g suszonych żurawin

1 kwaśne jabłko

80 g masła

50 g cukru brązowego

2 łyżki miodu gryczanego

sól

Przepis

W garnku rozpuść masło z cukrem. Jabłko zetrzyj na tarce o dużych oczkach (potrzeba ok. 200 g). Żurawiny powinny być wilgotne, możesz też użyć rodzynek lub pokrojonych w kostkę suszonych moreli. Wymieszaj owoce z płatkami i szczyptą soli. Dodać do masła, dobrze wymieszaj i chwilę gotuj wszystko razem. Wlej miód i gotuj jeszcze przez kilka minut. Rozgrzej piekarnik do 180 st. C. Na blachę wyłóż masę orkiszową, uformuj w prostokąt o grubości ok. 2 cm. Zagnieć. Piecz ok. 30 minut. Pokrój dopiero, kiedy całość zupełnie wystygnie.

Więcej o:
Copyright © Agora SA