Polskie nastolatki oglądają pornografię w Internecie. Jakie są tego skutki?

Dla młodych chłopców głównym źródłem wiedzy o seksie jest pornografia - wynika z raportu grupy Ponton. Badanie Komisji Europejskiej wykazało, że 67,3 proc. polskich nastolatków ma kontakt z treściami pornograficznymi w Internecie. Czy łatwy dostęp do pornografii ma wpływ na zachowania seksualne młodych Polaków i czy można go winić za przypadki napastowania w szkołach?

Współczesne nastolatki dzięki Internetowi mają ułatwiony dostęp do pornografii, a to, jak twierdzą eksperci, wpływa na zmianę ich zachowań seksualnych oraz na zwiększenie przypadków napastowania seksualnego w szkołach - zarówno w formie werbalnych zaczepek, jak i bardziej brutalnych działań. W przeprowadzonym w Wielkiej Brytanii badaniu okazało się, że 1/3 dziewcząt uczęszczających do szkół średnich była napastowana seksualnie w szkole przez swoich rówieśników. 28 proc. brytyjskich uczennic twierdzi, że przynajmniej kilka razy w miesiącu ogląda w szkole zdjęcia pornograficzne w telefonie komórkowym. W Polsce to także poważny problem. Aleksandra Józefowska, edukatorka seksualna z grupy Ponton, mówi, że odbiera telefony od nauczycieli ze szkół podstawowych z prośbami o rady. Opowiadają, że w telefonach komórkowych uczniów znajdują pornografię i nie wiedzą, jak się zachować.

Latem odbyła się 8 edycja Wakacyjnego Telefonu Zaufania grupy Ponton. - Uderzyło nas to, że w poprzednich latach młodzież pytała przede wszystkim o antykoncepcję, fizjologię czy zdrowie, a w tym roku na pierwsze miejsce wysunęły się bezpośrednie pytania o techniki seksualne. Z treści tych pytań można łatwo wywnioskować, że inspiracją do ich zadawania są treści pornograficzne - twierdzi Aleksandra Józefowska. Z odebranych telefonów i SMS-ów wynika, że pornografia jest dla młodzieży wyrocznią w sprawie seksu. Jest to jedno z głównych źródeł edukacji seksualnej chłopców, co wykazało badanie dotyczące domowej edukacji seksualnej młodzieży, przeprowadzone przez grupę Ponton. Z kolei z najnowszego badania przeprowadzonego na zlecenie Komisji Europejskiej wynika, że większość polskich nastolatków zetknęło się w Internecie z różnego rodzaju materiałami pornograficznymi.

Napastowanie w szkołach? "Ten temat jest jak gorący kartofel"

Jak często dochodzi do aktów napastowania seksualnego w polskich szkołach? Anna Wołosik, pomysłodawczyni i współzałożycielka Stowarzyszenia W Stronę Dziewcząt, twierdzi, że w Polsce brakuje wiarygodnych badań dotyczących tego typu przemocy wśród młodzieży. Z ankiet przeprowadzonych na organizowanych przez jej organizację warsztatach dla nauczycieli i studentów, wynika jednak, że 86 proc. uczestników zajęć zna przypadki napastowania seksualnego w polskich szkołach, a 77 proc. z nich uważa, że incydenty związane z przemocą seksualną wśród uczniów zdarzają się każdego dnia.

- Przemoc w szkole ma wymiar geograficzny, najczęściej dochodzi do niej w miejscach słabiej kontrolowanych: w szatniach, na boiskach, w toaletach - zauważa Anna Wołosik. - Ale czasem ma miejsce także w klasie, np. w formie werbalnej, a nauczyciel często zostawia to bez komentarza. Dorośli, kiedy są świadkami niewłaściwych zachowań, myślą, że wystarczy pouczyć, przywołać do porządku i liczyć na to, że już jest po sprawie. Jeśli uzna się, że napastowanie seksualne jest wyrazem dyskryminacji, a odpowiedzialność spoczywa na szkole, wtedy podejście do tematu będzie poważniejsze. Przemoc rówieśnicza w kontekście seksualnym przekłada się później na przemoc domową, molestowanie w miejscu pracy. To wszystko ma przecież gdzieś swoje źródło. Ale ten temat jest jak gorący kartofel - najlepiej przerzucić go do kogoś innego, udać, że go nie ma - twierdzi prezeska Stowarzyszenia W Stronę Dziewcząt.

Współczesne media sprzyjają molestowaniu?

Jedną z częstych form napastowania seksualnego wśród młodzieży jest sexting. Ta okrutna forma poniżania i zawstydzania rówieśników polega na rozpowszechnianiu za pomocą telefonu komórkowego i Internetu intymnych zdjęć koleżanki czy kolegi. Coś, co przez chwilę może wydawać się młodzieży dobrą zabawą - robienie erotycznych zdjęć lub nagrywanie filmów - może stać się przyczyną poważnych problemów, kiedy ktoś zamieści je np. na portalu społecznościowym lub roześle do znajomych ze szkoły. - Nowoczesne technologie informacyjne przeniosły przemoc motywowaną przez płeć na inny poziom - zauważa Anna Wołosik. - Mamy do czynienia z cyber-przemocą, cyber-napastowaniem. Taka przemoc nie odbywa się twarzą w twarz, ofiara nie może się bronić, atak trwa przez 24 godziny na dobę, przez 7 dni w tygodniu. Konsekwencje są bardzo dolegliwe. Młodzież nie dostrzega tego, że skutki potrafią być porażające - od poczucia krzywdy, wstydu i upokorzenia, aż po próby samobójcze.

Ann Coffey, brytyjska parlamentarzystka i przewodnicząca grupy ds. zaginionych dzieci, komentując badania dotyczące przemocy na tle seksualnym w średnich szkołach, zauważa, że przyczyną takich zachowań jest łatwy dostęp do pornografii. O tym, że każde, nawet małe dziecko, może trafić na treści pornograficzne, mówi też Aleksandra Józefowska: - Współczesne dzieci są zagubione. Każde dziecko może dotrzeć do najbardziej twardego porno, jakie kiedykolwiek powstało i to często zupełnie przypadkowo. Wystarczy, że śledzi w Internecie losy uczestników różnych programów telewizyjnych, a z boku strony gołe pośladki zachęcają go do kliknięcia w link. Jeśli jest ciekawe, a większość jest, klikając w ten obrazek może trafić - od strony do strony - na kolejne, coraz cięższe gatunkowo, treści pornograficzne. To nie jest już erotyka, tylko czysta pornografia.

Nie wiedzą, że są ofiarami?

Aleksandra Józefowska podkreśla, że współczesnym nastolatkom często brakuje świadomości, że jakieś wydarzenie lub zachowanie jest niewłaściwe: - Często dzwonią lub piszą do nas młode dziewczyny, które opisują różne sytuacje ze szkoły lub z relacji z chłopakiem i nie zauważają, że przekroczono jakieś granice lub że był to przejaw molestowania - opowiada edukatorka seksualna z grupy Ponton. - One po prostu pytają, jak się powinny zachować, czy takie sytuacje są w porządku i czy to źle, że nie sprawiają im przyjemności. Wydaje się, że wśród nastolatek brakuje świadomości tego, co jest właściwym zachowaniem, a co już przekroczeniem granic. Brakuje im też asertywności. Podstawowym problemem jest więc to, że ofiary tych nadużyć nie mają nawet świadomości, że są ofiarami.

Anna Wołosik zauważa, że seksualizacja dotyczy coraz młodszych odbiorców: - Widać to w stroju, produktach i gadżetach - mówi. Podobnego zdania jest Aleksandra Józefowska, która zauważa: - Coraz młodsze dziewczynki widzą, że seksowny wygląd to gwarancja popularności, chcą zabłysnąć wśród rówieśników. To pułapka, bo kiedy spotykają się z sytuacją, w której ktoś chce je wykorzystać, boją się utraty wizerunku, nad którym tyle pracowały. Czują, że nie sprostały wymaganiom - tłumaczy. Obie panie podkreślają, że potrzebna jest edukacja: rozmowy w domu, zajęcia w szkole. Rodzice nie mogą unikać niewygodnych tematów, bo tylko ucząc dziecko krytycznego podejścia do mediów i tłumacząc, że seks może mieć różne oblicza, mogą uchronić dzieci przed późniejszą przemocą i niewłaściwymi zachowaniami.

Zaczepki nie są tylko głupią zabawą

Dorośli wydają się przyzwalać na młodzieńcze zaczepki na tle seksualnym. Anna Wołosik, która jest współautorką poradnika dla nauczycieli i wychowawców, zatytułowanego "Napastowanie seksualne. Głupia zabawa czy poważna sprawa?", uważa, że to największy problem: - Rówieśnicza przemoc motywowana przez płeć jest przez znakomitą większość dorosłych odbierana jako głupia zabawa, "końskie zaloty" - mówi. - Trzeba przesunąć granicę, zmienić sposób patrzenia na takie zachowania, uznać, że są one przejawem dyskryminacji. Dorośli mają niestety skłonność do mitologizowania lat młodzieńczych. Postrzegają ten czas jako okres niewinności, niezwiązany z seksualnością. To błąd.

Przestrzega przed niepoważnym traktowaniem niewłaściwych zachowań wśród rówieśników: - Przemoc seksualna tworzy kontinuum, nie polega na uszeregowaniu zjawisk od najmniej do najbardziej dolegliwych - tłumaczy. - Te drobne akty - zaczepki, ciągnięcie za ramiączka biustonosza - tworzą atmosferę, w której akty brutalne stają się możliwe. To pobłażanie sprawia, że w końcu pojawia się brutalne wydarzenie i wtedy nagle wszyscy pytają: jak to możliwe? Otóż takie zdarzenia są możliwe, bo wcześniej trywializowano i bagatelizowano wydarzenia codzienne - mówi.

Współczesne dzieci nie żyją w próżni, nie da się ich uchronić przed dostępem do niewłaściwych dla ich wieku treści. Blokady stron w domowym komputerze sprawią tylko, że dziecko będzie korzystać z Internetu w telefonie komórkowym lub komputerze kolegi, przy okazji utwierdzając się w przekonaniu, że rodzice nie są dla niego partnerami do rozmowy. Aleksandra Józefowska podkreśla, że to komunikacja na linii dziecko-rodzic jest najważniejsza. - Nie można wzbraniać się przed rozmową - mówi. Rzeczywistość daje nam wiele okazji do odbycia takich rozmów - czy to za sprawą ulotek agencji towarzyskich, reklam czy automatów z prezerwatywami na stacji benzynowej. Jeśli na zadane przez dziecko pytanie odpowiemy wymijająco lub skłamiemy, następnym razem ono nie zwróci się już do nas. Współcześni rodzice są w dużo trudniejszej sytuacji niż wcześniej. Ich nastoletnie dzieci często mają większą wiedzę od nich. Nie ma szans zahamować tego zjawiska, ale na barkach rodziców spoczywa odpowiedzialność za odbycie trudnych rozmów - podkreśla.

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Agora SA