Ja sam!

Te słowa możecie usłyszeć wielokrotnie w ciągu dnia. Bywają rozczulające, jednak często wyprowadzają nas z równowagi. Ale warto wspierać dziecko w dążeniu do samodzielności. Dlaczego?

Pragnienie samodzielności to dobra oznaka - dziecko rozwija się prawidłowo, jest ciekawe świata, wierzy we własne siły, a jednocześnie chce pokazać, jak wiele już potrafi i jakie jest duże. Niestety, nie rozumie jeszcze, że niektóre rzeczy trzeba zrobić szybko, a inne wykonać precyzyjniej, niż potrafi; że - na przykład - samodzielne nalewanie wody z dzbanka grozi w tym wieku katastrofą.

Rodzice muszą uzbroić się w cierpliwość i ustalić zasady, które z czasem, wraz z dorastaniem malucha, będą modyfikować.

NAUKA NA WESOŁO

Walka z samodzielnością dziecka nie ma sensu. Nie służy też niczemu dobremu. Lepiej w nauce samodzielności asystować, niż dziecko we wszystkim wyręczać. Pozwólcie mu robić to, co jest na pewno bezpieczne: samodzielne zapinanie butów potrwa pewnie dłużej, ale nie grozi dziecku żadnymi konsekwencjami. Weźcie poprawkę na to, że dziecko robi wszystko wolniej i nie czuje potrzeby pośpiechu. Jeśli więc samo ma się ubierać przed spacerem, zacznijcie szykować się do wyjścia wcześniej niż zwykle. W ten sposób zaoszczędzicie sobie nerwów. A jeśli bardzo się spieszycie, najlepiej będzie dodać do tej czynności szczyptę humoru: trochę się powy- głupiać i wciągnąć dziecko do ubierania jak do najlepszej zabawy. A zatem dziecko może np. odpinać i zapinać rzepy przy butach, wciągać spodenki, wkładać czapkę, ale to mama wsunie buciki na nogi i zapnie kurtkę. Zanim zaczniecie ubieranie i wyrywanie sobie z rąk poszczególnych części garderoby, zawrzyjcie umowę: ty wkładasz skarpetki, za to ja buty. Dziecko zyska odrobinę kontroli nad ubieraniem i będzie wiedziało, co do niego należy.

PRAWIE JAK DOROSŁY

Chęć bycia dużym warto wykorzystywać, chociażby do nauki higieny. Półtoraroczniak musi wiedzieć, że po przyjściu ze spaceru, przed jedzeniem - koniecznie trzeba umyć ręce. Mycie rąk możemy uatrakcyjnić. Dziecko będzie zachwycone, jeśli kupimy mu mydło w płynie z dozownikiem, który będzie samo naciskać. Jeśli napuścicie trochę wody do umywalki i wrzucicie tam gumową kaczuszkę, ręce zostaną nie tylko z chęcią umyte, ale także dokładnie wymoczone.

HIGIENA POD KONTROLĄ

Podczas kąpieli ma- lec może także próbować samodzielnie myć rączki, nóżki, brzuszek. Warto kupić mu myjkę albo miękki kolorowy ręczniczek, którym będzie się szorował, a potem polewał wodą. Oczywiście przez cały czas kąpieli musimy malcowi towarzyszyć. Choć dziecko już pewnie siedzi, o potknięcie, przewrócenie, zachłyśnięcie w wannie z wodą nietrudno, a to sytuacja bardzo groźna.

Mycie zębów to także wspaniały poligon doświadczalny. Pozwólcie dziecku na pierw-sze próby samodzielnego mycia (pod kontrolą osoby doros-łej), by uczyło się sprawnie operować szczoteczką. Warto umówić się wcześniej: najpierw szczotkujesz ty, a potem ja - takie jasne określenie sytuacji pomaga ją zaakceptować i uniknąć wyrywania sobie nawzajem szczoteczki. O porządne mycie muszą zadbać ro-dzice, tylko oni domyją zęby dokładnie i z każdej strony. Dopóki malec nie potrafi wypluwać (a umiejętność tę nabędzie dopiero w trzecim- -czwartym roku życia), powinien używać pasty bez fluoru.

WYBÓR Z KARTY DAŃ

Jeśli na sam widok talerza flaków wołowych robi wam się niedobrze, łatwiej przyjdzie wam zrozumieć, że dziecko też ma już własne preferencje: uwielbia kaszę gryczaną z pulpecikiem, a na widok klusek ze szpinakiem odwraca głowę. Nie ma co zmuszać dziecka do jedzenia potraw, których nie lubi. Warto raczej zadać sobie odrobinę trudu i podać dziecku pewne produkty tak, aby chciało je zjeść. Jednym słowem puścić wodze kulinarnej fantazji, zostawiając przy tym dziecku prawo wyboru. Niestety, w tej sferze życia nie może obyć się zupełnie bez restrykcji. Podstawowa dotyczy słodyczy. Dziecko nadal nie powinno ich jeść. Im dłużej uda nam się ochronić malucha przed jedzeniem słodyczy (a tym samym przed próchnicą), tym lepiej. Uczmy go od małego prawidłowych nawyków żywieniowych.

GADŻETY DLA STARSZAKÓW

Gdy dziecko skończy półtora roku, pora zastanowić się, czy nadal potrzebuje niektórych sprzętów, które towarzyszą mu od wieku niemowlęcego. Może pora pozbyć się krzesełka do karmienia i zastąpić je specjalną podkładką na krzesło? Wiele dzieci woli zasiąść do stołu na dorosłym krześle - czuje się na nim swobodniej i doroślej. Nie-mowlęce łóżeczko można już zastąpić tapczanikiem. Na pewno będzie mu wygodniej spać na większym materacu bez ograniczających swobodę szczebelków.

Ze względu na zdrowie zębów i rozwój zgryzu ważne jest także, by dziecko półtoraroczne zrezygnowało już z korzystania z butelki i zaczęło pić z kubeczka.

Taki duży, taki mały

Patrząc na półtoraroczne dziecko, macie pewnie wrażenie, że jest już całkiem duże. To prawda, choć warto jednak pamiętać, że to nadal bardzo mały człowiek.

Mimo że każdego dnia uczy się czegoś nowego i zaskakuje was zdolnością kojarzenia, są sprawy dla niego zupełnie abstrakcyjne czy niezrozumiałe. Dlatego nie wszystko da mu się wytłumaczyć, nie na wszystko można się z nim umówić. Nadal musicie do znudzenie powtarzać, że kota nie wolno ciągnąć za ogon, że nie można sypać piaskiem na inne dzieci, że nieładnie jest pluć jedzeniem, że... Czasem macie pewnie tego dość. Starajcie się nie powtarzać upomnień recytując je jak zdarta płyta ani krzycząc czy grożąc dziecku. Choć na pewno wymaga to nieziemskiej cierpliwości oraz czasu, starajcie się mówić do dziecka tak, by zyskać jego uwagę, by odczuło, że sprawa jest ważna, a mama i tata nie dadzą się łatwo zbyć.

Więcej o:
Copyright © Agora SA