Dodać dziecku wiary w siebie

Pewność siebie, to wbrew obiegowym opiniom jedna z najbardziej potrzebnych cech. Bez niej dziecko jest jak pojazd bez paliwa.

Poczucie wartości jest jak trampolina od której odbijamy się, by osiągać nasze cele. To sposób w jaki myślimy o sobie, a także przeżywamy siebie. Kształtuje się we wczesnym dzieciństwie. W wielkim skrócie można powiedzieć, że myślimy o sobie to, co myśleli o nas nasi rodzice i widzimy siebie tak, jak oni na nas patrzyli.

Poczucie wartości, czy inaczej mówiąc - pewność siebie składa się z kilku rzeczy. Na większość z nich, my rodzice, mamy wpływ. Choć często nie zdajemy sobie z tego sprawy. I niezmiernie się dziwimy, gdy nasze dziecko jest nieśmiałe, nie znosi porażek, nie jest ciekawe nowych wyzwań i wciąż powtarza :"mnie się nigdy nic nie udaje"....

Spróbujmy przyjrzeć się bliżej temu, jak możemy pomóc dziecku wyrosnąć na spokojnego, otwartego i pewnego siebie człowieka.

Wiara i zaufanie

Jedną z podstaw poczucia własnej wartości jest przekonanie, że można na sobie polegać. Że można ufać swoim emocjom, pragnieniom, dążeniom... Jak dziecko tego się uczy? Poprzez doświadczenie. Jeśli pozwalamy mu swobodnie odkrywać świat, kierować się właściwą dzieciom ciekawością - a ostrzeżenia "uważaj!" zachowujemy na chwile gdy są one naprawdę NIEZBĘDNE, okazujemy maluchowi, że może zaufać sobie, że ma w sobie właściwy drogowskaz.

My rodzice, często zbyt wcześnie włączamy nasze opiekuńcze radary i przestrzegamy dziecko przed wyobrażonymi zagrożeniami zamiast uczyć je jak radzić sobie w tej konkretnej sytuacji. Tu i teraz. Na przykład to nieprawda, że wszystkie psy są "groźne i nieprzewidywalne". Niektóre tak, niektóre nie. Naszym zadaniem jest nauczyć sześciolatka jak może odróżnić jedne od drugich, na co ma zwracać uwagę gdy pies się zbliża, czego NIGDY nie wolno robić itp. Jednym słowem warto starać się dostrzegać w otaczającym nas świecie możliwości jakie on nam stwarza zamiast zagrożeń.

Otwartość dziecka wobec innych zależy od tego jakie komunikaty otrzymywało od rodziców na temat świata zewnętrznego. Jeśli stale słyszało "ostrożności nigdy za wiele", nic dziwnego że jest nieufne i niepewne.

Bezcenna miłość

Dobrze czujemy się sami ze sobą gdy mamy poczucie że jesteśmy kochani. Kochani nie za to, co robimy czy jacy jesteśmy ale za to, że w ogóle jesteśmy . O ile między dorosłymi taka bezwarunkowa miłość zdarza się rzadko, o tyle dla dziecka jest paliwem napędowym absolutnie niezbędnym do życia. Każde dziecko chciałoby codziennie od nas słyszeć: "Świat się uśmiechnął kiedy się urodziłeś". Ale to czy czuje się kochane zależy bardziej od tego, co robimy niż od tego, co mówimy. Jak często je przytulamy, tarmosimy za włosy, głaskamy, ile czasu i uwagi mu poświęcamy. Czy jesteśmy go ciekawi, czy zadajemy mu pytania, czy jesteśmy gotowi słuchać odpowiedzi, czy wiemy co nasze dziecko lubi a czego się boi, czy znamy jego przyjaciół, czy wiemy jakie ma talenty i mocne strony...

Ostrożnie z krytyką

Zwykle uważamy, że nie krytykujemy swoich dzieci, ale... jeśli zastanowimy się nad tym trochę dłużej, to okaże się, że robimy różne rzeczy, które nasze dzieci odbierają jako krytykę. Niby wiemy (z własnego doświadczenia) że nic tak nie dodaje skrzydeł, jak pochwała a jednak wobec dzieci stosujemy odwrotną strategię. Tropimy błędy, wskazujemy co trzeba było zrobić lepiej. Gdy młody człowiek dostanie czwórkę dopytujemy dlaczego nie piątkę. Gdy przyniesie piątkę pytamy czemu to nie szóstka albo co dostali inni.

Patrzymy na dziecko jak na własną wizytówkę a nie jak na żywego człowieka. Dzieci z niskim poczuciem własnej wartości są bardzo wrażliwe na negatywna ocenę i słyszą ja nawet tam, gdzie jej nie ma.

Rodzic może mieć jak najlepsze intencje, kiedy mówi o tym, jak można było coś zrobić inaczej, ale wrażliwe dziecko usłyszy tylko tyle że zrobiło coś "źle".

Mądre pochwały

Nie chodzi o to, by chwalić nawykowo, bezrefleksyjnie, mówiąc: "ale śliczny rysunek" kiedy nawet nie patrzymy na to co dziecko narysowało. Sześciolatek natychmiast wyczuje fałsz i przestanie nam wierzyć. Chodzi o to, by w nawet najmniejszych poczynaniach, widzieć to, co dla dziecka jest osiągnięciem, pokonaniem trudności, przekroczeniem samego siebie.

Jeśli jesteśmy uważni i spędzamy z naszym sześciolatkiem sporo czasu możemy znaleźć mnóstwo okazji, by szczerze i mądrze chwalić. Jeśli przybiegł w wyścigu klasowym jako ostatni można powiedzieć: widziałem jak dzielnie walczyłeś, albo wspaniale, że dokończyłeś bieg. Codziennie zadawajmy sobie pytanie "co dobrego i miłego" wydarzyło się dziś mojemu dziecku i mówmy mu o tym...

Porównania bez rywalizacji

Nie porównujmy swojego dziecka do innych. Nie ma to żadnego sensu - zawsze znajdziemy kogoś, kto w czymś będzie lepszy, a w czymś innym gorszy...i co z tego wynika? Porównywanie z innymi tyko wzmacnia rywalizację która dla niepewnego sześciolatka i tak jest stresująca choć nieunikniona (żyjemy przecież w bardzo rywalizacyjnym społeczeństwie).

Jeśli chcecie koniecznie porównywać dziecko, porównujcie je z nim samym - w zeszłym roku jeszcze nie pływałeś żabką, tylko strzałką, a w tym roku już umiesz przepłynąć 10 metrów!

Poprzeczka na miarę

Dziecko na co dzień doświadcza poczucia bezsilności, bo jest jeszcze małe i nieporadne. Dlatego tak ważne dla jego poczucia pewności siebie jest, by miało okazje doświadczać sytuacji w których sobie daje radę. To od nas, rodziców zależy, czy będzie miało okazję sprawdzać się w różnych nowych dla siebie sytuacjach, w których poprzeczka będzie ustawiona nie za nisko ale... też nie za wysoko - tak by pokonanie jej dawało satysfakcję, ale nie było nierealne. To zadanie wymaga od nas nieustającego uczenia się własnego dziecka - ono rośnie i dynamicznie się zmienia. To co wczoraj było dla niego progiem nie do pokonania, dziś jest już rutyną... Maluch czerpie satysfakcję z rzeczy, które mu wychodzą, a wychodzi to do czego ma się predyspozycje. Zachęcajmy więc dzieci, by rozwijały się zgodnie z własnymi zainteresowaniami i uzdolnieniami, a nie z tym co wy uznajecie za ważne.

Pożytki z błędów

Uczymy się na błędach. Brzmi banalnie, ale banałem nie jest. To jedna z trudniejszych do przyswojenia prawd. Dzieciom czasami bardzo trudno pogodzić się ze swoimi błędami. Zazwyczaj dzieje się tak wtedy, gdy my sami mamy z tym problem. Gdy nie akceptujemy ani swoich ani cudzych błędów. I nie ma tu znaczenia co deklarujemy. Ważne, co przekazujemy swoją postawą - gestem, spojrzeniem, tonem głosu.

Aby rozwinąć poczucie własnej wartości, trzeba nauczyć się traktować błędy, które przecież każdy czasem popełnia (a dzieci tym bardziej) jako część nauki, okazję do zastanowienia się nad sobą a nie jako powód do przygnębienia czy obniżenia samooceny. Zbyt surowa ocena błędów wywołuje u dziecka lęk przed ich popełnianiem a to z kolei prowadzi do nadmiernego perfekcjonizmu, który potrafi paraliżować wszelkie działania. Jednym słowem - cieszmy się z błędów bo dzięki nim możemy się rozwijać!

Czy nie wierzy w siebie?

Poczucie wartości to sposób w jaki myślimy o sobie. To w jaki sposób myślimy - wpływa na nasze zachowanie. Możemy przypuszczać że dziecko ma niskie mniemanie o sobie jeśli:

Unika próbowania nowych rzeczy

Czuje się niechciane i niekochane

Oskarża innych za własne niepowodzenia

Niechętnie wyraża emocje (zarówno pozytywne jak i negatywne)

Nie toleruje frustracji

Umniejsza swoje zdolności

Łatwo na nie wpłynąć, jest zależne od oceny innych

Pomocne umowy

Zawierając je z dziećmi, okazujemy im szacunek i uczymy je, że:

ich słowo coś znaczy (a także nasze);

można na nich polegać;

należy dotrzymywać raz danego słowa;

są odpowiedzialne;

wierzymy w nie i mamy do nich zaufanie.

Więcej o:
Copyright © Agora SA