Na czym polega metoda pługa śnieżnego w rodzicielstwie? Lepiej jej unikać, bo nie przyniesie dziecku korzyści

Przychylilibyście nieba swoim dzieciom, prawda? Specjaliści są jednak zgodni, że, mimo dobrych chęci, czasem lepiej tego nie robić. Metoda wychowawcza nazywana "śnieżnym pługiem" przynieść może bowiem zarówno dziecku, jak i rodzicowi więcej szkody niż pożytku.

Gdy rodzic chce za dobrze

Który z rodziców nie chce, by jego dziecku było w życiu lekko, łatwo i przyjemnie? Gdy tylko do rodzicielskich uszu dociera pierwszy krzyk rozpaczy po upadku z huśtawki czy przypadkowym zmiażdżeniu babki z piasku, matczyne lub ojcowskie serce rozpada się na kawałki, a kiełkuje za to mocne postanowienie: "zrobię wszystko, by moje dziecko już nigdy nie musiało przechodzić przez takie katusze". 

Życie jednak weryfikuje nawet najszlachetniejsze decyzje. Z czasem rodzice zaczynają więc po prostu akceptować, że życiowa mądrość instruktora narciarstwa z serialu "Wojna domowa", czyli "jak się nie przewróci, to się nie nauczy", zwyczajnie stanowi leitmotiv dorastania. 

Jednak nie wszyscy rodzice są w stanie pogodzić się z tym, że ich dzieci będą musiały zmierzyć się z życiowymi wyzwaniami. Wówczas stosują metodę zwaną przez badaczy "pługiem śnieżnym", która ma niekoniecznie dobry wpływ na dorastającego młodego człowieka. 

Metoda pługa śnieżnego. Czym jest?

Jak działa pług śnieżny? Wielką szuflą usuwa wszelkie zaspy i muldy, torując pojazdom i pieszym przyjemną oraz bezproblemową drogę. W kontekście wychowania motoryzacyjna metafora wydaje się więc trafna. Rodzic korzystający z metody pługa śnieżnego usuwa z życia dziecka wszelkie wyzwania, nieprzyjemności i trudności.

Choć rodzic chęci ma dobre, to jednak w efekcie jego dziecko nie ma możliwości, by móc samemu zmierzyć się z problematyczną sytuacją. Tym samym pozbawione jest okazji, by w bezpiecznym środowisku, gdy ma przy sobie rodziców, doświadczyć goryczy porażki, zawodu, żalu po stracie. Zdaniem badaczy mamy obecnie do czynienia z całą generacją rodziców działających jak pług śnieżny. Dlaczego? Bo pokolenie to wyrosło pod 24-godzinnym ostrzałem mediów społecznościowych i newsów nieustannie przypominających nam o wszystkich okropnościach, które czyhają na nasze dzieci. 

Media chcą, byśmy wierzyli, że nasze dzieci są z każdej strony narażone na jakieś niebezpieczeństwo. A nie są. Żyjemy obecnie w jednym z najbezpieczniejszych okresów w historii. Media działają bardzo wybiórczo i powinniśmy o tym pamiętać

- pisze Jessica Lahey w książce " The Gift of Failure".

Często ten typ rodzicielstwa prezentują rodzice bardzo ambitni, którym zależy, by ich dziecko odniosło sukces, rodzice dzieci z dobrych domów. Przykładem może być Nicole Eisenberg, mama z USA, o której napisał "NY Times". Jej syn miał zostać gwiazdą estrady. Opiekuńcza mama zaczęła pracować na jego przyszły sukces, gdy syn był jeszcze w pieluszkach. Odpowiedni college wybrała tuż po trzecich urodzinach chłopca. Szybko zapisała go na lekcje tańca, śpiewu i aktorstwa. Woziła go na przesłuchania i castingi. Rozważała też sowitą dotację dla szkoły, "bo nie ma takich pieniędzy, których nie poświęciłaby dla dziecka". Mimo to mama obawiała się, że to wszystko za mało. Zorganizowała więc w imieniu syna charytatywną zbiórkę, która pozwoliłby mu zgarnąć dodatkowe punkty rekrutacyjne za działania na rzecz dobra publicznego.

Czy załatwiłyśmy sponsorów? Tak. Czy prosiliśmy o pieniądze? Tak. Jednak to syn i jego koledzy musieli wykonać całą pracę

- tłumaczy w rozmowie z "NY Times". 

Jak nie zawstydzić własnego dziecka? Zobacz w naszym wideo kilka wskazówek:

Zobacz wideo

Trzeba "przygotować dziecko do drogi"

Nowe pokolenie dorasta w przeświadczeniu, że liczy się przede wszystkim nagroda i trofeum. Zakorzeniają to w nim rodzice, którzy działają właśnie niczym pług śnieżny. Choć robią wszystko z dobroci serca, to jednak uniemożliwiają dziecku wykształcenie w sobie psychologicznych mechanizmów radzenia sobie z trudnymi sytuacjami, nie tylko porażką, lecz także odrzuceniem, stresem frustracją.

Zapisują dzieci do najlepszych przedszkoli, nim jeszcze się urodzą, chronią je przed wszystkim, co może wywoływać frustrację, robią gazetki szkolne, wyklejają zielniki, piszą zwolnienia przed klasówką, na którą dziecko się nie nauczyło, dzwonią do trenera, żeby ich pociecha była na WF-ie kapitanem drużyny. Przykłady można mnożyć, jednak skutek jest ten sam.

Zawsze musi bowiem nadejść moment, gdy rodzicielska kuratela się skończy, a trzypasmowa równa jak stół autostrada do sukcesów i wyróżnień zmieni się wyboistą i krętą drogę gruntową. A przecież zadaniem rodzica jest, jak to mówi pisarka i pedagożka Julie Lythcott-Haims z Uniwersytetu Stanforda, "przygotować dziecko do drogi, a nie drogę dla dziecka". 

Jak uniknąć bycia "pługiem śnieżnym"?

Choć żaden rodzic nie chce, by jego dziecko spotkała jakakolwiek nieprzyjemność, im szybciej pogodzi się z tym, że są one nieodłącznym elementem życia, tym lepiej. Pediatra behawioralny, dr Damon Korb, autor książki "Raising an Organized Child", ma dla rodziców, którzy podejrzewają, że stosują strategię wychowawczą pługa śnieżnego, trzy podstawowe rady.

Po pierwsze rodzic musi zacząć kontrolować swój własny lęk. Dziecko rodzi się bowiem pełne ciekawości do świata, a to matka i ojciec kształtują w nim przekonanie, że jest on pełen niebezpieczeństw i potencjalnych zagrożeń. Po drugie trzeba stawiać na długofalowe cele, a nie skupiać się na drobnych porażkach czy sukcesach. Na przykład zamiast fiksować się na jednym sprawdzianie, lepiej myśleć o dobrej ocenie na koniec roku. 

Po trzecie - i chyba najważniejsze - być rodzicem myślącym w szerszej perspektywie. Dzięki temu pozwolimy dziecku na niezależność. Będzie miało okazję przeżyć nie tylko sukcesy, lecz także porażki. Taki rodzic da dziecku możliwość, by samo zmierzyło się z problemem. Matka i ojciec chcą pomóc? Dobrze, zamiast jednak wyręczać dziecko, niech zwrócą się do niego z pytaniem: "Jak rozwiążesz ten problem?". Co jeśli dziecko źle się do tego zabrało i poniosło porażkę? Cóż, zdarza się. Wtedy trzeba być przy nim. Okazać mu wsparcie i znów zadać pytanie: "Jak tym razem rozwiążesz ten problem, co warto zrobić inaczej?".

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.