Sylwia Sitkowska prowadzi stronę na Facebooku. Dzieli się tam różnymi, psychologicznymi wnioskami. Ostatni z wpisów dotyczył sytuacji, która miała miejsce w restauracji w centrum Warszawy.
Wszystko dzieje się w dobrej restauracji, w centrum Warszawy. Chłopiec nie chce jeść, mama, po serii nieskutecznych wyrzutów w jego kierunku, posuwa się do bardziej drastycznej metody i wymierza mu policzek z otwartej dłoni
- relacjonuje Sitkowska. Dodała, że dookoła ludzie śmiali się, rozmawiali. Zwróciła uwagę na to, co mogło wówczas czuć dziecko - wstyd, upokorzenie, rozpacz, lęk. Stwierdziła, że te emocje od czasu do czasu będą pojawiać się w życiu tego chłopaka.
Psycholożka zainterweniowała. Z około trzydziestu osób, oprócz niej, zareagowała tylko jedna. Kobieta wybiegła z dzieckiem z lokalu. Wychodząc, krzyknęła tylko "chamstwo wtrącać się w czyjeś życie". Sitkowska zapytała innych, co robią w podobnych sytuacjach.
Wtrącajmy się w takie sytuacje. Trzeba bronić dzieci, ale nie tylko. Wtrącajmy się też wtedy, gdy dziecko dostaje histerii, bo ma gorszy dzień, bo jest "przebodźcowane", a matka już ma dość, kończą się jej pomysły, jak je w spokojny sposób "ujarzmić"
- skomentowała jedna z internautek. Sugeruje, by zagadać dziecko, odwrócić jego uwagę i pomóc tej mamie. "Wiele osób krytykuje, ale nikt nie powie, jak to zrobić, żeby emocje nie dały za wygraną" - dodaje. Są różne sytuacje, różni ludzie. A dziecko cierpi na tym najbardziej.
A wy reagujecie się, gdy jesteście świadkami przemocy?