Fit Ala: "Przestrzegam młode mamy, aby nie zaczynać za wcześnie po porodzie treningów"

Alicja Pyszka-Bazan, czyli instagramowa Fit Ala opowiada o tym, jak zdrowo jeść, kiedy jest idealny czas, aby zacząć ćwiczyć po ciąży, o problemach podczas ciąży i co jest złotą metodą na idealną sylwetkę.

Alicję Pyszkę-Bazan, Fit Alę na Instagramie śledzi prawie 100 tysięcy obserwujących. Ala jest mamą 4-letniej Sary. Jest magistrem prawa i sportowcem, Mistrzynią Polski w bikini fitness, zdobywczynią Pucharu Polski w Fit Model. Niedawno napisała również ebooka "BeLight", w którym opisuje, jak szybko i zdrowo przygotować smaczne posiłki.

Kiedy zaczęła się Twoja przygoda z treningami?

Sport w moim życiu gościł od najmłodszych lat. Już od siódmego roku życia uczęszczałam do szkoły sportowej, byłam w klasie pływackiej. Treningi odbywały się codziennie. Później udało mi się dostać do Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Krakowie, gdzie kontynuowałam moją przygodę z pływaniem. Ostatecznie trwała ona prawie dziesięć lat. Po maturze zaszłam w ciążę. Przed samą ciążą miałam przerwę w treningach ok. trzech lat.

Jak wyglądały Twoje treningi po ciąży?

Przyszedł moment, aby wrócić do figury sprzed ciąży. Jak u każdej kobiety "włączyła się lampka" i postanowiłam coś ze sobą zrobić. Niepewnie udałam się na siłownię. Nigdy wcześniej nie miałam z nią styczności. Kojarzyła mi się z przerzucaniem żelastwa i kobietami wyglądającymi jak mężczyźni. Postanowiłam spróbować od treningu kardio i wybrałam bieżnię. Zaczepiła mnie trenerka - wyglądała kobieco, jak na tak "straszne" miejsce, jakim jest siłownia. Zaufałam jej i zaczęłyśmy wspólne treningi personalne kilka razy w tygodniu. Dodatkowo do treningów dołożyłam bardzo długie spacery z córeczką. Sara grzecznie spała na tych spacerach, więc trwały one nawet dwie, trzy godziny. Później spacery przybrały postać delikatnych truchtów z wózkiem. Treningi nabrały większego rozpędu, bo coraz bardziej mi się to podobało i coraz bardziej chciałam ćwiczyć. Chudłam w niesamowitym tempie. Po kilku miesiącach postanowiłam, że warto zmienić coś w odżywianiu. Jadłam intuicyjnie, raz mniej, raz więcej. Moja trenerka personalna zaproponowała mi dietę sportową. Cały czas sumiennie ćwiczyłam i stosowałam skrupulatnie dietę. Wszystko szło jak z płatka. 

Później przyszły pytania, jaki mam cel. Osiągnęłam figurę sprzed ciąży, a nawet i lepszą. W mediach społecznościowych oglądałam różne dziewczyny trenujące na siłowni i pokazałam trenerce jedną z mistrzyń Polski w bikini fitness i stwierdziłam, że chcę wyglądać jak ona. Kolejnym celem były zawody sylwetkowe. 

Czy ćwiczyłaś w ciąży?

Nie, absolutnie nie. Moja ciąża była bardzo zagrożona. Staraliśmy się o dziecko przez dwa lata. Było nam bardzo trudno zajść w ciążę. Niestety pojawiły się ogromne problemy. Z dnia na dzień było coraz gorzej. Od pierwszych dni ciąża była zagrożona. W 9 tygodniu lekarz powiedział mi, że serce dziecka nie bije. Powiedział, że muszę czekać, aż ciążą się sama zniweluje. Natomiast ja tak czekałam i nic się nie działo. Pojechałam do specjalisty, który miał lepszy sprzęt. Okazało się, że serce jest i bije. Przeszłam badania prenatalne, które niestety wyszły fatalnie. Przeżyliśmy ogromne problemy, robiliśmy mnóstwo badań. Lekarz chciał, abym zrobiła amniopunkcję. Nie zgodziłam się na to z osobistych przyczyn, ale wyszukałam w internecie testy z krwi. W ten sposób rozwiązał się problem badań prenatalnych. Okazał się, że jest ok, ale pojawiły się kolejne problemy, cały czas miałam skurcze i cały czas ciąża była zagrożona. Większość ciąży przeleżałam w szpitalu. Dostawałam kroplówki, generalnie wyleżałam całą ciążę. Z szpitala wychodziłam od czasu do czasu. W trakcie ciąży wyszłam nawet na swój własny ślub i wyjazd poślubny, ale później niestety musiałam wrócić. Skończyło się wszystko super bo wyleżałam i urodziłam tak jak chciałam - naturalnie. Urodziłam zdrowe dziecko. Sara miała bardzo złe prognozy. Było wysokie prawdopodobieństwo, że będzie miała zespół downa. Nie ćwiczyłam w ciąży ponieważ nie mogłam, ale nie miałam też tej zajawki jeszcze wtedy. Nie wiem jakby to wyglądało dzisiaj, gdybym była w ciąży i miała przeszłość sportową. Gdybym miała możliwość trenowania, to pewnie bym trenowała. Wtedy nawet, gdyby ciąża była poprawna myślę, że nie brałabym się za trenowanie. Byłam trochę leniem i byłam zrażona do sportu, przez dziesięć lat trenowałam zawodowo. Później moje życie bardziej się rozwinęło towarzysko. Do sportu nie było mi po drodze. Teraz wydaje mi się, że byłoby inaczej. 

Kiedy zabrałaś się za sport?

Zabrałam się za sport dopiero po urodzeniu. Było to zdecydowanie za wcześnie. Teraz to wiem, wtedy jeszcze tego nie wiedziałam. Cztery tygodnie po porodzie zaczęłam się rozglądać za aktywnością fizyczną. To było za wcześnie. Przestrzegam młode mamy, przed tym, aby nie zaczynać za wcześnie i przeczekać okres połogu, który u każdej kobiety jest trochę inny, ale to i tak nie upoważnia do tego, żeby po czterech tygodniach zacząć treningi.

Czy pojawiły się negatywne skutki, po za szybkim zaczęciu treningów?

Tak, oczywiście. Pojawiły się w między czasie, poradziłam sobie z nimi. Były to podstawowe skutki, tj. rozejście się mięśni prostych brzucha, przepuklina pępkowa, osłabione mięśnie na miednicy. To wszystko u mnie wystąpiło, ale udało mi się przez moją konsekwencję i dociekliwość porozwiązywać w między czasie. Niestety to nie było do końca wszystko super poprawne.

Czy macie z córką "wspólny plan treningowy", czy ćwiczycie razem?

Przez pierwszy rok wychodziłam z małą na długie spacery, które były formą cardio. Bardzo dużo dały mojej sylwetce i przyspieszyły powrót na maksa. Ćwiczenia na siłowni to jedno, ale ruch i aktywność poza treningowa jest bardzo ważna i tutaj była na bardzo wysokim poziomie. Chodziłam i biegałam dużo z wózkiem. Teraz mamy swoje plany treningowe. Sara już ma prawie cztery lata i uczęszcza na mnóstwo zajęć sportowych, bo jest wychowana w mocnym duchu sportowym. Widzi, że mama i tata cały czas trenują. Ona oczywiście też chciała i to robi. Chodzi na tenisa, akrobatykę, balet i karate. Mnóstwo sportu jest w jej życiu, dlatego tyle dziedzin, ponieważ chciałabym, aby sama wybrała sobie swoją drogę. Ja nie do końca miałam taką możliwość będąc dzieckiem, dlatego jej chciałabym otworzyć kilka dróg. Chciałabym, aby w przyszłości mogła sobie sama coś wybrać, ewentualnie przy mojej pomocy, lub innych osób, ale musi sama tego chcieć. 

 

Jak wygląda Twoja dieta?

To jest bardzo śmieszna sprawa. Każdemu komu opowiadam, chwyta się za głowę. W naszym domu mieszkają trzy osoby i trzy osoby mają zupełnie różne jadłospisy. Mój mąż jest tradycjonalistą. Nie każdy musi być fit, ale fajnie jest żyć w zgodzie ze sobą. Ja mam inny jadłospis ze względu na sport. Jest jeszcze Sara, która nie jest tradycjonalistą, ani zawodowym sportowcem, tylko dzieckiem, które potrzebuje zupełnie czegoś innego. Jej dieta jest bardziej podobna do mojej, ale nie jest identyczna. Uwielbiam gotować, interesuję się dietetyką i odżywianiem szeroko rozpoznawanym. 

Czy w diecie dajesz dziecku mięso i czy sama je jesz? 

Jeżeli chodzi o Sarę nie wykluczam z jej diety całkowicie mięsa. Je dużo ryb i ma dietę śródziemnomorską. Daje jej dużo owoców i warzyw, zdrowe tłuszcze, ryby, jajka. Od czasu do czasu zdarza się mięso, z uwagi na przedszkole. W przedszkolu nie ingeruję, aż tak bardzo na jadłospis i wiem, że mięso się pojawia. Nie jestem zwolennikiem zbyt dużych skrajności żywieniowych w szczególności jeżeli chodzi o dzieci. Wiem, że mięso nie jest teraz rewelacyjnej jakości i nie jest najlepszym źródłem białka. Można je zastąpić wieloma innymi rzeczami, ale nie popadam w skrajność i nie robię z niej wegetarianki jedzącej same owoce i warzywa. Jeżeli chodzi o mnie moje kulturystyczne przeboje, które miały miejsce przez ostatnie dwa, trzy lata sprawiły, że jadłam ogromne ilości mięsa. Było to spowodowane wieloma czynnikami m.in tym, że często bywałam pod nadzorem innych osób, które zajmowały się moją strategią żywieniową. Byłam bardzo nastawiona na sukces i nie ingerowałam. W diecie pojawiało się dużo drobiu. Mięso bardzo sprzyjało przygotowaniom kulturystycznym. Teraz, kiedy odpuściłam kwestię zawodów sylwetkowych i bardziej zajmuję się sportami wytrzymałościowymi i szeroko rozumianym podejściem do jedzenia i życia faktycznie u mnie mięsa w ogóle nie ma. Mówiąc mięsa mam na myśli wieprzowinę, wołowinę, drób, natomiast od czasu do czasu w moim jadłospisie pojawiają się produkty zwierzęce. Nie jest to regułą, ale staram się je mocno ograniczać. 

Skąd pomysł na e-booka i co można na nic znaleźć?

W moim e-booku jest mniej więcej 15-20 procent przepisów mięsnych, pozostałe to przepisy w których nie ma mięsa. Jeżeli chodzi o pomysł, prowadząc Instagrama czwarty rok, praktycznie każdego dnia dostaję pytania: "Ala jak Ty to zrobiłaś? Ala jak ta owsianka? Co jesz przed treningiem? Co jesz po treningu? Co jesz na śniadanie? Co jesz na kolację"? Powielają mi się te pytania od kilku lat. Stwierdziłam, że zbiorę tą całą wiedzę i ułatwię też sobie sprawę, żeby nie musieć odpowiadać nagminnie na te wszystkie pytania. Skompensuję te najpopularniejsze posiłki, które zjadałam przede wszystkim w moim okresie około sportowym i tym, gdzie sylwetka była mocno priorytetowa. Zbiorę wszystkie przepisy w jedno miejsce i wydam coś online. Książki nie dla każdego są wygodne, a ja mam obserwatorów nie tylko z Polski, ale też z zagranicy. Stwierdziłam, że wersja online będzie fajna i sprawdziło się to. Jest bardzo dużo chętnych, wiele osób kupuje, czyta i jest zadowolonych. 

Jakie pytania dostajesz na Instagramie od obserwatorek?

Pytań jest od groma. Przede wszystkim, jak zacząć swoją przygodę ze sportem. Później pojawiają się pytania, jak wytrwać. Skąd czerpać motywację? Zazwyczaj dostaje pytania: jak się żywić? Jak trenować? Jak zdrowo żyć? Generalnie wszystko sprowadza się do tego, żeby osiągnąć fajną sylwetkę w zdrowiu, w szczęściu i dobrej organizacji, motywacji i z uśmiechem na ustach. Pytania krążą w tych dziedzinach.

Zobacz, jak ćwiczyć na siłowni

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.