Jeśli czyta to mama lub tata, którym zdarzyło się pracować z dzieckiem obok, to na pewno potwierdzą, że taka praca jest jak spacer po polu minowym: praktycznie nie posuwa się do przodu i w każdej chwili może nastąpić wybuch. Prezenterka NBC, Courtney Kube, doświadczyła tego na własnej skórze.
Do zabawnego incydentu doszło podczas środowego wydania porannych wiadomości w stacji NBC. Courtney Kube była w trakcie relacjonowania tureckich nalotów w północnej Syrii, gdy nagle po cichutku podszedł do niej jej 4-letni syn Ryan, domagając się uwagi.
Przepraszam! Moje dzieci są tutaj! - powiedziała zmieszana mama. - Telewizja na żywo - skwitowała sytuację żartem.
W tym momencie realizator zastąpił relację ze studia planszą z mapą Syrii, a Kube mogła zabrać synka sprzed kamery. Jednak, jak opowiadała w rozmowie z "Today", cała sytuacja była jedną z tych, gdy serce na sekundę przestaje bić.
Gdy uświadomiłam sobie, że moje dziecko stoi obok, serce na chwilę mi zamarło. Chciałam go podnieść i wziąć na kolana, ale bałam się, że oprze się o mikrofon. W sumie to i tak jestem bardzo wdzięczna, że nie zaczął płakać. Był zadowolony i uśmiechnięty. Mogło być o wiele gorzej - śmiała się Kube.
Kube zabrała w środę syna Ryana i jego brata bliźniaka Jacksona do studia w Waszyngtonie, by po porannym wydaniu wiadomości zawieźć ich do przedszkola. Jej mąż, który zwykle to robi, był tego dnia w delegacji. Gdy zobaczył co, się stało od razu zadzwonił przerażony do żony:
Eric zadzwonił od razu i zaczął mnie przepraszać, ale przy tym się śmiał. "Czy wszyscy są wściekli?" - pytał. "Wszystko z tobą OK?" - opowiadała Kube dalszą część sytuacji w cytowanym już wywiadzie.
Praca prezenterki wiadomości wiąże się częstymi nagłymi zmianami planu dnia. Gdy na ostatnią chwilę nie udaje się znaleźć opiekunki, a męża nie ma akurat w mieście, bliźniacy odwiedzają mamę w pracy. Zwykle siedzą wtedy w newsroomie i uzupełniają kolorowanki. W feralną środę Ryan postanowił jednak złożyć mamie wizytę, podczas gdy jego brat był pochłonięty kolorowaniem.
Czasem życie wymyka się spod kontroli. Nic nie da się z tym zrobić. Cieszę się, że nikt nie miał o to pretensji - mówiła dalej Kub.
Kube nie mogła się bardziej mylić, myśląc, że telewidzowie będą mieli jej to za złe. Wydanie wiadomości z udziałem jej syna odbiło się bardzo pozytywnym echem:
Oto prawdziwa wielozadaniowość pracującej mamy. Szacunek - czytamy jeden z wielu tweetów.
Telewizja na żywo rządzi się swoimi prawami, a nieplanowane incydenty to coś, co pamięta się latami. pamiętacie te sytuacje? To już klasyki! Przeżyjcie to jeszcze raz i zobaczcie wideo (nasz faworyt to kura w TVP, a wasz?):