Marta Greber, autorka bloga What should I eat for breakfast today: Jajecznicę na toście. Kupiliśmy jajka od chorwackiego gospodarza, razem z serem i kawałkiem domowej kiełbasy. Pyszny miks.
- Na szybkie i nieskomplikowane rozwiązania. Ostatnio na przykład smażyłam placki z dwóch składników - jajek (też tych od gospodarza) oraz bananów. Wyszło przepysznie. Prócz tego stawiamy chętnie na sezonowe warzywa, owoce i zioła.
- U nas akurat jest to bardzo proste. Od miesiąca na stałe mieszkamy w kamperze, więc zagonienie wszystkich do śniadania nie jest trudne. Zwyczajnie je robię, a potem odsłaniam zasłonę dzielącą "kuchnię" od "sypialni" i pokazuję ręką na stół. Chociaż zazwyczaj wystarczy, kiedy coś zacznie pachnieć.
- Ja bym postawiła na wspólne przygotowywanie posiłku, bo to jest zazwyczaj najprzyjemniejsze. Przy okazji można leniwie popijać kawę i rozmawiać o minionym tygodniu lub planach na weekend. Osobiście lubię, jak na stole dużo się dzieje, więc jest tam dużo talerzy z różnymi smakami - warzywami, owocami, pastami itp. Ja i moja córeczka Mia lubimy słodkości, także zawsze są gofry, naleśniki lub placki. Mój mąż, Tomasz woli bardziej wytrawne dania, więc i dla niego coś zawsze się znajdzie. Kiedy stół jest pełny, dobrze się przy nim siedzi, to takie małe święta o poranku.
- Myślę, że dokładnie tak samo, jak w polskich domach - wszystko zależy od rodzinny i podejścia. Mam wielu znajomych, którzy chwytają rano kanapkę i jedzą ją, patrząc na telewizor, ale i takich, którzy szykują coś godzinę przed wyjściem z domu i jedzą z rodziną, zaczynając wspólnie dzień.
- Na to pytanie nie umiem odpowiedzieć. Jako że podróżuję dosyć dużo, wciąż poznaję nowe smaki i pomysły kulinarne. Myślę, że zmianą byłoby, gdybym przestała kombinować z przepisami i zaczęła robić rano tradycyjną owsiankę.
- Jak najbardziej. Próbuję prawie wszystkiego, ale zdarza się, że niektórych dań nie chcę jeść, pomimo że są tradycyjne - na przykład wieloryba. Zawsze kupuję lokalne produkty i zawsze szukam ciekawych miejscowych śniadań, zaś później staram się je odtworzyć. Zdarza się również, że lubiane danie obiadowe zmieniam na takie, które można zjeść i na śniadanie.
- Myślę, że jestem osobą, która je wszystko, więc nie sposób mnie zaskoczyć. To, do czego nie byłam w stanie się przekonać, to Vegemite - pasta intensywna w smaku, rozcierana na toście. Trzeba być chyba Australijczykiem, żeby to lubić, bo oni mają na jej punkcie hopla.
- Dziesięć lat temu podróżowałam z mężem po Azji Południowo Wschodniej i tam nauczyłam się jeść na śniadanie ryż i popijać go zupą z kurczaka (coś jak nasz rosół). W Peru nauczyłam się jeść na śniadanie surową rybę - caviche. Bardzo zaskoczył mnie na Filipinach balut, chętnie jedzony na śniadanie - to jajko ugotowane na twardo, zaś w środku jest zarodek pisklaka. Do tego się nie przekonałam i nie spróbowałam.
- Zawsze biorę dobrą oliwę, proszek acai, kawę. Ale tak naprawdę, jak wypiję rano dobrą mocną kawę, to dzień będzie piękny, także to jest coś, co zawsze musi być.
- Wieczną inspiracją i sposobem na życie. Niemalże codziennie rano wstaję o wschodzie słońca i idę oglądać go z kubkiem kawy w ręku. To dla mnie najpiękniejsze chwile dnia, te tylko dla mnie, bo reszta rodziny smacznie w tym czasie śpi. Zdarzyło mi się stać na zewnątrz w deszczu, śniegu i mocnym wietrze, ale zawsze było pięknie. Wtedy też dużo myślę i wpadam na dobre pomysły.
- Ulubione miejsce Mii to moje kolana (śmiech). Dosyć często zmieniamy miejsca, więc nie wydaje mi się, by miała ulubione. Ma dopiero cztery lata, więc po prostu lubi być z nami. Lubi na pewno plażę i place zabaw. Lubi też dom dziadków, bo może tam robić dosłownie wszystko, czego dusza zapragnie.
- Tak - nie odkładajcie tego, bo życie jest krótkie. Przyzwyczajenie tworzy się ponoć w przeciągu 21 dni. Zróbcie sobie wyzwanie właśnie na 21 dni i codziennie wstańcie chwilę wcześniej, by zjeść śniadanie z rodziną lub samemu z książką (o ile oczywiście jest to możliwe). Na początek można spróbować dań, które przygotowuje się poprzedniego wieczora w całości lub znacznej części. Rano tylko podajemy i jemy. Z doświadczenia wiem, że dzień staje się wtedy o wiele przyjemniejszy. Nie mamy wrażenia, że prosto z łóżka biegniemy do pracy lub szkoły.