Lekarz zaskoczony postawą sześciolatki. Sama domagała się szczepienia. "Po prostu dramat"

Popularny lekarz, Łukasz Durajski, był świadkiem dość zaskakującej sytuacji. Sześciolatka domagała się bowiem od niego, aby ją zaszczepił. Lekarz bez problemu sobie poradził. W jaki sposób? Po prostu udawał, że robi dziecku zastrzyk.
Zobacz wideo

Zazwyczaj dzieci już na samo słowo "szczepionka" krzywią się i uciekają, nie mówiąc o tym, jak się zachowują, gdy wchodzą do gabinetu zabiegowego. Tym razem jednak było zupełnie inaczej. Zaskoczenia nie krył sam lekarz.

Łukasz Durajski to popularny pediatra, który swoim doświadczeniem dzieli się na blogu "Doktorek Radzi". Tym razem postanowił opisać dość niecodzienną historię. Można ją przeczytać na jego profilu na Facebooku .

Przychodzę do poradni szczepień dzieci (...). A tu nagle sześcioletnia pacjentka, która potrafi cię zaskoczyć

- tymi słowami rozpoczyna swój wpis Łukasz Durajski.

Z jego relacji wynika, że do gabinetu zabiegowego przyszły dwie dziewczynki: Maja w wieku pięciu lat oraz Julka o rok starsza. Młodszą z nich czekało obowiązkowe szczepienie. Starsza zaś przyszła z nią w ramach towarzystwa, ponieważ swoje miała już rok wcześniej.

Po zakwalifikowaniu do szczepienia dziewczyny z mamą idą do pani pielęgniarki. Po chwili, oczywiście co dość charakterystyczne, słychać płacz, panikę (...). Po pewnej chwili jednak zaglądam do gabinetu zabiegowego, dlaczego ten krzyk trwa tak długo i po prostu, żeby sprawdzić, czy wszystko w porządku. Ku mojemu zdziwieniu okazuje się, że Maja siedzi i nie płacze, a za to krzyk uskutecznia nieszczepiona Julka

- relacjonuje autor bloga "Doktorek Radzi".

Zaskoczony lekarz zapytał dziewczynkę, co jest powodem jej płaczu.

To nie w porządku, że tylko Maja ma szczepionkę

- usłyszał w odpowiedzi od starszej dziewczynki, która domagała się szczepienia.

Zaskoczony Łukasz Durajski sprawdził najpierw, czy dziewczynka ma już za sobą wszystkie obowiązkowe szczepienia. Okazało się, że tak. Z relacji mężczyzny wynika, że sześciolatka była nieugięta.

Po prostu dramat. Naprawdę nie wiedziałem, co zrobić. W końcu podchodzi do mnie mama i pyta, czy nie mógłbym jej czegoś podać

- czytamy.

Ostatecznie sześciolatka wyszła z gabinetu bardzo zadowolona. Lekarz za zgodą mamy udawał, że zrobił dziecku zastrzyk.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.