Z dzieckiem w pracy? W firmach są różne rozwiązania. "Mamy specjalne biuro dla rodzica, który musi przyjść z dzieckiem"

"Jak już to na godzinkę z musu" - mówi jedna z mam, która zabiera dziecko do pracy. Najczęściej decydujemy się na to właśnie w sytuacji podbramkowej, gdy nie ma innego wyjścia. Czy wszyscy pracujący rodzice mają taką możliwość? I co na to przepisy?

- W pracy mamy specjalne biuro dla rodzica, który nie ma innego wyjścia i musi w danym dniu przyjść z dzieckiem do pracy - wyznała jedna z komentujących post na naszym profilu w serwisie społecznościowym. - W pokoju jest kącik zabaw dla dziecka, ze stolikiem i krzesełkiem, przyborami do rysowania, zabawkami i książkami oraz miejsce pracy dla rodzica. Jest to fajne rozwiązanie dla rodziców z małymi dziećmi.

Takie warunki są na pewno dla rodzica komfortowe - jego dzieci mają zajęcie, a on nie musi się zamartwiać, że przeszkadzają innym pracownikom. Ale są miejsca pracy, gdzie wszyscy dbają o to, by mali goście dobrze się bawili.

- U mnie nie ma najmniejszego problemu, pracuję z mega fajnymi ludźmi i każdy zabiera na trochę do siebie "małego pracownika" i organizuje mu jakieś zajęcie - wymienia inna komentująca.

Zobacz wideo

Ułatwienia dla rodziców

Nie we wszystkich firmach dzieci mogą przychodzić "normalnie" do pracy. Pracodawcy wychodzą jednak na przeciw pracownikom, którzy są rodzicami i regularnie zapewniają ich dzieciom różne atrakcje.

- Firma organizuje półkolonie - tydzień w lecie i tydzień w czasie ferii zimowych, które są częściowo finansowane przez pracodawcę, rodzic niewiele musi do nich dopłacić - zdradza mi koleżanka, mama dwóch córek. - Dzieci przychodzą na 9.00 z rodzicami i mają czas zorganizowany w ramach półkolonii - wycieczki, gry i zabawy, obiad i inne zajęcia aż do 17, gdy rodzice je odbierają.

Koleżanka wyznała, że jej córki uwielbiają ten czas, bo dzięki temu poznają jej miejsce pracy - zarówno budynek, jak i ludzi, z którymi współpracuje. O wiele łatwiej jest też wytłumaczyć dziecku, co robimy na co dzień, gdy to po prostu zobaczy.

Na podobnych zasadach w wielu zakładach pracy organizowano zajęcia w czasie strajku nauczycieli. Rodzice przychodzili z dziećmi do pracy, ale były one pod opieką animatorów, kreatywnie spędzały czas.

Miejsca nie dla najmłodszych

Są jednak zawody czy miejsca pracy, w których obecność dzieci jest niewskazana. O ile łatwo sobie wyobrazić, że dziecko towarzyszy pracownikowi biurowemu, o tyle gorzej, gdy w grę wchodzi np. praca lekarza czy kierowcy autobusu.

- Pracuję na bloku operacyjnym i zdaje się, że są miejsca, do których nie tylko absolutnie nie wolno zabierać osób nieupoważnionych, lecz także nawet rodzic by nie chciał, żeby jego dzieci widziały dokładnie jego pracę - zaznacza komentująca post w serwisie społecznościowym.

Czy często zabieramy dzieci do pracy?

- Robię to tylko w sytuacjach podbramkowych - mówi mi mama przedszkolaka. - To dla mnie zawsze stresujące rozwiązanie. Z jednej strony pracodawca na to pozwala i nie robi problemów, gdy ktoś przyjdzie z dzieckiem, z drugiej - zawsze boję się, że coś pójdzie nie tak. Poza tym zawsze kończy się oglądaniem bajek na telefonie, nie jestem w stanie zająć syna czymś innym przez tyle godzin.

W wyjątkowych sytuacjach kilkuletnią córkę do pracy zabiera także inna moja rozmówczyni.

- Moje dziecko rzadko przychodzi ze mną do pracy, ale jak już to na godzinkę z musu. Wtedy siedzi z boku i rysuje.

Idealne rozwiązanie?

Możliwość zabierania dziecka do pracy na pewno jest dobrym wyjściem awaryjnym - w sytuacji kryzysowej wiemy, że będziemy mieli co zrobić. Jednak każdy, kto był z córką czy synem w biurze wie, że to wcale nie jest doskonałe rozwiązanie. Trudno nam jest się w stu procentach skoncentrować na tym, co robimy, kątem oka zerkamy, co robi nasze dziecko czy nie przeszkadza współpracownikom. Obserwujemy, czy maluch nie korzysta z zakazanych sprzętów, czy czegoś nie psuje ani czy nic mu nie grozi. Właśnie - co wtedy, gdy dziecku stanie się krzywda?

- Kwestia czy pracownik ma prawo przyprowadzać swoje dziecko do miejsca pracy czy też nie, nie została prawnie uregulowana - mówi mi adwokat Bartosz Bator. - Jednakże zabieranie dziecka do miejsca pracy rodzica wiąże się z wieloma zagrożeniami ze względu na fakt, iż małe dziecko nie do końca będzie świadome jak funkcjonuje dane miejsce pracy, w tym zasady bezpieczeństwa czy higieny.

Adwokat wskazuje, że pomocne są regulaminy, w których pracodawcy np. zabraniają zabierania dzieci do pracy, właśnie ze względu na zagrożenia, które się z tym wiążą. Takie działania są zgodne z prawem, ponadto chronią pracodawców od odpowiedzialności za ewentualne szkody, w których uczestniczy dziecko.

Co wtedy, gdy pracodawca pominął w regulaminie czy w polityce firmy kwestie przyprowadzania dzieci do pracy?

- W tej sytuacji musi się liczyć z odpowiedzialnością w momencie, gdy dziecko spowoduje szkodę, bądź gdy dziecko jest poszkodowane - wskazuje mec. Bator. Dodaje, że w pierwszym przypadku ma zastosowanie art. 426 Kodeksu cywilnego, który głosi, iż za szkodę nie odpowiada osoba małoletnia do ukończenia przez nią 13 lat. Odpowiadać natomiast powinien rodzic, bo to on jest osobą, która nadzoruje swoje dziecko, jednak w momencie, gdy nadzór był wykonywany z najwyższa starannością odpowiedzialność zostaje wyłączona.

Nie możemy wykluczyć sytuacji, gdy to dziecko będzie osobą poszkodowaną. W takim momencie zastosowanie będzie miał art. 435 § 1 Kodeksu cywilnego, który mówi jasno, iż osoba prowadząca przedsiębiorstwo na własny rachunek, bądź zakład pracy, którego podstawą pracy jest korzystanie z sił przyrody, odpowiada za szkodę na osobie bądź mieniu, która została wyrządzona przez ruch przedsiębiorstwa. Przy czym oczywiste jest, iż w chwili kiedy mamy do czynienia z siłami wyższymi bądź winą poszkodowanego, odpowiedzialność zostaje wyłączona.

W sytuacji, kiedy miejscem pracy rodzica jest biuro, w chwili, gdy dziecko zostaje poszkodowane, odpowiedzialność pracodawcy kształtuje się nieco inaczej. Podstawą odpowiedzialności będzie art. 415 Kodeksu cywilnego, który brzmi: "Kto z winy swej wyrządził drugiemu szkodę, obowiązany jest do jej naprawienia". Oczywiście, gdy winny za szkodę jest pracodawca, obowiązany jest do naprawy szkody, jednak samo istnienie szkody oraz winę pracodawcy musi wykazać w tym przypadku poszkodowany. 

Adwokat wskazuje uwagę na jeszcze jedną kwestię. W miejscu pracy jesteśmy pracownikiem, a nie rodzicem

Należy pamiętać także o tym, że pracownik ma przede wszystkim wykonywać swoje obowiązki. Dlatego też to, że dziecko w danej chwili ma jakieś potrzeby, nie może stanowić wytłumaczenia odłożenia na bok, nawet na chwilę, swoich zadań. Szczególnie, że przepisy regulują kwestie urlopów macierzyńskich, tacierzyńskich, wychowawczych czy dodatkowych dni urlopowych na dziecko, bądź zwolnienia lekarskiego z powodu choroby dziecka

- podsumowuje ekspert.

Od redakcji: Jak to wygląda u was, możecie zabierać dziecko do biura, co na to wasz pracodawca? A może nie ma w ogóle takiej możliwości? Może są inne rozwiązania, jak np. możliwość pracy zdalnej? Piszcie na adres edziecko@agora.pl, najciekawsze wiadomości opublikujemy, a ich autorom odwdzięczymy się książką.

Więcej o:
Copyright © Agora SA