Nie zmuszaj dziecka do całowania krewnych. Na jego miejscu byłbyś zadowolony?

Rodzinna uroczystość, wokół dziecka wianuszek osób, każdy chce przeczesać mu włoski, dotknąć "pućków". Przytulają, poprawiają. A do tego wszystkiego rodzic, który instruuje: "przytul ciocię, daj buzi babci".

Pamiętam, że rodzinne zloty wyglądały podobnie: ciotki komentujące mój wygląd, rozmawiające tak, jakby w ogóle mnie obok nie było. Przeczesujące moją grzywkę na właściwą - ich zdaniem - stronę. Obłapiające, całujące. A później ścierające pozostałości szminki z mojej twarzy. Bez wyczucia - tak, że na twarzy pozostawał czerwony ślad. Szukałam wzrokiem rodziców, przybiegali na ratunek. Dziś, gdy sama jestem mamą, staram się być blisko i w porę reagować. Gdy słyszę, że dziecko odmawia, a natarczywy krewny ciągle nalega, gdy słychać wyrzuty w stylu: "cioci nie pocałujesz", "ale ja cię tak rzadko widuję, chodź się przytulić", "no usiądź na chwilę na kolanach, powiedz, co u ciebie", reaguję jasno i stanowczo. Dziecko ma prawo odmówić, nie musi mieć ochoty na taką formę kontaktu. I nie ma się co obrażać.

Zobacz wideo

Nie chce? Nie zmuszaj

Ciągle słyszymy o tym, żeby już od najmłodszych lat uczyć dzieci, że ich ciała należą do nich, że tylko one mogą o nich decydować. Wszyscy to rozumiemy, zgadzamy się z tym. A gdy pojawia się "całująca ciocia", decydowania o sobie już nie ma. A dziecko nie wie, jak to z tym jest i czy w końcu ma mówić, że coś mu się nie podoba, czy jednak nie.

Nie uważam, aby całowanie krewnych było obowiązkiem dziecka. Umie powiedzieć "dzień dobry" czy "dziękuję", gdy dostanie jakiś prezent. Nie musi rzucać się w objęcia, siadać na kolanach czy nadstawiać policzków do całowania. Nie uczmy uległości, ale tego, że ma prawo mówić "nie".

- Nie, nie całuję i już teraz mówię mojej małej córeczce, że nikt nie ma prawa jej całować i dotykać w pewnych miejscach - oprócz zmiany pieluszki. Niech dziecko wie, że nikt to nikt. A do czasów pierwszej randki zrozumie, co to zły i dobry dotyk - napisała jedna z forumowiczek.

Jak mówiła Lucy Emmerson, koordynatorka Sex Education Forum, zmuszanie dzieci do całowania dziadków może zacierać granicę między tym, co jest dopuszczalne, jeśli chodzi o kontakt fizyczny, zamiast uczyć dzieci, jak prawidłowo okazywać uczucia.

Przecież to, czego nauczymy dzieci na wczesnym etapie życia, będzie miało wpływ na to, jakimi dorosłymi się staną. Gdy będą mówić "nie", a ich zdanie będzie szanowane, w przyszłości nie będą bały się przeciwstawiać zachowaniom, których nie akceptują. Gdy będą mówiły "nie", ale nikt nie będzie ich słuchał, przestaną to robić, bo uznają, że i tak nie mają żadnej mocy sprawczej.

- Niestety wiemy, że niektórzy dorośli żerują na dzieciach. Wczesne nauczenie córki pojęcia przyzwolenia pozwoli jej zrozumieć jej prawa. Będzie wiedziała, kiedy linia zostanie przekroczona i kiedy zwrócić się do ciebie o pomoc - zaznaczała dr Andrea Bastiani Archibald, psycholog rozwojowy.

Prosto w usta

Zmuszanie do całowania i całowanie dziecka w usta zasługuje na oddzielny akapit - nie tylko dlatego, że bywa szkodliwe dla jego poczucia własnej wartości. Niesie również ze sobą inne, często niedostrzegane zagrożenia.

Niektórzy dorośli uwielbiają to robić - składają niemowlętom całusy prosto w usta, dokładnie w nie celują. Robią to rodzice, dziadkowie, dalsi krewni. Chociaż są wyjątki, większość użytkowników naszego forum uważa, że nie powinno się tego robić. I nie ma znaczenia, który krewny chce całować dziecko.

W usta nawet ja swojego dziecka nie całuję, więc innym też nie pozwalam.
Całowanie - NIE, tylko rodzice obdarowują malucha buziakami (i nie w usta).
Na szczęście żadna babcia czy ciotka jeszcze nie próbowała całować małej w usta. Ale pamiętam, jak szlag mnie trafiał, kiedy miała cztery miesiące, a teściowa cały czas całowała ją w rączki. Niby nic, ale teściowa z tych, co to cały czas opowiadają, jakie to one schorowane i biedne. I tak mówiąc o tym, że znowu ma jakąś nietypową infekcję (bo tych typowych jakoś lekarze się u niej dopatrzyć nie mogą), co chwila obśliniała łapki, a młoda, jak każde dziecko w tym wieku, łapki cały czas w buzi...

Całowanie może być niebezpieczne

Pocałunki prosto w usta to nie tylko naruszenie cielesności. Możemy "sprzedać" dziecku bakterie lub wirusy. Próchnica, gronkowiec, opryszczka - wszystko dzięki jednemu pocałunkowi. Powinni zrezygnować z nich nie tylko dalsi krewni, lecz także rodzice.

O tym, jak niebezpieczny dla najmłodszych jest wirus opryszczki, przypominają co jakiś czas sami rodzice, którzy ostrzegają innych przed bezmyślnym zachowaniem. "Niemowlę zakaziło się wirusem opryszczki. Po ośmiu dniach zmarło. Matka: nie całujcie małych dzieci", "Całowanie dzieci w usta jest niebezpieczne!" - to tylko dwa przypadki z wielu, które opisywaliśmy. Opryszczka u niemowląt nie jest tylko problemem estetycznym, lecz także realnym zagrożeniem. U noworodków i małych dzieci, których układ odpornościowy nie jest dobrze rozwinięty, może doprowadzić do śmierci. Wirus opryszczki może wywołać opryszczkowe zapalenie jamy ustnej, które czasem wymaga hospitalizacji - ból sprawia, że dziecko nie chce ssać, bardzo szybko się odwadnia. Wirus HSV-1 może wywoływać także opryszczkowe zapalenie mózgu.

Jak reagujecie, gdy ktoś chce pocałować dziecko mimo jego niezgody? Przekonujecie dziecko, aby to zrobiło, bo "cioci będzie miło"? Stajecie po jego stronie i podkreślacie, że jego zdanie jest najważniejsze? Piszcie na edziecko@agora.pl

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.