Docenił żonę po dwóch dniach zajmowania się dziećmi. "Rozumiem, dlaczego zamykasz drzwi, żeby wziąć prysznic"

Inaczej wygląda opieka nad dziećmi, gdy dzielą się nią dwie osoby, inaczej, gdy jest się zdanym tylko na siebie. Przekonał się o tym pewien Australijczyk, który zajmował się dziećmi podczas choroby żony.

Miło jest, gdy ktoś docenia to, co robimy. Niestety, często nasze zasługi są umniejszane, szczególnie gdy mowa o "siedzeniu" z dziećmi w domu. Laura Mazza, blogerka z Melbourne, opublikowała na Facebooku list, który napisał do niej mąż. Pean powstał po tym, gdy mężczyzna opiekował się trójką ich dzieci, w czasie gdy Laura walczyła z grypą żołądkową. I chociaż, jak zaznacza kobieta, jej mąż na co dzień jest bardzo pomocny i zaangażowany w życie rodzinne, to sam na sam z trójką dzieci poniżej piątego roku życia okazało się być trudniejsze, niż myślał.

Zobacz wideo

"Nie doceniałem tego"

"Zawsze uważałem, że twoja praca jako mamy jest ważna. Nigdy nie wątpiłem w to, co robisz. Ale nie doceniałem tego" - zaczął swój list mężczyzna. Dopiero, gdy wypełniał jej obowiązki od A do Z i gdy odczuł zachowania ich dzieci na własnej skórze, zrozumiał, z czym do czynienia dzień w dzień ma jego żona. "Wiem teraz, że nawet jeśli zasypiasz ze mną, kończysz w łóżku Lucki, który wcale nie śpi. Ten dzieciak kopnął mnie w jądra co najmniej 18 razy" - wyznał.

Jesteś najbardziej bezinteresowną osobą, którą znam. Jak ty to robisz każdej nocy?

Jak się okazało, nawet najprostsze czynności nie były łatwe do zrealizowania. Przecież, żeby coś zjeść, trzeba najpierw zadbać o składniki, a później jeszcze przygotować posiłek. Mąż blogerki wręczał dzieciom fast foody, nie tylko dlatego, że "ciężko jest się nimi opiekować i jednocześnie przygotowywać kolację", lecz także dlatego, że nie zadbał o zapełnienie lodówki.

"Rozumiem, dlaczego zamykasz drzwi"

Gdy przez 48 godzin robił to, czym na co dzień zajmuje się jego żona, zrozumiał, że kobieta nie ma wiele czasu na odpoczynek. W swoim liście zdradził, że gdy w przerwie między wymiotami, chciała posprzątać, a on mówił jej, żeby odpoczęła, to tak naprawdę chodziło mu o to, żeby choroba się nie rozprzestrzeniała. Później zrozumiał, że regeneracja jest czymś, co zdecydowanie należy się jego partnerce.

Chociaż i wcześniej nie wątpił w jej słowa, dopiero czas spędzony sam na sam z dziećmi sprawił, że zobaczył, o czym mu mówiła. To, że syn jest przylepą znaczy, że wszystko trzeba robić z nim na rękach. Zrozumiał, skąd się bierze dziki krzyk kobiety.

Byłem tobą przez 48 godzin i teraz rozumiem, dlaczego wieczorem zamykasz drzwi, żeby wziąć prysznic. Jesteś dobrą matką moja piękna żono. Nigdy nie wątp w siebie

- kończy swoje wyznanie.

Sam na sam

Chociaż mąż blogerki od zawsze zaskakiwał ją miłymi rzeczami, list, który otrzymała, niezwykle ją wzruszył. Bycie docenionym przez ukochaną osobę to największe wyróżnienie. A kobiety, które chciałyby, aby ich partnerzy zauważyli to, co robią, gdy zajmują się dziećmi, powinny... dać się im wykazać.

Jak się okazuje, to nie zawsze jest takie proste. Z komentarzy pod postem wynika, że owszem, niejeden mężczyzna docenił to, co robi jego partnerka dopiero wtedy, gdy wszedł w jej skórę. Ale z drugiej strony - wciąż jednak wielu jest takich, dla których domowe obowiązki to nic takiego. A choroba czy gorsze samopoczucie partnerki nie są powodem, aby przejąć od niej choć część zadań.

"Mój mąż zawsze mi powtarza, żebym nie krzyczała. A później, po półgodzinie spędzonej z dziećmi... krzyczy".

"To słodkie. Miałam grypę i mój mąż nawet nie skinął palcem, żeby pomóc mi z dziećmi. Mówił, że grypa to nic innego, jak przeziębienie".

"Miałam jelitówkę miesiąc temu, a po dwóch dniach opieki nad naszym dziesięciomiesięcznym synem, mój mąż powiedział, że chce iść do pracy, aby odpocząć".

Jeśli mężczyzna na co dzień nie dostrzega tego, co robi kobieta, jej niedyspozycja niczego nie zmieni - mimo choroby czy gorszego samopoczucia nadal będzie musiała robić to, co zazwyczaj lub sama będzie musiała zorganizować pomoc. A jeśli mężczyzna wie, co robi jego partnerka, ale nie do końca wyobraża sobie, jak to wygląda w praktyce, dopiero, gdy zostanie z dziećmi sam sam, przekona się, jak ciężkie jest to zajęcie. I jeszcze bardziej doceni to, co robi jego ukochana.

Więcej o:
Copyright © Agora SA