Sama mama na wakacjach. "Nie znam wielu zamożnych samotnych mam. To nie powód, by rezygnować z przyjemnego urlopu"

Wakacje, wyjazdy, czas dla rodziny. A jeśli jesteś samotną mamą? Sama jedna musisz zaplanować urlop, przetransportować siebie i dzieci, pilnować i zabawiać je na miejscu i jeszcze - brzmi to jak żart - odpocząć?
Zobacz wideo

W byciu samotną mamą mam dziewięcioletnie doświadczenie. Pierwsze wakacje w tej roli spędzałam, gdy moje córki miały dwa i sześć lat: młodsza wyrastała z pieluch, starsza szykowała się do szkoły. Przez ten czas nauczyłam się z nimi podróżować na dalekie i bliskie dystanse, a także organizować im wakacyjną opiekę. Jeśli startujesz w roli samotnej mamy, to może przyda ci się parę moich doświadczeń.

1. W trudnym momencie życia (np. krótko po rozstaniu z partnerem) myśl o tym, że trzeba się gdzieś wybrać, jakoś spakować i być z dzieckiem/dziećmi przez dwa tygodnie non stop, może człowieka przerastać. To normalne, szczególnie u osób, które od dłuższego czasu funkcjonują w dużym napięciu, były poddawane krytyce, nie mają praktycznego i emocjonalnego wsparcia w codziennym życiu od bliskich, rodziny, przyjaciół itp. Jeśli myślisz sobie: "Dzieci chcą mieć wakacje, a ja nawet nie mam siły myśleć o jakimkolwiek wyjeździe" - to masz moje pełne zrozumienie. Po bolesnym rozstaniu, przy obniżonym nastroju, w chaosie załatwiania spraw związanych z rozwodem, podziałem majątku, kredytem itp., organizowanie miłego rodzinnego wyjazdu może być ponad siły. Szczególnie gdy ciężko przeżywasz fakt, że twoja rodzina właśnie stała się niepełna.

Pamiętaj, że tak, jak jest teraz, nie będzie zawsze. Poczujesz się lepiej, wzmocnisz się, nauczysz się żyć w pojedynkę - może nawet docenisz ten stan, który bywa naprawdę przyjemny. Bądź dla siebie dobra, wyrozumiała. Jeśli nie chcesz nigdzie jechać, nie jedź. W najbliższej okolicy także można miło spędzić czas, spacerować, leżeć na kocu i patrzeć w niebo. Nie krępuj się prosić o pomoc - może przyjaciele przejmą twoje dzieci na kilka godzin? Może dziadkowie wezmą je na weekend? Zadbaj o swoje potrzeby, choćby przez 15 minut dziennie, choćby w niewielkim zakresie - na tyle, na ile da się to zorganizować.

2. Nie znam wielu zamożnych samotnych mam. Zwykle pracują ponad siły, by zapewnić dzieciom byt i opiekę - pieniędzy na wakacje zostaje niewiele albo wcale. To nie powód, by rezygnować z przyjemnego urlopu. Trzeba tylko poszukać sposobu na to, by minimalnym kosztem spędzić trochę czasu w oderwaniu od codzienności. Moje najlepsze (a przy okazji najtańsze) porozwodowe wakacje spędziłam z córkami, włócząc się po ulicach Gdańska, bez celu i planu. Za grosze wynajęłam pokój w trójmiejskim mieszkaniu koleżanki. Zabrałyśmy śpiwory, parę ubrań i audiobooki na podróż. Nie jadałyśmy w restauracjach, kupowałam jedzenie w dyskoncie, pakowałam owoce w pudełka po lodach i szłyśmy na miejską plażę. Udawałyśmy, że osiedle Zaspa z muralami na blokach to muzeum dla olbrzymów. Szukałyśmy fajnych placów zabaw. Jeździłyśmy komunikacją miejską, poznając miasto z różnych stron.

Dzieci potrzebują do szczęścia głównie bliskości rodziców, bycia z nimi w relacji, wspólnego robienia rzeczy, które sprawiają wam przyjemność. Niekoniecznie all inclusive na greckiej wyspie. Jeszcze kiedyś pojedziecie gdzieś daleko. Na razie macie okazję, by pobyć ze sobą… blisko.

3. Jeśli masz grono bliskich przyjaciół, możesz jechać na wakacje z nimi. Przyznaję, że to wielka ulga, gdy jest jeszcze przynajmniej druga dorosła osoba, która popilnuje twoich rzeczy na plaży, gdy pójdziesz z dzieckiem szukać toalety. Dobrym pomysłem jest spędzanie urlopu np. z przyjaciółką z dziećmi - możecie sobie nawzajem pomagać.

4. Na wakacjach zwykle spotyka się i obserwuje inne rodziny. Tuż po rozwodzie pojawiało się we mnie często ukłucie zazdrości - gdy widziałam ojców zajmujących się dziećmi, mężów obejmujących żony ramieniem, rodzinną sielankę. Tak, to bolało. Do czasu, aż uświadomiłam sobie, że na moją rodzinę sprzed rozwodu też ktoś mógł patrzeć z zazdrością, nie mając pojęcia, jak wygląda nasze codzienne życie. Bo właśnie w tym rzecz: nigdy nie wiemy, co tak naprawdę dzieje się między ludźmi w zaciszu ich domów. Nie ma sensu im zazdrościć, bo nie wiemy, czego zazdrościmy.

A jeśli są naprawdę szczęśliwi? Ci, na których właśnie patrzę, siedząc sama z dziećmi nad kąpieliskiem? Świetnie, niech będą. Ja też mogę być. Szczęście naprawdę nie wynika z posiadania życiowego partnera (piszę o tym więcej w książce "Sama mama").

5. Lato to dobra okazja, by pokazywać dzieciom różne ciekawe miejsca, uczyć je sportów, nowych umiejętności. Lubię obserwować rodziców, jak uczą swoje dzieci pływać, grać w siatkówkę, jak razem z nimi rozwijają swoje pasje. I tu znów pojawiał się we mnie lęk, że ja sama nie dam rady przekazać moim dzieciom tego, co chciałabym, żeby umiały. Nie jestem mocna w sportach - myślałam. - Nie pojadę z nimi na spływ kajakowy ("Sama z dwójką? Nie dam rady") - dodawałam. Takie myśli bolały. Ale z czasem zrozumiałam, że zupełnie bezpodstawnie zawracam sobie nimi głowę.

Uczę moje dzieci wszystkiego, w czym ja jestem dobra i co sprawia mi radość (jest tego całkiem sporo). Mam rodzinę, przyjaciół, znajomych - przecież mogę kogoś poprosić, by na te kajaki popłynął z nami. Mąż przyjaciółki może uczyć moje córki sportów. Dziadek zabierze wnuczki w góry i przeprowadzi ulubionymi szlakami. To się wszystko da jakoś zorganizować. Gdy dzieci podrosły zaczęły jeździć na obozy organizowane przez nauczycieli z naszej szkoły. Kadra opiekunów nauczyła moje córki grać w podchody, strzelać z łuku itp.

To, co umiałam, przekazałam im sama. To, czego nie umiałam, przekazali im przyjaźni, dobrzy ludzie. Dzięki temu córki nauczyły się, że można prosić o pomoc, można wchodzić w bliższe relacje, można szukać towarzystwa do robienia różnych ciekawych rzeczy. 

6. Kiedy dzieci były naprawdę małe, trudno mi było odpocząć podczas wspólnych wyjazdów. Stale napięta uwaga, ciągłe zaspokajanie ich potrzeb, częste zmiany planów (zamek w Malborku zwiedzałyśmy najwyżej kwadrans, bo córki uznały, że są już zmęczone. Przestały być zmęczone w pobliskim parku z dinozaurami). Nauczyłam się wtedy, że jedyną opcją jest skupienie się na tu i teraz. Dzieci chcą przez pół godziny oglądać kota przez płot? Ok - oglądamy. One mają radochę, ja trenuję mindfulness.

Doskwierało mi to, że nie mogę spokojnie położyć się na leżaku i czytać. Gdy byłyśmy nad wodą, czy bawiły się na placu zabaw, stale musiałam je przecież mieć na oku. Wtedy odkryłam, że telefon z aplikacją do odsłuchiwania audiobooków oraz słuchawki, to idealne rozwiązanie mojego problemu.

7. Kiedy rodzina dzieli się przez rozstanie, a drugi rodzic jest z dziećmi w bliskim i dobrym kontakcie, część wakacji dzieci spędzą z tatą. Być może pierwszy raz od lat masz dzięki temu okazję pobyć sama ze sobą - wyspać się, umówić z kimś, zadbać o siebie. Wykorzystaj ten czas dobrze - rób tylko to, na co masz ochotę. W ten sposób regenerujesz swoje zasoby. Będą ci potrzebne, gdy dzieci wrócą do domu i wrócicie do swojego zwykłego rytmu.

***

Więcej o tym, jak przejść przez rozwód i żyć dalej, przeczytacie w książce "Sama mama", dostępnej od 19 czerwca 2019 w księgarniach i na kulturalnysklep.pl

'Sama mama. Jak przejść przez rozwód i żyć dalej', Joanna Szulc, Wydawnictwo Agora'Sama mama. Jak przejść przez rozwód i żyć dalej', Joanna Szulc, Wydawnictwo Agora materiały promocyjne

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.