Syndrom dziadków-niewolników. "Muszą być służącymi dla dzieci i wnuków"

Wiadomo, czym jest "instytucja" babci i dziadka. Tak, tak, to darmowa pomoc przy wnukach. Często w pełnym wymiarze godzin. Do tego niezawodna. Przecież na babcie i dziadków zawsze można liczyć. Bo wiążą ich z wnukami więzi uczuciowe. Czym jest syndrom dziadków-niewolników?

Jakiś czas temu opublikowaliśmy artykuł o tym, że babciom, które zajmują się codziennie wnukami po kilka godzin dziennie, należy się pensja. W komentarzach pod nim wiele osób zwróciło uwagę na to, że dziadkom tak naprawdę należy się przede wszystkim święty spokój.

Zobacz wideo

"Emeryt ma prawo spokoju i odpoczynku".

"Młodzi po prostu wpisują babcie lub dziadków w swój program życiowy i, stosując szantaż moralny, wymuszają darmową pracę różnego rodzaju".

"Jesteście świnie - nie dość, że matki was wychowały, to teraz muszą być służącymi dla was i waszych dzieci".

"Są jeszcze służącymi dla swoich mężów. W tygodniu służba u dzieci, w weekend opieranie i gotowanie dla męża"

- to wybrane opinie ludzi na temat wykorzystywania babć i dziadków, które przeczytamy pod naszym tekstem.

Nowoczesna wersja niewolnictwa, skrępowanego więzami uczuciowymi

Okazuje się, że problem zwrócił już uwagę badaczy. Portal pieknyumysl.com opisuje zjawisko, które hiszpańscy naukowcy nazwali "syndromem dziadków-niewolników". W Europie stale wzrasta liczba seniorów opiekujących się wnukami. Dzięki nieodpłatnej pomocy dziadków, która jest porównywalna z zakresem obowiązków niań zatrudnionych na pełen etat, rodzice małych dzieci mogą realizować się zawodowo.

Syndrom dziadków-niewolników objawia się tym, że przepracowani seniorzy, którzy nie potrafią odmówić swoim dzieciom pomocy przy wnukach, po jakimś czasie czują się przybici nadmiarem obowiązków, wyczerpani, zestresowani, mają poczucie, że są przymuszani do udzielania pomocy. Wykorzystywani dziadkowie mogą cierpieć również dlatego, że nie mają swojego życia towarzyskiego, wolnego czasu, pogarsza się ich stan zdrowia.

W artykule opublikowanym na łamach czasopisma "Gerokomos" dr Javier Soldevilla Agreda z hiszpańskiego Universidad de La Rioja zwraca uwagę na to, że pomoc ze strony dziadków przy wnukach na początku może wydawać się skutecznym, leczniczym i wzbogacającym pomysłem dla wszystkich stron. Jednak w wielu przypadkach powoduje, że z czasem rola pomagających przy wnukach dziadków, zmienia się w nowoczesną wersję niewolnictwa, skrępowanego więzami uczuciowymi.

Babcia jest od rozpieszczania, a nie od opieki przez osiem-dziesięć godzin dziennie. Jak kogoś stać na dziecko, to powinien mieć środki na opiekunkę. Bo z reguły jest tak, że kiedy kończy się opieka nad wnukiem, to zaczyna być potrzebna opieka nad styraną i wykorzystaną babcią. Babcie, nie dajcie się, korzystajcie z życia, dbajcie o siebie

- nawołuje do bojkotu jedna z osób wypowiadających się pod naszym tekstem o nieodpłatnej pracy babć.

"Wzięła w jedną rękę laskę, w drugą dwie reklamówki z zakupami i plecak wnusi na plecy"

Inna osoba komentująca nasz tekst opisała, jak w praktyce wygląda codzienność babć etatowo zajmujących się wnukami:

"Uczęszczając na zabiegi rehabilitacyjne, zobaczyłem taki obrazek. Przyszła babcia z wnuczką, którą odebrała ze szkoły. Babcia poruszała się z pomocą laski i rehabilitowała dolne odcinki nóg. Wnuczka szalała w tym czasie na wolnych przyrządach do ćwiczeń (drabinki, rowerek, przyrząd do ćwiczeń rąk itp.). Po zakończonych ćwiczeniach babcia wzięła w jedną rękę laskę, w drugą dwie reklamówki z zakupami i plecak wnusi na plecy. A wnusia, wesoło podskakując, pobiegła bez żadnego obciążenia. Czy tak widzicie swoją "opiekę nad wnuczkami"?"

Co zatem robić, aby nie doprowadzać dziadków do tego, aby odczuli, czym jest "syndrom dziadków-niewolników"? Odpowiedź jest oczywista. We wszystkim najważniejszy jest umiar.

Dziadkom potrzebny jest kontakt z wnukami, ale też poczucie, że wreszcie są wolnymi ludźmi i mają czas dla siebie. Istnieją badania, które dowodzą, że ci seniorzy, którzy chętnie i często angażują się w opiekę nad wnukami, żyją średnio o pięć lat dłużej niż ci, którzy tego nie robią.

"Nie muszę, ale biegam do ukochanych wnuków ze trzy razy w tygodniu"

Babcie chętnie opiekują się dziećmi, ale nie lubią być do tego przymuszane.Babcie chętnie opiekują się dziećmi, ale nie lubią być do tego przymuszane. fot. Shutterstock/Koltsov

Dlaczego zajmowanie się wnukami wydłuża seniorom życie? Bo dzięki temu są bardziej aktywni fizycznie, umysłowo, zaangażowani społecznie. Czują się potrzebni, społecznie przydatni. Wszystko to pozwala im dłużej żyć i cieszyć się zdrowiem oraz dobrą ogólną kondycją. Chodzi o to, że przebywanie w towarzystwie dzieci i zajmowanie się nimi odmładza i wydłuża życie. Ale pod jednym warunkiem. To musi być zajęcie od czasu do czasu, w weekendy, na kilka godzin. Tak jak opisuje to jedna z babć na naszym portalu:

"Mam swoje plany, zainteresowania, zajęcia. Chociaż nie muszę, biegam do ukochanych wnuków ze trzy razy w tygodniu i nie mogę się nimi nacieszyć. Czasami zostaję też z nimi wieczorem, jak młodzi chcą gdzieś wyjść. Oczywiście trzeba mieć oczy dookoła głowy i trochę sił. Jak wracam do domu, to czuję się jak niegdyś po ćwiczeniach na siłowni, ale warto. Trochę biegania, skakania czy kopania piłki przyda się dla zdrowia. Kardiolog zalecił". 

Kiedy jednak opieka nad wnukami staje się pełnoetatowym obowiązkiem, starszy opiekun może odczuwać stres psychiczny i zmęczenie fizyczne. Na dłuższą metę pełnoetatowa opieka nad wnukami może przyczynić się do pogorszenia zdrowia, prowadzić do "syndromu dziadków-niewolników", a nawet do stanów depresyjnych czy lękowych.

15 godzin to magiczna granica

Według naukowców z Instytutu Geriatrii King's College London to pewne, że wnuki służą zdrowiu dziadków, choć korzyść ta wyraźnie zależy od tego, czy zajmują się nimi z własnej woli, czy z przymusu. Magiczną granicą według naukowców z Wielkiej Brytanii to 15 godzin zajmowania się wnukami tygodniowo.

"Uczeni przeprowadzili badania na bardzo dużej grupie babć i dziadków z dziesięciu krajów europejskich. Te kilkanaście godzin w tygodniu, spędzonych w towarzystwie najmłodszych członków rodziny, poprawia stan zdrowia i samopoczucie dziadków. Ci, którzy wcale nie opiekują się swoimi wnukami, częściej narzekają na kłopoty zdrowotne" - przeczytamy w artykule "Wnuki odmładzają!" na portalu Gazety Wyborczej.

Brytyjczycy zwracają jeszcze uwagę na jedną ważną sprawę. Dziadkowie zaangażowani na pełen etat do opieki nad wnukami nie mają już czasu dla siebie, zaniedbują swoje badania, profilaktykę, są stale zmęczeni.

Pediatra, Ewa Miśko-Wąsowska przypomina też o tym, że ludzie w coraz późniejszym wieku zostają dziadkami. Polki odkładają decyzję o macierzyństwie i rodzą pierwsze dziecko przeciętnie w wieku 28 lat, a to oznacza, że ich matki zostają babciami w coraz starszym wieku. Tymczasem po 65. roku życia nasze ciało funkcjonuje już znacznie gorzej.

- Osoby starsze mają osłabiony układ odpornościowy, często za sprawą różnych chorób - na przykład serca czy dróg oddechowych. Zdarza się też tak, że przyjmowane leki - szczególnie te na reumatoidalne zapalenie stawów - dodatkowo osłabiają układ odpornościowy seniorów. Jeśli osoby z przewlekłymi chorobami opiekują się dziećmi, ryzyko zarażenia się chorobami przedszkolnymi się u nich zwiększa. A, jak wiadomo, małe dzieci - chociażby z racji niedojrzałości układu odpornościowego - często chorują - przypomina pediatra.

Powinno cię również zainteresować:

Więcej o:
Copyright © Agora SA