"Laktoterrorystki" kontra "przewrażliwione matki". Afera o... napis na dziecięcym body finansowanym przez państwo

Prosty napis na dziecięcym body doprowadził do dyskusji, która intensywnością dorównuje chyba tylko tym politycznym. Czy ktoś ma rację w sporze o "laktoterroryzm" i o co właściwie w tym coraz popularniejszym określeniu chodzi?

Hafija (w rzeczywistości Agata Aleksandrowicz) to blogerka, która specjalizuje się w tworzeniu treści o karmieniu piersią i edukowaniu młodych matek w tym zakresie. Na organizowanych przez nią w całej Polsce spotkaniach można dostać dziecięce body z napisem "Człowiek karmiony piersią". Są one też rozdawane w niektórych polskich szpitalach. Co istotne, zostały sfinansowane ze środków Narodowego Programu Zdrowia.

Cóż bardziej niewinnego niż ubranka dla niemowląt, można by zapytać? Okazuje się, że te promowane przez Hafiję stały się zarzewiem jednej z gorętszych dyskusji w polskim internecie. Konkretniej, chodzi o sam napis na nich. Mnóstwo młodych matek, które z różnych powodów karmią mlekiem modyfikowanym, a nie piersią (choć nie tylko one), odczytały go jako skierowany przeciw nim przejaw "laktoterroryzmu".

Co oznacza ten termin? Odnosi się do zbyt intensywnego, często wręcz agresywnego i nieuznającego kompromisów promowania karmienia piersią jako "jedynej słusznej metody". "Laktoterrorystkami" często są również określane matki, które nie wahają się karmić w ten sposób dzieci w przestrzeni publicznej, co stanowi osobny, nieraz poruszany przez nas problem.

Światowa Organizacja Zdrowia zaleca, by karmienie piersią praktykować przynajmniej do szóstego miesiąca życia dziecka, a najlepiej do ukończenia przez nie dwóch lat (po pół roku można włączać stopniowo do diety również inne rodzaje jedzenia). Problem polega jednak na tym, że nie każda młoda mama jest w stanie i chce karmić piersią.

I o to się rozchodzi. Te, które z różnych względów nie są w stanie wytworzyć pokarmu albo mają go za mało, muszą włączyć do diety swojego dziecka mleko modyfikowane. Nie jest to dla nich łatwe, bo w istocie mleko matki jest niezastąpione, jeśli chodzi o budowanie odporności malucha i wiele innych zdrowotnych kwestii. Stąd napisy typu "Człowiek karmiony piersią" na dziecięcych ubrankach są dla wielu z nich zbyt ostentacyjne i piętnujące te z mam, które nie karmią w ten sposób swoich dzieci.

"Body z tym napisem to kicz, a nie promowanie karmienia piersią. Promowanie to wspieranie"

Dlatego w odpowiedzi na dziesiątki komentarzy pełnych zachwytu, pojawiły się i takie, które wyrażały żal, że promowanie karmienia piersią za pomocą wspomnianego napisu, i to przez państwo, jest dla nich krzywdzące. Wśród tych drugich komentarzy nie brakowało też oskarżeń o "laktoterroryzm" wobec matek, które pomysł ubranka pochwaliły.

Mnie zrobiło się przykro. Pomimo że pogodziłam się z tym, że moje dziecko karmione jest mieszanką (mlekiem modyfikowanym - przyp.red.), swoje musiałam przeboleć, żeby to zaakceptować.
Body z tym napisem to kicz, a nie promowanie karmienia piersią. Promowanie to wspieranie.
Promujecie podział dzieci na lepsze i gorsze. Bo przecież wszem i wobec trąbi się, że mleko modyfikowane jest gorsze. Ok. Mleko mamy bezapelacyjnie jest najlepsze, ale litości... Niektóre mamy naprawdę nie mają wyboru.
Uważam, że to nietrafiony sposób promowania karmienia piersią. Etykietowanie i szufladkowanie dzieci...

"Trochę to wygląda tak, jakby ten «Człowiek karmiony mlekiem modyfikowanym» był gorszy"

Przewrażliwienie? Trudno rozsądzić, ale poparło je wiele matek, które karmią swoje dzieci wyłącznie piersią:

W życiu bym w to dziecka nie ubrała... Karmię córkę piersią ponad 20 miesięcy, ale nie widzę sensu z obnoszeniem się z tym... Trochę to wygląda tak, jakby ten "Człowiek karmiony mlekiem modyfikowanym" był gorszy.
Ludzie od zawsze noszą koszulki z rzeczami, z którymi się identyfikują, to jest fajna możliwość wyrażania siebie. Ale tutaj mam problem, bo początki karmienia, połóg, nie kojarzą się kobietom pozytywnie i nie jest to rzecz, którą chcą komunikować w ten sposób. I właśnie przez ten ładunek emocjonalny nie chciałabym kogoś wpędzić w depresję czy poczucie winy, gdyby zobaczył takie body. Zbyt dużo łez ocierałam bliskim z tego powodu. Jestem dumna, że karmię, ale to tak jakby nosić napis „Urodzony siłami natury”. Nie czuję, że to w porządku.
Dziwna manifestacja pod tytułem "Patrzcie, jaka jestem super hero (bohaterka - przyp.red.) - karmię piersią". Nie potrzebuję się dowartościowywać. Takie body moim zdaniem robi więcej szkody niż pożytku.

"Ja nie będę golić głowy, tylko dlatego, że ktoś inny jest łysy"

Inne z kolei uważają, że urażone kobiety zdecydowanie przesadzają i swoim podejściem odbierają prawo do cieszenia się z możliwości karmienia piersią tym matkom, które są z tego dumne:

Ja nie będę golić głowy, tylko dlatego, że ktoś inny jest łysy.
Kobiety, dajcie się cieszyć! Są takie mamy, które walczyły o karmienie piersią heroicznie wręcz, przetrwały ileś zapaleń piersi z rzędu, bo sutki wklęsłe, bo (...) coś... Historii jest masa i każda zwycięska powodem do dumy.
Czasami odnoszę wrażenie, że z karmieniem butelką największy problem mają właśnie te matki, które nią karmią.

"Jak jesteśmy dumne z tego, że karmimy piersią, to mamy prawo się tym chwalić"

Co na to sama Hafija? W udzielonym nam w 2015 roku wywiadzie zaprezentowała wyważone stanowisko odnośnie do karmienia piersią, choć wśród jej czytelniczek pojawiają się głosy, że i ona wpadła w pułapkę fanatyzmu oraz "laktoterroryzmu". W kontekście "afery" wywołanej przez napis na ubrankach finansowanych przez Ministerstwo Zdrowia wypowiedziała się następująco:

Ja tylko powiem, że to jest dla mam karmiących piersią, które tego chcą - nikt tego nikomu nie wciska na siłę, nikt nie każe się nikomu w to ubierać, ani nawet na te bodziaki patrzeć. Na tym bodziaku nie ma ani słowa na temat kochania, segregowania dzieci na lepsze i gorsze itd.

Dodała również, że dla niej "wspieranie kobiet niekarmiących piersią nie oznacza: niemówienia o karmieniu piersią, niecieszeniu się z karmienia piersią, ani nienoszeniu bodziaka z napisem". Zamieszanie spuentowała stwierdzeniem, że: "Już kiedyś pisałam o tym, że jeżeli uważamy coś za nasz sukces i się z tego cieszymy, to mamy do tego prawo. Jak jesteśmy dumne z tego, że karmimy piersią, to mamy prawo się tym chwalić".

Według nas najlepszą puentą jest jednak fragment komentarza innej matki, która wypowiedziała się pod postem blogerki:

Moim zdaniem najważniejsze jest zdrowie psychiczne matki, bo szczęśliwa matka to szczęśliwe dziecko.

A wy co sądzicie o tym problemie? Ubieranie dzieci w ubranka z napisem "Człowiek karmiony piersią" to wywyższanie się i próba dowartościowania matek, które karmią w ten sposób? A może stygmatyzowanie tych, które nie są w stanie tego robić? Czy też to po prostu objaw dumy, że podołały temu - często niełatwemu i bolesnemu - zadaniu?

Jeśli macie swoje zdanie na ten temat albo chcecie się podzielić własnymi doświadczeniami w zakresie karmienia piersią czy dyskryminacji z powodu wyborów rodzicielskich, piszcie na adres: edziecko@agora.pl. Najciekawsze listy opublikujemy za zgodą autorów i nagrodzimy je książkami.

Zobacz też:

Więcej o:
Copyright © Agora SA