Przedszkola i żłobki tylko dla zaszczepionych? Aktywista: Nasz projekt nie powstał "na kolanie"

- Kiedy zapytam rodziców z klasy mojego dziecka o to, czy szczepią swoje dzieci, to usłyszę, że ustawa RODO zabrania udzielania takich informacji - mówi nam Robert Wagner, współtwórca obywatelskiej inicjatywy ustawodawczej "Szczepimy, bo myślimy". Czy warunkiem przyjęcia do przedszkoli będą szczepienia?

Oddział otolaryngologiczny, szpital na Niekłańskiej, Warszawa. Czekam na operację dziecka. Jest piąta rano, w pokoju śniadaniowym rozmawiam z mamami innych dzieci z naszego oddziału. Wśród nas jest mama, której córka w nocy została przyjęta z ostrym zapaleniem ucha środkowego.

Mama chorej dziewczynki przez kilka tygodni nie podawała jej zalecanych antybiotyków, leczyła córkę naturalnymi sposobami. Mama 3-latki pochwaliła się, że córka nie była na nic szczepiona. Że w szpitalu, w którym się rodziła, lekarze byli w porządku, bo nie napierali na szczepienia. Namawiała nas na naturalne szczepionki, opowiadała o tym, jak z córką chodzi do parku i pozwala jej brać do buzi patyki, kamienie, że to ją "szczepi" i uodparnia.

Czy szczepionki wywołują autyzm? [NaZdrowie]

Rodzice nie zawsze chcą mówić o tym, czy szczepią dzieci

Mamę Majki spotkałam rok temu. Kilka dni temu Sejm zgodził się na skierowanie do dalszych prac obywatelskiego projektu ustawy, która znosi obowiązkowe szczepienia. 

Rodziców, którzy podobnie jak mama Majki są przekonani o tym, że szczepienia obowiązkowe są niepotrzebne, przybywa. Wystarczy zajrzeć do statystyk: w 2010 roku rodzin, które odmówiły szczepień było 3,5 tysiąca, w zeszłym roku - 30 tysięcy. W tym roku, według epidemiologów, będzie 40 tysięcy.

Nie wszyscy jednak opowiadają o tym, że nie szczepią. Aktywista Robert Wagner, wrocławski społecznik i współautor Obywatelskiej Inicjatywy Ustawodawczej „Szczepimy, bo myślimy”, tata czworga dzieci mówi nam, że rodzice nie zawsze chcą mówić o tym, czy szczepią swoje dzieci.

Szkoły nie wiedzą, ilu z uczniów jest zaszczepionych obowiązkowymi szczepionkami, a ilu nie. A szkoda, bo taka wiedza jest potrzebna. Dlaczego?

 - W 20-osobowej grupie wystarczy trójka niezaszczepionych, by zejść poniżej progu ochrony przed chorobami - mówi Robert Wagner i zauważa, że w żłobkach, przedszkolach czy szkołach rodzice nie dzielą się informacjami o tym, że nie szczepią swoich dzieci.

- Na co dzień trudno zauważyć, czy jest wśród nas coraz więcej rodziców, którzy odmawiają obowiązkowych szczepień dzieci. O tym się nie mówi na zebraniach czy szkolnych korytarzach. Kiedy zapytam rodziców z klasy mojego dziecka o to, czy szczepią swoje dzieci, to usłyszę, że ustawa RODO zabrania udzielania takich informacji - mówi.

Punkty za szczepionki

Obywatelska Inicjatywa Ustawodawcza „Szczepimy, bo myślimy”, za którą stoi Robert Wagner i radca prawny Marcin Kostka, przygotowała projekt ustawy, która umożliwiłaby samorządom wprowadzenie szczepień jako punktowanego kryterium przy przyjmowaniu dzieci do publicznych żłobków i przedszkoli.

Szczepienia miałyby być podobnym kryterium jak szereg tych, które obowiązują teraz, czyli np. czy dziecko wychowuje się w rodzinie wielodzietnej, czy jest dzieckiem z niepełnosprawnością lub czy jest wychowywane tylko przez jednego rodzica.

Projekt ustawy jest m.in. odpowiedzią na to, co dzieje się w polskim Sejmie, kiedy w zeszłym tygodniu miało miejsce pierwsze czytanie projektu ustawy STOP NOP, który znosi obowiązek szczepień.

- Znów chcemy być w awangardzie do Europy, która dostrzega zagrożenie jakie przyniosło zastosowanie dobrowolności szczepień. Choć i tak rzetelna edukacja w Europie powodowała, że była tam bardzo wysoka wyszczepialność. U nas takiej edukacji brakuje.

Ludzie bazują na internecie i na opiniach pseudonaukowców i pseudolekarzy. Być może dalsze procedowanie spowoduje, że zaczniemy ze sobą rozmawiać i wzrośnie poziom edukacji. Choć gdy słuchało się niektórych wypowiedzi z trybuny sejmowej, to słychać było, że to jest stan umysłu, a nie wiedzy

- zauważa Wagner. 

Do przedszkoli tylko zaszczepione dzieci. To nie przeszło

Co jakiś czas pojawiają się inicjatywy, aby antyszczepionkowcom nieco utrzeć nosa i np. wprowadzić obostrzenia chociażby w temacie posyłania niezaszczepionych dzieci do przedszkoli, szkół.

W zeszłym roku Naczelna Izba Lekarska sugerowała, aby do żłobków i przedszkoli przyjmowano tylko szczepione dzieci. Prezydium Naczelnej Rady Lekarskiej zaapelowało o podjęcie prac legislacyjnych, które miałyby zmierzać do wprowadzenia obowiązku przedstawienia przed przyjęciem do żłobka, przedszkola oraz szkoły zaświadczania, które potwierdza wykonanie u dziecka szczepień obowiązkowych.

Według samorządu lekarskiego decyzja rodziców o niepoddaniu dziecka obowiązkowym szczepieniom stwarza zagrożenie dla zdrowia nie tylko tego dziecka, ale również dla innych dzieci, które mają z nimi kontakt, w szczególności w żłobkach, przedszkolach czy szkołach.

Ministerstwo Zdrowia nie pochyliło się wówczas nad petycją lekarzy i uznało, że - jak mówiła Milena Kruszewska, rzeczniczka Ministerstwa Zdrowia - obecnie nie ma podstaw prawnych, aby do przedszkoli i szkół przyjmować tylko dzieci zaszczepione. Według rzecznika praw obywatelskich uzależnianie przyjęcia dziecka do żłobka czy przedszkola od szczepień jest niezgodne z konstytucją, która gwarantuje wszystkim dzieciom równy dostęp do edukacji.

Tym razem się uda?

Chcemy zmienić prawo tak, by uznać szczepienie dzieci za jedno z kryteriów przyjęcia do przedszkola i żłobka. Uważamy, że samorządy nie mogą pominąć szczepienia jako kryterium przy naborze do żłobków i przedszkoli

- tłumaczy nam Wagner.

- Projekt ustawy wraz z podpisami złożymy do Sejmu po wyborach samorządowych - dodaje aktywista.

Listy do podpisu pod inicjatywą być może trafią do przychodni

Na profilu "Szczepimy, bo Myślimy" przeczytamy:

Nasz projekt nie powstał "na kolanie". Cała koncepcja wykluwała się ponad rok - konsultacje z prawnikami, lekarzami, samorządowcami i tak "wykluło się" to, nad czym wszyscy wspólnie pracujemy.

Aktywiście już zebrali pod projektem ponad 2000 głosów. 13 października projekt będzie można podpisać we Wrocławiu.  Mieszkańcy innych miast podpis pod inicjatywą obywatelską będą mogli złożyć w listopadzie. - Listy do podpisania na pewno pozostawimy w oddziałach Izby Lekarskiej, być może też w przychodniach - tłumaczy Wagner.

Więcej bieżących informacji znajdziecie na profilu "Szczepimy, bo Myślimy".

Więcej o:
Copyright © Agora SA