O tym, że polskie szpitale są niedofinansowane, wie chyba każdy. O tym, jak niektóre placówki rozwiązują ten problem, już niekoniecznie. W ostatnim czasie pisaliśmy o tym kilkukrotnie, między innymi przy okazji historii ojca, który za dwutygodniowy pobyt z synem w warszawskim Centrum Zdrowia Dziecka musiał zapłacić ponad 200 zł.
Wśród kosztów wyliczył m.in. wypożyczenie krzesła, na którym rodzic może usiąść przy łóżeczku dziecka, za co CZD liczy sobie 6,80 zł za dobę. Tyle samo trzeba zapłacić za sam fakt spędzenia nocy w szpitalu i opiekowanie się w tym czasie swoją pociechą.
Inni rodzice, którzy też zetknęli się z taką praktyką, wymieniają, że w szpitalach trzeba płacić właściwie za wszystko. Nie tylko nocleg i obiady, ale też takie "ekstrawagancje" jak dostęp do ciepłej wody w łazience, możliwość skorzystania z czajnika elektrycznego czy podpięcie ładowarki telefonu do któregoś ze szpitalnych gniazdek.
Według komentujących taka sytuacja to m.in. "koszmar, który nadal trwa" oraz "wstyd i masakra".
Odpowiedzią na te narzekania ma być plan, który - zgodnie z obietnicami ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego - "jest w trakcie realizacji w ministerstwie". - Zrobimy wszystko, by opłaty za sam pobyt zlikwidować, (...) to wymaga nowelizacji ustawy o prawach pacjenta - powiedział podczas konferencji prasowej w Warszawie, która odbyła się 4 kwietnia.
- Nowelizacja jest w trakcie przygotowywania, ma ucywilizować warunki przebywania rodzica z dzieckiem, zlikwidować opłaty za sam pobyt rodzica. (...) Dodatkowy pokój czy obiad - to może być dodatkowo płatne, ale sam pobyt oczywiście nie - uzupełnił.
Póki co nie padły jednak żadne konkretne deklaracje odnośnie tego, od kiedy i na jakie dokładnie ulgi mogą liczyć rodzice hospitalizowanych dzieci ze strony ministerstwa.
"Gazeta Prawna" przypomina, że obecnie obowiązujące przepisy zezwalają szpitalom na pobieranie opłat za pobyt rodzica w szpitalu i przerzucanie na niego obowiązku poniesienia dodatkowych kosztów (np. za korzystanie z łóżka, pościeli, mediów czy wyżywienia). Za samą obecność w godzinach przyjęć szpital nie może jednak domagać się od rodziców żadnych pieniędzy.
Szumowski w trakcie swojego wystąpienia zaznaczył, że jest świadomy, iż "zgodnie z wiedzą medyczną, obecność rodzica przy chorym dziecku poprawia stan jego zdrowia i prowadzi do szybszego wyzdrowienia".
Sami rodzice hospitalizowanych dzieci niejednokrotnie podkreślają też, że ich obecność w szpitalu to nie fanaberia, tylko wyręczanie pielęgniarek w opiece nad małymi pacjentami.
CZYTAJ WIĘCEJ >> "Wizualny i mentalny PRL". Matka opisuje pobyt w szpitalu z noworodkiem [LIST]
Oprócz zapowiedzi dotyczących opłat dla rodziców zajmujących się swoimi dziećmi w szpitalu, w środę minister zdrowia ogłosił na konferencji również nowe standardy opieki okołoporodowej. O kluczowych zmianach, nowościach i opinii specjalistów na ten temat przeczytasz w tym tekście:
Zobacz też: