Co się dzieje z niepełnosprawnymi po śmierci rodziców? "Znam osobę, która w spadku dostała brata z ZD"

Kto zajmie się niepełnosprawnymi dziećmi, kiedy zabraknie rodziców? Pokutuje przekonanie, że obowiązek ten należy do rodzeństwa. Siostra upośledzonego brata: "Nigdy nie miałam prawa do własnych planów. Nigdy nie marzyłam o własnej rodzinie, dzieciach. Bo liczył się tylko on. Dzisiaj nie mam nic".

W tekście opublikowanym na serwisie Edziecko "Dziecko nie ma kości nosowej. Wie pani, co to znaczy?". Jak prawo do wyboru odwiodło katoliczkę od aborcji” opisaliśmy historię blogerki, która w ciąży dowiedziała się, że może urodzić dziecko z wadą genetyczną. Kiedy zastanawiała się, co taka sytuacja oznaczałaby dla jej starszego synka, pojawił się u niej potężny lęk.

Wątek "obowiązku" opieki zdrowego rodzeństwa nad chorym, niepełnosprawnym bratem lub siostrą poruszyli także Czytelnicy w komentarzach pod tekstem. W niektórych wypowiedziach rysuje się obraz "moralnego obowiązku" zajęcia się słabszym rodzeństwem. Co taka opieka oznacza dla zdrowego rodzeństwa? Poniżej cytujemy - naszym zdaniem najwięcej dające do myślenia -  komentarze spod artykułu:

Wyzwijcie mnie od najgorszych, ale ja znam taką osobę, która w spadku po rodzicach dostała brata z ZD [Zespołem Downa - przyp. red.]. Nie założyła rodziny, zajmowała się pół życia bratem. W wieku 30 paru lat brat dostał Alzheimera (u ludzi z ZD bardzo częste zjawisko). Koniec końców, mając 50 lat musiała go oddać do ośrodka, co już totalnie ją załamało. Nie dawała rady się nim opiekować, ale czuła, że zawiodła.
Całe moje życie to jeden wielki obowiązek zajmowania się chorym bratem. Nigdy nie miałam prawa do własnych planów i marzeń. Nigdy nawet nie marzyłam o własnej rodzinie, własnych dzieciach. Bo liczył się tylko on. Dzisiaj nie mam nic. Jestem sama. Ale kogo to obchodzi? Taką cenę płaci się za chore dzieci w rodzinie. Warto o tym pomyśleć, zanim się na rodzeństwo zrzuci "moralny obowiązek". A starymi też się trzeba zająć. Zgadnijcie, kto to robi? No przecież ten, kto nie ma własnej rodziny.
 Ojciec zmarł, krótko po nim odeszła matka. Po paru latach odszedł również brat - modliłyśmy się o jego odejście, by już nie cierpiał ogromnego bólu, któremu sami lekarze nie byli w stanie przeciwdziałać. Zostałyśmy my, dwa wraki psychiczne i fizyczne. Minęły dwa lata od śmierci brata, jakoś doszłyśmy do siebie. Zostałyśmy z niczym (…) Przy osobie niepełnosprawnej wsparcia wymaga cała rodzina, a przede wszystkim rodzeństwo, które z reguły staje się niewidzialne, bo jakoś sobie poradzi, a przede wszystkim ma pomóc w opiece nad chorym bratem czy siostrą. Nie wspomnę już o finansowej biedzie dotykającej takie rodziny. Zasiłki pielęgnacyjne, jakiekolwiek dodatki, są nędzną jałmużną w skali potrzeb takiej osoby.

Nie ma obowiązku prawnego opieki, ale jest obowiązek alimentacyjny

Na internetowym serwisie niepełnosprawni.pl, dedykowanym rodzinom z niepełnosprawnymi dziećmi, w artykule „Gdy rodziców zabraknie…” czytamy:

- Taki plan ma wielu rodziców. Że po ich śmierci niepełnosprawnym bratem lub siostrą zajmie się rodzeństwo. Jedni nie mówią o tym głośno, uważając rzecz za pewną i bezdyskusyjną. Bo przecież tak w rodzinie jest, że silniejszy opiekuje się słabszym, to jego człowieczy obowiązek.

Opieka nad niepełnosprawnym rodzeństwem, kiedy zabraknie rodziców, nie jest obowiązkiem prawnym. Nie można nikogo zmusić do zajęcia się niepełnosprawnym bratem lub siostrą po śmierci rodziców. Tym bardziej, że to czasami praca 24 godziny na dobę.

Rodzeństwo lub kuzyni człowieka, który nie jest w stanie funkcjonować samodzielnie, mają za to obowiązek alimentacyjny wynikający z Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego. To obowiązek dostarczenia środków utrzymania, a w razie potrzeby też wychowania. Spoczywa on przede wszystkim na krewnych w linii prostej i rodzeństwie. Może dotyczyć też innych osób bliskich, niezwiązanych więzami krwi.

A co zapewnia państwo?

- Kiedyś mówiono o nich: „przechowalnie”, albo gorzej: „wykańczalnie”. Teraz już tak nie straszą. Wizerunek DPS-ów się zmienia. Zwłaszcza te państwowe wypadają korzystnie – mówi w tekście dla portalu niepełnosprawni.pl Andrzej Suchcicki, który wraz z żoną Ewą założył Stowarzyszenie Rodzin i Opiekunów Osób z Zespołem Downa „Bardziej Kochani”.

Funkcjonujące w Polsce domy pomocy społecznej, potocznie zwane DPS-ami, to miejsca nie tylko dla starców, ale też dla dorosłych niepełnosprawnych intelektualnie, dla niepełnosprawnych intelektualnie dzieci i młodzieży, dla osób upośledzonych fizycznie.

Do państwowego domu pomocy społecznej trudno się dostać. Jak czytamy w tekście Gazety Wyborczej "Komu się należy miejsce w domu opieki”, bardzo rzadko się zdarza, że miejsce czeka na podopiecznego. W większości przypadków to podopieczny czeka, aż miejsce się zwolni. Słabą stroną DPS-ów jest też to, że w jednej placówce mieszka wiele osób z bardzo różnymi rodzajami niepełnosprawności. Dla jednych to może być korzystne, dla innych wręcz przeciwnie.

Od lat powstają też w Polsce prywatne domy opieki dla dorosłych niepełnosprawnych. Działają na podstawie wpisu do ewidencji wojewody. Przyjmują podopiecznych od ręki. Ale mają jeden minus: są drogie. Ceny za pobyt zaczynają się od 2 tys. zł miesięcznie.

Czy "moralnym obowiązkiem" rodzeństwa jest opieka nad słabszym bratem lub siostrą, kiedy zabraknie rodziców? Czekamy na wypowiedzi rodziców niepełnosprawnych dzieci i rodzeństwa, które pomaga przy opiece nad niesprawnym bratem/siostrą. Listy prosimy wysyłać na adres: edziecko@agora.pl

Wybrane wypowiedzi opublikujemy. Będą dla nas ważnym głosem w dyskusji.

Więcej o:
Copyright © Agora SA