Amerykańskie Centrum Kontroli Chorób (CDC) ostrzega, że to jeden z najgroźniejszych sezonów grypowych od lat. Od początku października 2017 r. w USA zmarło już 30 dzieci. 85 proc. z nich nie było zaszczepionych przeciwko chorobie.
W tym sezonie dominuje szczep wirusa grypy H3N2, który jest szczególnie niebezpieczny dla osób starszych i małych dzieci. Mimo że antygen przeciwko niemu został zawarty w składzie najnowszej szczepionki, nie zawsze okazuje się ona skuteczna.
Specjaliści przekonują jednak, że i tak warto się zaszczepić, nawet jeśli szczepionka nie ochroni nas przed grypą. W wypowiedzi dla Reutersa dr Dan Jernigan z amerykańskiego Centrum Kontroli Chorób przekonywał, że dzięki temu łagodniej zniesiemy chorobę, jeśli już zachorujemy. Szczepionka zmniejsza także ryzyko powikłań.
Lekarze obawiają się, że gwałtowny wzrost zachorowań w USA to dopiero początek i choroba rozprzestrzeni się także w innych częściach świata. W Polsce najwięcej przypadków grypy odnotowuje się zazwyczaj w lutym i marcu. Jednak już teraz wiadomo, że obecny sezon także w naszym kraju nie należy do łagodnych. Od początku stycznia na grypę i infekcje grypopodobne zachorowało już 440 tys. osób. Więcej na temat epidemii grypy w Polsce przeczytasz TUTAJ.
Małe dzieci są o wiele ciężej niż dorośli znoszą grypę. Nie tylko częściej gorączkują, ale także są bardziej narażone na pojawienie się groźnych powikłań. To dlatego, że ich układy odpornościowe nie są jeszcze w pełni rozwinięte. Dotyczy to przede wszystkim maluchów poniżej drugiego roku życia.
Sytuację komplikuje także fakt, że grypę u małych dzieci trudno jest rozpoznać. Często zdarza się, że rodzice mylą ją na przykład z wirusowym zapaleniem oskrzeli. Jedną z najbardziej charakterystycznych różnic między grypą u dzieci i dorosłych jest to, że blisko połowa przypadków zachorowań u maluchów wiąże się z kłopotami z przewodem pokarmowym, a nie oddechowym.
Więcej na temat grypy u dzieci przeczytasz TUTAJ.
Zobacz także: