Przyznała się pielęgniarce do depresji poporodowej, a ta... wezwała policję. 'Potraktowali mnie jak kryminalistkę'

Jessica postanowiła opisać to, co spotkało ją podczas wizyty u lekarza. Kobieta twierdzi, że mamy nie otrzymują praktycznie żadnego wsparcia ze strony opieki zdrowotnej.

Jessica Porten była umówiona na wizytę lekarską 4 miesiące po urodzeniu córki. To miało być badanie kontrolne, jednak młoda mama postanowiła, że poradzi się lekarza w sprawie nękającej ją depresji poporodowej. Pani Porten udała się na wizytę z dzieckiem.

Wizyta opóźniła się o ponad godzinę. To rozdrażniło Jessicę. Kiedy podeszła do niej pielęgniarka, młoda mama wyjaśniła jej, że zmaga się z depresją poporodową, która objawia się u niej napadami gniewu. Zaznaczyła, że rodzina ją wspiera, a ona sama nie stanowi zagrożenia dla siebie lub dziecka, jednak czuje, że potrzebuje wsparcia medycznego, żeby poradzić sobie z natrętnymi myślami.

10 godzin procedur

Podzielenie się tą informacją wywołało lawinę zdarzeń, o których Jessica wolałaby zapomnieć. Pracownica przychodni poinformowała pacjentkę, że przed wizytą musi skonsultować się z lekarzem. Okazało się, że personel wezwał do młodej mamy policję.

Ta jednak nie przyjechała od razu - Jessica z małym dzieckiem musiała czekać na funkcjonariuszy przez ponad godzinę. Nie mogła wyjść z przychodni, ponieważ była pilnowana przez personel.

Następnie pani Porten musiała udać się z policją na ostry dyżur. Tam pobrano jej krew oraz mocz. Do badań kazano jej się rozebrać. Ubrania Jessiki zabrał personel. Do szpitala przyjechał mąż kobiety, aby w czasie badań zajmować się dzieckiem oraz psychicznie wspierać żonę.

Procedury przeciągały się, a Jessica była zmęczona i głodna. W szpitalu ona i jej partner dostali na obiad po małej kanapce. Do kobiety wezwano też pracownika socjalnego, który stwierdził, że nie ma potrzeby zatrzymania młodej mamy na obserwacji psychiatrycznej. Ostatecznie panią Porten wypisano ze szpitala.

"Kryminalistka"

Dziwicie się, że w całej tej historii ciężko doszukać się informacji o lekarzu? Jessica też była w szoku:

- Ani razu podczas tego wszystkiego lekarz nawet na mnie nie spojrzał. Ani razu. Nawet zanim zdecydował, że trzeba wezwać do mnie policjantów. Pracownik socjalny podał mi papiery i omówił informacje w nich zawarte, mówiąc, że „to prawdopodobnie będą dla mnie dobre źródła”.

Jessica opuściła pogotowie dopiero o północy, załamana i wykończona. Jej pobyt poza domem trwał 10 godzin.:

- To było to, co dostałam, kiedy powiedziałam, że mam depresję poporodową i potrzebuję pomocy. Zostałam potraktowana jak kryminalistka i odprawiona z niczym, poza stertą kserówek z numerami telefonów. [...] Jestem zraniona i zmartwiona, a przede wszystkim zła, zniesmaczona i zawiedziona tym, jak potoczyło się to wszystko.

Po tym wydarzeniu pani Porten zapisała się do organizacji non-profit i zaangażowała się w walkę o prawa mam. Stworzyła także własny hashtag na Instagramie #Action4Jessica, żeby dodać odwagi innym pokrzywdzonym kobietom. Co zaskakujące, postanowiła nie zmieniać swojego lekarza. Uznała, że lepiej będzie wciąż chodzić do niego na wizyty i uświadamiać go, jak powinno się pomagać mamom z problemami psychicznymi.

Depresja poporodowa

Reakcją na nową sytuację i związany z nią stres może być obniżenie nastroju. Kiedy jednak powinno to zaniepokoić? Według doktor Joanny Krzyżanowskiej, psychiatry, która pracuje w Ośrodku Zdrowia Psychicznego i Problemów Rodzinnych Synapsis oraz w Instytucie Psychiatrii i Neurologii, na depresję poporodową składa się wiele objawów, które utrudniają normalne funkcjonowanie:

- Charakterystyczne są m.in. zaburzenia snu i łaknienia, poczucie niekompetencji i brak odczuwania radości w kontaktach z dzieckiem. Niemal każda młoda matka bywa przemęczona, niewyspana i zatroskana. Ale czerpie siłę z tego, że dziecko na nią patrzy, że się uśmiecha, wyciąga do niej rączki. Matka w depresji poporodowej pozbawiona jest tego pozytywnego wzmocnienia - jej kontakt z dzieckiem nie cieszy. Czasami nawet robi przy nim wszystko, co trzeba, ale robi to w sposób mechaniczny.

Doktor Krzyżanowska podkreśla też, że należy odróżnić od siebie depresję i tzw. baby blues. Ten drugi ma łagodniejszy przebieg, depresja natomiast może być zagrożeniem dla życia mamy:

- [Baby blues] Ma znacznie łagodniejszy przebieg - sprowadza się głównie do niepokoju o dziecko i niepewności, czy sprosta się nowej roli. Mamy są wprawdzie płaczliwe, smutne i zestresowane, ale nie towarzyszy temu bezsenność ani inne objawy fizjologiczne, nie mają myśli samobójczych. Nie tracą też kontaktu z dzieckiem. Baby blues występuje dosyć szybko po porodzie, zwykle w okresie nawału mlecznego i przeważnie kończy się wraz z połogiem. Może przejść w depresję poporodową, ale nie zdarza się to często.

Specjalistka szczególnie podkreśliła, że przy depresji poporodowej pomoc profesjonalisty jest konieczna. Kobieta powinna być poddana psychoterapii oraz, jeśli zajdzie taka potrzeba, leczeniu farmakologicznemu. Zaniedbywanie swojego zdrowia psychicznego może mieć poważne konsekwencje dla zdrowia i życia mamy:

- To prawda, że u niektórych kobiet depresja poporodowa mija sama. Ja jednak uważam, że przeczekiwanie tej choroby wiąże się ze zbyt dużym ryzykiem. Nie zapominajmy, że może ona prowadzić do samobójstwa. Poza tym zaburzenie relacji między matką a dzieckiem, do jakiego wtedy dochodzi, może niekorzystnie wpłynąć na jego rozwój emocjonalny, a potem także społeczny.

To też może cię zainteresować:

Zakład zamknięty dla Polek pijących alkohol w ciąży i adwokat dla nienarodzonych dzieci. To pomysł Rzecznika Praw Dziecka

Depresja poporodowa - cała prawda

Więcej o:
Copyright © Agora SA