Zapytaliśmy rodziców, dlaczego zabierają swoje dzieci na demonstracje. "Odwagi nie nauczą się z książek"

W tłumie uczestników manifestacji politycznych są też dzieci - i to całkiem sporo. Dlaczego dorośli angażują je w ten sposób? Czy ma to sens, skoro małe dzieci mało jeszcze rozumieją z aktualnych wydarzeń politycznych? Opowiadają rodzice.

Nikt nigdy nie ustalił, kiedy dziecko powinno zacząć interesować się polityką. Jedni twierdzą, że jak najdłużej trzeba trzymać je z dala od tej sfery. Z kolei inni wolą oswajać z nią swoje pociechy od najmłodszych lat. Taką wczesną edukację polityczną wspiera na pewno udział dzieci w manifestacjach. Jakie decyzje stoją za tym, żeby zabrać dziecko na wieczorną demonstrację? Jak dzieci czują się podczas takich wydarzeń? Zapytaliśmy o to rodziców.

"W tym tłumie są także osoby, które głosu jeszcze nie mają"

Istnieje wiele powodów, dla których dzieci pojawiają się na protestach wraz z rodzicami. Anna, która na ostatnie manifestacje w obronie niezawisłości sądów zabrała swoją 4-letnią córkę, chciała jej przede wszystkim pokazać, że należy być odważnym i walczyć z kłamstwem. - Dzieci odwagi nie nauczą się z książek. Trzeba więc chodzić z nimi na tego typu wydarzenia, aby mogły poczuć energię innych ludzi - tłumaczy Anna.

Z kolei Ola twierdzi, że dzieci najlepiej jest uczyć na własnym przykładzie. Tak, jak czytając dobre książki, zachęca je do czytania, tak samo chodząc na manifestacje pokazuje swoim pociechom, że należy zabierać głos w ważnych sprawach. - Moja córka nie miała trzech lat, kiedy wzięła udział w czarnym proteście. Tłumaczyłam jej, że jej ciało to jej własność i nikt nie będzie za nią o nim decydował - mówi Ola.

Natalia, której córka ma zaledwie cztery miesiące, chce już na tak wczesnym etapie życia przyzwyczajać ją do tłumów, żeby się ich nie bała w przyszłości. - Jest jeszcze bardzo mała, więc trudno oczekiwać, że od razu się czegoś nauczy. Jednak w przyszłości chcemy jej pokazywać, że warto brać udział w takich wydarzeniach, jeśli zależy ci na twoim kraju. Poza tym teraz udowodniamy innym, że w tym tłumie są także osoby, które głosu jeszcze nie mają - opowiada Natalia.

Wielu rodziców chce od najmłodszych lat oswajać dzieci z wydarzeniami politycznymi.Wielu rodziców chce od najmłodszych lat oswajać dzieci z wydarzeniami politycznymi. Nadesłane do redakcji

Przeciw wymówkom

Jeśli ktoś nie chce iść na polityczną demonstrację, to opieka nad dzieckiem może być dobrą wymówką. Zauważyła to Weronika, której taka postawa dorosłych zupełnie nie odpowiada. - Zabieram dzieci na protesty, ponieważ nie mam ich z kim zostawić. Wiem, że dla wielu z nas to naturalna wymówka, żeby nie uczestniczyć w takich wydarzeniach - mówi Weronika.

Podobne zdanie na ten temat ma Grzegorz. - Nie zawsze mamy możliwość zostawienia syna pod czyjąś opieką, szczególnie że demonstracje często są organizowane spontanicznie - opowiada mężczyzna. - Poza tym chcę mu pokazać, że gromadzenie się na wiecu albo marszu jest ważną sprawą, którą w normalnych społeczeństwach robi się od czasu do czasu i biorą w tym udział zwyczajni obywatele tacy jak my, a nie tylko aktywiści i politycy.

Kwestie bezpieczeństwa

Wielu osobom manifestacje polityczne kojarzą się z przepychankami i hałasem, czyli kiepskim miejscem dla najmłodszych. - W trakcie protestów trzymamy się z dala od większego hałasu, a jeśli już do nas dotrze, to wówczas zaczynamy śpiewać i pokazywać dobre emocje, żeby córka się nie bała. Ja jej się nudzi obserwowanie, to po prostu zasypia - opowiada Natalia.

A co z bezpieczeństwem? - Oczywiście nigdy nie zabrałabym dziecka na manifestację, gdzie mogłoby istnieć nawet najmniejsze prawdopodobieństwo, że dojdzie do pałowania lub będzie użyty gaz łzawiący - mówi Anna.

Czy dzieci coś z tego rozumieją?

Gdy na portalach internetowych pojawiają się zdjęcia dzieci biorących udział w protestach, towarzyszą im też głosy, że najmłodsi nic z tego nie rozumieją, więc ich udział nie ma sensu. Jednak wielu rodziców nie zgadza się z takimi opiniami. - Z całą pewnością mój syn nie rozumie zawiłości aktualnego sporu o sądy i nawet nie podejmuję się tłumaczenia mu tego teraz. Wie jednak, że ludzie gromadzą, się dla Polski, żeby pokazać, że zależy im na kraju. Był bardzo szczęśliwy, kiedy mógł na Łańcuchu Świateł zaśpiewać ze wszystkimi hymn, którego słów niedawno uczył się w szkole. Zadaje pytania, ale bardziej o formę niż o treść. Przykładowo, dlaczego tylu ludzi ma polskie flagi, skąd ta policja i dlaczego można dzisiaj chodzić po ulicach - opowiada Grzegorz.

Co przedszkolaki wiedzą o polityce? Zaskakująco dużo! "Polityk to jest taka buzia"

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.