Pytamy mężczyzn, czy urlop tacierzyński jest "wbrew naturze"? "Moja męskość na tym nie ucierpiała"

Zdaniem Jerzego Czerwińskiego z PiS to niezgodne z naturą, aby ojciec zajmował się dzieckiem. A co sądzą na ten temat sami zainteresowani? Postanowiliśmy zapytać mężczyzn, czy podzielają poglądy polityka.

Bóg i natura nie chcą, aby mężczyzna zajmował się dzieckiem?

O unijnej dyrektywie, która zakłada, że każdy ojciec będzie zobowiązany do zajmowania się dzieckiem przez 4 miesiące w ramach urlopu tacierzyńskiego, zrobiło się głośno po kontrowersyjnej wypowiedzi senatora PiS Jerzego Czerwińskiego. Polityk stwierdził, że Bóg i natura nie chcą, aby mężczyzna opiekował się dzieckiem. - To, że w Europie mężczyźni przestają być mężczyznami, wiąże się, niestety, także z tym, że kobiety przestają być kobietami. To się jakby zjeżdża [..] Ja chcę mieć w Polsce po prostu kobiety i mężczyzn. Bo tak urządziła to natura, a właściwie Bóg - mówił polityk.

W Polsce nadal niewielu mężczyzn korzysta z urlopów tacierzyńskich i ojcowskich. Unijna  propozycja wzbudziła duże kontrowersje i w ostateczności nie została zaakceptowana przez polski Parlament. Jednak przypomniała o nieco lekceważonym temacie urlopów dla ojców.

"Nie protestowałbym przeciwko takiemu obowiązkowi"

Okazuje się, że polscy mężczyźni nie mają aż tak radykalnych poglądów na temat urlopów, jak wspomniany polityk. Nie oznacza to jednak, że są stuprocentowymi zwolennikami unijnej dyrektywy.

Daniel, który jest ojcem 2-latka, skorzystał z mało popularnego w naszym kraju urlopu tacierzyńskiego. Do podjęcia takiej decyzji zmobilizowały go większe zarobki jego żony. - Skorzystaliśmy z mało popularnej opcji, co wywołało duże zaskoczenie wśród znajomych i rodziny. Po kilkunastu tygodniach żona wróciła do pracy, a ja spędziłem pozostały czas z dzieckiem. Unijna propozycja jest super, ale oderwana od polskiej rzeczywistości. Tu się to raczej nie przyjmie - wyznaje Daniel.

Karol, który jest ojcem 16-latki przyznaje, że gdyby takie rozwiązanie pojawiło się w okresie, gdy urodziło się jego dziecko, chętnie by z niego skorzystał. - Ktoś, kto choć przez moment był ze swoim nowo narodzonym dzieckiem i poczuł fluidy, które się wówczas wytwarzają, będzie chciał przebywać z nim jak najdłużej i jak najczęściej. Dlatego z czysto egoistycznego punktu widzenia chętnie bym skorzystał z takiej okazji, gdyby pojawiła się kilkanaście lat temu. Uważam, że zaraz po urodzeniu dziecko powinno być z matką, ale już w późniejszych miesiącach rodzice mogą się tą opieką wymieniać. Z mojego punktu widzenia to całkowicie zgodne z naturą boską i ludzką. A jeśli ktoś myśli inaczej to jest albo zakłamany, albo pozbawiony uczuć wyższych. Nigdy nie miałem z tym problemów i moja męskość nie ucierpiała w trakcie opieki nad córką. Wręcz odwrotnie - zyskałem nowe doświadczenia i uczucia - mówi Karol.

Maciek, który nie ma jeszcze dzieci, także nie jest przeciwnikiem unijnego rozwiązania. - Nie jest to powód do wstydu! Gdybym miał dziecko, nie protestowałbym przeciwko takiemu obowiązkowi. Może sama nazwa brzmi prześmiewczo, ale myślę, że moi koledzy również by chętnie z takiej możliwości skorzystali - mówi Maciek.

"Nie wiem, co miałbym z tym dzieckiem zrobić"

Pojawiają się jednak także bardziej sceptyczne głosy. Nie wszyscy mężczyźni są zachwyceni formą dyrektywy Parlamentu Europejskiego. - Moim zdaniem propozycja jest ciekawa i potrzebna, ale mam jedną uwagę - to nie powinno być realizowane na zasadzie przymusu administracyjnego lub środowiskowego. Taka decyzja musi wypływać z obopólnej zgody małżonków lub partnerów życiowych - mówi Stefan.

Niektórzy są w stanie nawet po części zgodzić się ze wspomnianym senatorem Czerwińskim. - Nie wiem, jak zajmować się dzieckiem, więc bałbym się na każdym kroku, że zaraz coś zrobię nie tak. Gdy patrzę na moją żonę, to nie mam pojęcia, skąd ona posiada wiedzę na temat tych wszystkich rzeczy! Twierdzi, że to instynkt i nikt jej tego nie uczył. Mam jednak pewne obawy, że u mnie coś takiego nie istnieje. Słowa polityka PiS to znaczna przesada, ale myślę, że w tym coś jednak jest, że natura zaprogramowała bardziej do tego zadania kobiety. Dlatego uważam, że obecne rozwiązanie jest dobre. Jeśli któryś mężczyzna czuje szczególne powołanie do zajmowania się dzieckiem, to może przecież dogadać się z partnerką w tej kwestii - wyznaje Tomek, ojciec 5-latka.

Ojcowski i tacierzyński to nie to samo

Urlop tacierzyński dla wielu Polaków kojarzy się bardziej z żartami niż z ułatwieniem, z którego mogłoby skorzystać wiele rodzin. Pojęcie to odnosi się do sytuacji, kiedy to matka nie wykorzystuje w pełni przysługującego jej urlopu macierzyńskiego i pozostałą jego część przejmuje po niej ojciec. Obecnie warunkiem jest wykorzystanie przez kobietę minimum 14 tygodni oraz pisemny wniosek złożony przez jej partnera. Jednak nie należy go mylić ze znacznie krótszym urlopem ojcowskim, którego wymiar wynosi zaledwie dwa tygodnie. Możliwość ta została wprowadzona do kodeksu pracy w 2009 roku. Jednak mała ilość wniosków składana przez ojców potwierdza, że mało kto o niej wie. Z badań przeprowadzonych dla Rzecznika Praw Obywatelskich wynika, że rocznie korzysta z nich około 20 proc. uprawnionych.

Głównym celem rozwiązania zaproponowanego przez Parlament Europejski była poprawa sytuacji matek na rynku pracy. Wiadomo, że często pogarsza się ona, gdy po urodzeniu dziecka kobiety muszą na rok rezygnować z pracy zawodowej. Dzięki nowym rozwiązaniom mamy uzyskiwałyby maksymalnie osiem miesięcy płatnego urlopu, a ojcowie minimum cztery.

Rzecznik Praw Obywatelskich zachęca

Mimo że znacznie krótsze urlopy ojcowskie nie powinny wzbudzać aż takich kontrowersji, nadal korzysta z nich mało mężczyzn. W tym przypadku głównym powodem ich małej popularności jest jednak niewiedza. Pod koniec 2016 roku na stronie Rzecznika Praw Obywatelskiego pojawił się komunikat informujący, że Adam Bodnar skorzysta z przysługującego mu dwutygodniowego urlopu ojcowskiego.

Adam Bodnar jest świadom, jak wielkie znaczenie dla ojca ma możliwość opiekowania się nowo narodzonym dzieckiem. Urlop ojcowski daje szansę na budowanie dobrych więzi rodzinnych, silnych relacji z dziećmi, a także na udane godzenie ról rodzinnych i zawodowych przez oboje rodziców.

W dalszej części pojawia się także zachęta dla innych ojców, by korzystali z przysługujących im urlopów. Takich akcji potrzeba jednak więcej. Po pierwsze, by informować na temat istniejących możliwości, a po drugie, by zmieniać zakorzenione stereotypy społeczne.

Pierwsze wnioski o ograniczenie praw rodzicielskich za nieszczepienie dzieci

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.